Dolinki Krakowskie najlepiej przejechać rowerem. Nie zajmują one wielkiego obszaru, ale mnogość możliwości wyznaczenia tam tras rowerowych może przyprawić o ból głowy. Dlatego najlepiej wybrać się tam z jakimś lokalnym przewodnikiem, jak my za pierwszym razem. Jeśli nie znacie nikogo z tamtych rejonów, to oczywiście polecam trasy, które znajdziecie poniżej.
Jest też trzecia opcja, wymagająca poświęcenia chwili czasu, ale chyba najbardziej satysfakcjonująca. Odpalacie mapy.cz i sami po ścieżkach rowerowych i szutrówkach zaznaczonych liniami ciągłymi narysujecie trasę niespodziankę. Wybierając ten wariant nigdy nie wiecie, co Wam się trafi, jak w pudełku czekoladek :) I szczerze, rzadko kiedy trafia się na jakiś nieprzejezdny fragment czy wypych. Dolinki Krakowskie są bowiem bardzo przyjazne rowerzystom.
Jeśli wolicie oglądać, to zapraszam na dwie relacje vlogowe z Dolinek Krakowskich
Dolinki Krakowskie
Park Krajobrazowy Dolinki Krakowskie położony jest w południowej części Jury Krakowsko-Częstochowskiej pomiędzy Krzeszowicami a Ojcowskim Parkiem Narodowym i zajmuje powierzchnię przeszło 20 tyś. hektarów. Obszar składa się z charakterystycznych głęboko wciętych dolinek głównie o przebiegu północ – południe. Znajdziemy w nich strome ściany skalne i wijące się w dnie potoki. Ponad dolinami występują liczne ostańce skalne – formy skałkowe przybierające różne ciekawe kształty. Jeśli wybierzecie się tu nie tylko rowerowo, to warte zobaczenia są również jaskinie powstałe w skutek erozyjnej działalności wody.
Do najbardziej znanych i często odwiedzanych dolinek należą:
- Dolina Eliaszówki
- Dolina Racławki
- Dolina Szklarki
- Dolina Będkowska
- Dolina Kobylańska
- Dolina Bolechowicka
- Dolina Kluczywody
Poza tymi najbardziej znanymi mamy jeszcze mniejsze dolinki: Dolinę Kamienic w okolicy Filipowic, Dolinę Miękini, Dolinę Czernki oraz szereg mini dolinek.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji jeździć po Dolinkach Krakowskich, to za pierwszym razem możecie być zdziwieniem ilością pagórków, dolin, wąwozów, a co za tym idzie często stromych i wymagających podjazdów oraz zjazdów.
Nie są to oczywiście jeszcze góry, ale dla początkującego rowerzysty teren bywa wymagający i może być wstępem do późniejszej jazdy po większych górkach.
Dla nas Dolinki Krakowskie zawsze były dobrym sposobem na wiosenne rozbudzenie się do jazdy. Zamiast od razu pchać się w góry, gdzie po zimie zalegał jeszcze śnieg i błoto, zabieraliśmy rowery MTB i na rozgrzewkę robiliśmy kilka pętli po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej w tym i po Dolinkach.
Teraz gdy rowery MTB często wiszą na haku, Dolinki Krakowskie to miejsce idealne dla gravela. Przeplatające się ze sobą na zmianę szutrowe leśne ścieżki, wiejskie asfalty i single przebiegające dolinami przyprawiają o gravelową ekstazę. Gdy do tego dołożymy zjawiskowe widoki rozciągające się z okolicznych wzniesień otrzymujemy kolejną gravelową miejscówkę idealną
Dolinki Krakowskie rowerem czyli trasy rowerowe
W Dolinkach Krakowskich bywamy najcześciej wiosną i jesienią. Nie mamy jednej trasy idealnej. Zawsze zmieniamy kombinujemy i kluczymy między poszczególnymi dolinkami. Wbrew pozorom bywamy tam cały czas za rzadko, by dobrze orientować się w terenie. Mi nie raz konkretne miejsca mylą się z innymi i czasem bywa, że wyznaczona trasa i dla mnie jest niespodzianką.
Pomysł jest taki, by wpis ten był zbiorem fajnych gravelowych przelotów po dolinkach. Więc w miarę rozwoju sytuacji pojawiać się będą kolejne propozycje, by wszystko było w jednym miejscu.
Jeśli macie jakieś sugestie, oczywiście zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzu.
Po Dolinkach Krokowskich jeździć można na każdym rowerze – szosa, mtb, treking. My oczywiście wybieramy gravele.
Gravelowe dolinki w wersji jesiennej
Tym razem spotykamy się w małym gronie osób, które rozumieją liczne przystanki i zatrzymywanie się na zdjęcia. Trasa liczy 76 km oraz przeszło 1000 metrów przewyższenia i jeśli chodzi o jazdę to pokonujemy ją całkiem sprawnie, bo średnia z jazdy to 18 km/h.
Gdy jednak dochodzi do tego kilka gigabajtów zdjęć na naszych kartach i dwie złapane gumy, to zmuszeni jesteśmy skrócić naszą wycieczkę. Ostatecznie wychodzi 63 km w sześć godzin.
Nikt jednak nie jest zawiedziony. Nikt z nas nie przyjechał tu na urywanie kolegów z koła. No chyba, że dla zrobienia dobrej foty.
To był przepyszny dzień.
*trasa i ostatnie grupowe zdjęcie zawłaszczone od Marcina M. z Krakowa
Jeśli wszystkie okoliczności przyrody będą sprzyjające, to w tym miejscu pojawi się vlog z tego wyjazdu. Na razie tylko kilka zdjęć, które bardzo zdawkowo oddają klimat tego wyjazdu.
Gravelowe dolinki w wersji wiosennej
Jak wspominałam wcześniej, w Dolinkach Krakowskich byliśmy także wiosną, był to jednak wyjazd, kiedy postanowiliśmy zostawić aparaty w domu i tym razem nie realizować żadnych materiałów na bloga. Jak się okazuje – trochę szkoda :)
Wklejam więc tylko track, który wyrysowany palcem po mapie okazał się bezwzględnie warty przejechania.