
Jeśli szukasz rzetelnego testu lampek rowerowych, konkretnego porównania kilku modeli, wypunktowania, co fajne, a co do kitu i ostatecznej oceny – czy warto, to na pewno nie powinieneś czytać tego wpisu.
Ten wpis to kilka wątpliwej wartości zdań oraz zdjęć. No bo, czy baba może coś sensownego napisać o rowerowych lampkach?
Nie znam się na lumenach, nie wiem, jakie są ceny u chińczyka. Nie wiem, za co nie warto przepłacać i jedyne lampki jakie aktualnie posiadam to dwie zielone żabki Knogga, które wożę w podsiodłówce na wypadek nieoczekiwanego zapadnięcia zmroku w mieście.
Wcześniej zdarzało mi się lądować w środku nocy w ciemnym lesie, ale dotychczasowe doświadczenia były tak dalekie od ideału, że postanowiłam najtrajdy sobie odpuścić.
O rowerowych światełkach pomyślałam ponownie dopiero przy okazji styczniowego Fat Bike Race. W tym roku organizatorzy dołożyli do wyścigu wieczorny prolog. Nocna jazda z dwoma żabkami nie byłaby chyba dobrym pomysłem. Na szczęście, pomocnym okazał się polski dystrybutor marki Ugoe, który obiecał spełnić moje trzy światełkowe życzenia.
Wybierając modele do testów moja logika była całkiem prosta. Poprosiłam o najmocniejsze co jest – w wersji z akumulatorem zewnętrznym i bez. Okazało się, że najmocniejsze są:
Niestety, dopiero gdy zabrałam się za pisanie tej recenzji, zauważyłam, że model który dostałam to tak naprawdę niższa wersja lampki o mocy 3000 lumenów. To oczywiście kolejny argument, by nie czytać dalej tych głupot.
Co o Ugoe NBR13-250 mówi producent?
- Dioda: 4x CREE L2
- Moc: 3000 lumenów
- Akumulator zewnętrzny: 7.4V 6000mAh Li-Pol Czas pracy: do 8 godzin
- Tryby świecenia: mocny, średni, słaby, flash
- Wymiary: średnica 42mm x długość 49mm
- Wykonanie: stop aluminium
- Szczelność: IP65 – całkowita odporność na wnikanie kurzu i opady deszczu
- Dioda: 3x CREE XPG
- Moc: 150 lumenów
- Akumulator: 3.7V 650mAh Li-Pol Czas pracy: do 4,5 godzin
- Tryby świecenia: ciągły, cztery tryby flasha
- Wymiary: 42,5 x 42,5 x 32mm
- Wykonanie: stop aluminium + ABS
- Szczelność: IP65 – całkowita odporność na wnikanie kurzu i opady deszczu
Ugoe rowerowe lampki mocy
Już sam unboxing Ugoe pozwala sądzić, że ma się w rękach coś konkretnego. Otwieramy mini-walizeczkę, a tam w środku zestaw składający się z dwóch lampek, akumulatora, pilota, kabeków ładujących i gumek mocujących sprzęt do kierownicy. Wszystko ma swoje miejsce i wygląda bardzo solidnie. Obsługa nie sprawia większego problemu. Ładujemy akumulator podłączając do gniazdka, potem mocujemy na rower, łączymy kabelkiem z lampką i siup, można jechać.
Do wyboru mamy trzy tryby różniące się natężeniem światła plus jeden migający. I tu jak zawsze moja rozkmina – kto i po co używa tego trybu? Jasne, widuję rowerowych Januszy, którzy w nocy po mieście jeżdżą w trybie migania, bo oszczędzają na prądzie. Pod wątpliwość poddaję jednak komfort mijanych przez nich kierowców, nie mówiąc o oczopląsie, jakiego doznaje sam Janusz mając migającą lampkę na kierownicy. Nie kumam. Wytłumaczcie mi.
Ale do rzeczy. Pierwsze kilometry z Ugoe na Fat Bike Race były całkiem sporym zaskoczeniem. Po wcześniejszych nocnych, rowerowych eksperymentach raczej sądziłam, że ciemność nie jest dla mnie. Jestem jak ślepa kura, nic nie widzę po zmierzchu. A tu niespodzianka. Jadę, nawet całkiem szybko i wszystko widzę. No czary.
Po pierwszej światełkowej przygodzie tak zajawiłam się na jazdę nocą, że pomimo wielkiej niechęci do połączenia Fata (to był wówczas jedyny posiadany przeze mnie rower) z podmiejskichmi lasami, zaczęłam gościć tam dość często.
Próba ostateczna
Do ostatecznej próby doszło tydzień temu w Srebrnej Górze.
Gdzie, jak nie tu, testować lampki, które chyba najlepiej nadają się do ciemnego lasu?
Czas operacyjny 23:05
Trasa: A – 3,3 km
Wrażenia: bezcenne
Góry nocą to zupełnie inna bajka niż za dnia, wrażenia z jazdy w towarzystwie świecących na czerwono oczu czających się w krzakach niezapomniane. Spotkanie z dzikami ryjącymi w okolicy bramki wjazdowej na trasę A dość stresogenne. Na szczęście włączenie lampki o mocy 3 tys. lumenów sprawia, że nagle oddzielasz się od tego wszystkiego i jesteś jak w bańce. Promień światła tak mocno kontrastuje z ciemnym lasem, że masz wrażenie, że jesteś tylko ty i ścieżka przed tobą.
A trasa? Genialna. Ciemny las to naturalne środowisko Ugoe. Zero dyskomfortu znanego z poprzednich nocnych wojaży. We współpracy z czołówką 3 tysiące lumenów zwyczajnie daje radę. Jedyny minus to odpowiednie umocowanie i zabezpieczenie akumulatora, który przy większych wertepach może trochę dyndać czy stukać.
Dzięki tym lampkom na nowo przekonałam się do jazdy w ciemnościach. Gdyby nie poniedziałkowo-wielkanocne obowiązki i brak nocnych kursów Tarpana pewnie wykręciłabym kilka pętli więcej. Od dziś night ride-y to moja druga natura. Szkoda tylko, że lampki Ugoe muszę oddać.
Z próby ostatecznej nagrany został materiał filmowy, jak tylko znajdę kilka wolnych chwil, to na pewno postaram sie coś z niego sklecić. Póki co jedno zdjęcie :)
Ugoe NB37-00 mniejszy kolega
W przypadku tej lampki nie ma się co rozwodzić.
Jest mała i kompaktowa, piekielnie jasna i ładowana na USB (dla mnie to plus niewątpliwy).
Sprawdziła się podczas sylwestrowego wyjazdu na Szyndzielnię, fotoreporterskich biegów Artura podczas Fat Bike Race, a także podczas wieczornych jazd po katowickich lasach.
Niestety jak większość akumulatorów jest bardzo czuła na temperaturę. Podczas bikepackingowego wyjazdu w Rudawach dwa razy zrobiła mi mały żarcik. I mimo pełnego naładowania zaraz po włączeniu zamigała kilka razy i się wyłączyła. Na szczęście po krótkim ogrzaniu jej w kieszeni włączyła się normalnie i potem świeciła już pół nocy. Jakim cudem? Nie wiem, nie znam się na tych elektrykach.
A i zapomniałabym. Lampka Ugoe ma bardzo fajny patent na ocenienia ilości pozostałego w niej prądu. Aby sprawdzić poziom naładowania baterii, należy przytrzymać 3 sekundy przycisk włączania. Każde mignięcie latarki odpowiada 10% pozostałej mocy (10 mignięć to 100% naładowania). Gdy pozostała moc spadnie poniżej 30%, przycisk świeci na czerwono.
To w końcu, jakie rowerowe lampki kupić?
Nie wiem. Skąd mam wiedzieć?
Te, Ugoe są serio fajne. I pewnie mocno porównywalne do odpowiedników na rynku.
Na moje nieszczęście muszę je wkrótce oddać :(
Może więc ktoś z Was zrobiłby jakieś zestawienie z innymi modelami dostępnymi na rynku. Chętnie bym poczytała. Bo ja przecież zupełnie się na tym nie znam.

Komentarze
4 Komentarzeluk
Wrz 12, 2017jak z mocowaniem na kasku ? niestety chinskie lampki maja z tym najwiekszy problem… (brak sensownego i niezawodnego sposobu montazu, daleko im do np. Exposure)
mamba
Wrz 13, 2017W zestawie jest mocowanie na kask, sama jednak go nie sprawdzałam, bo zazwyczaj wybieram jazdę z czołówką. Ta większa lampka byłaby przerostem formy nad treścią gdyby przymocować ją do kasku. IMHO jest za mocna.
Całkiem możliwe, że w tym roku dostanę lampki ponownie. wtedy obiecuje, że sprawdzę.
Grzegorz
Kwi 2, 2018Tak piszesz po co Janusze włączają tryb migający w lampkach po mieście.Oszczędzanie energii OK.ale weż pod uwagę że przy ilości świateł w mieście czy poza nim,dla kierowcy jadącego autem z daleka taka lampka zlewa się z otoczeniem innego światła.Gdy coś mi osobiście miga jako kierowcy z daleka z większą uwagą przykuwa to mój wzrok po zmierzchu.
Rocco
Lip 15, 2020A jak ktoś jeździ w trybie migania w dzień to też Janusz?