Ostatnio coraz częściej zdarza mi się wracać myślami do maratonowych czasów. Kusi by znów wystartować w zawodach. Od startu do mety napierać ile bozia dała. Myślę sobie wówczas, że przydałby się do tego zwinny, lekki sztywniaczek. Wskakuję wtedy na oddanego mamie do jazdy po parku harta i przypominam sobie, że jednak wygodniej pod tyłkiem mieć te kilka milimetrów. Po takiej akcji mija znów kilka tygodni i znów sztywne zaczyna kusić.
Tym razem było podobnie. Sezon enduro świeżo zakończony w Zakopanem. Tolek Junior na zasłużonym urlopie. A w głowie, co by tu teraz. No i kusiciel – Accent Bikes z rowerem złożonym na nowej ramie Accent Peak Lady.
29 cali, 100 mm z przodu, 0 mm z tyłu, oponki 2,1 z mini bieżnikiem, kiera wąska, jak w szosie.
Czy na takim czymś da się w ogóle jeździć?
Złamałam się bardzo szybko.

Taaak, to zdjęcie w 100% oddaje początkowe wrażenia z jazdy – aaaaaaaaaaaaai???
Pierwsze zapoznawcze kilometry miały miejsce na leśno-parkowych ścieżkach okolic Katowic, drugie podczas kilku dojazdów do pracy. A gdy uznałam, że już pora, postanowiłam wziąć Peaka w jego naturalne środowisko. Szlaki wijące się po stokach Szyndzielni okazały się do tego idealne. Będący moją traumą – pięciokilometrowy podjazd, na którym znam chyba już każdy kamień, to idealny test na właściwości podjazdowe. Fragmenty Dziabara i zielony szlak to sprawdzian dla właściwości związanych z szybką deniwelacją.

Accent Peak Lady – rower dla dziewczyny
Wyznawcy ideologi gender może się obruszą, ale już na pierwszy rzut oka widać, że to rower dla kobiety. Klasyczna czerń połączona z wyrazistym odcieniem magenty bardzo fajnie ze sobą współgra. Jest stylowo, kolory nie biją po oczach, a nadają ramie charakteru. Nie ma kwiatuszków, nie ma motylków, a jest kobieco.
Drugie dostępne malowanie w kolorze biało-błekitnym wygląda już zdecydowanie gorzej. Choć podobno o gustach się nie dyskutuje :)
Myśl o damskim przeznaczeniu roweru podsuwa również większy niż standardowy przekrok. Jest niżej, jest wygodniej, ale w dalszym ciągu jest dobrze. Nie ma powyginanej w dziwaczny sposób górnej rury z cyklu – konstruktor płakał gdy projektował.
Wszystko to sprawia, że rower dedykowany dziewczynom wygląda dalej sportowo i dynamicznie. Co bardzo rzadko zdarza się w przypadku konkurencji.

Ciągnąc dalej rozważania o sportowo-dynamicznym charakterze Accenta, nie trzeba chyba nikogo przekonywać z jakim przeznaczeniem powstała ta rama. Konstruowana przez zawodników dla zawodniczek rama Accent Peak Lady stanowi bardzo fajną bazę pod budowę roweru idealnego na trasy polskich maratonów i wyścigów XC.
Jeśli jednak chciałbyś Accenta, a wyścigi ci nie w głowie, nie musisz się martwić. Jak pisałam już wyżej, rower złożony na tej ramie okazał się genialny do codziennej jazdy po zielonych ścieżkach katowicko-mysłowickich lasów oraz wycieczek i treningów na łatwiejszych górskich trasach, gdzie tolkowe 160 mm okazuje się grubą przesadą.

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie miałam obaw związanych z 29 calowym kołem i geometrią ramy zupełnie odbiegającą od endurowych standardów, do których już się przyzwyczaiłam.
Rama w rozmiarze S bardzo dobrze jednak zgrała się z moimi wzrostem (metr sześćdziesiąt dwa w kapeluszu), a jedyny minus jaki odczułam podczas pierwszych wspólnych chwil to dość wąska kiera, nawet jak na twentyninerowe standardy. Wszystko to jest jednak mało ważne, bowiem na razie producent w swojej ofercie posiada same ramy. Więc kierę i cały szpej można dobrać sobie samemu wedle uznania i możliwości finansowych.
Wracając do geometrii.
Kąty 70/74 są w tej grupie rowerów chyba standardem.
Uwagę tabelkowych analityków może przyciągnąć całkiem duża baza kół i krótki tylny trójkąt. Czy to dobre czy złe, każdy biorąc pod uwagę oczekiwania musi ocenić sam.
Dla mnie długi rower to stabilność. Krótkie widełki łatwe manewrowanie. Ale co ja tam się znam :)

Accent Peak Lady – rower do maratonów
Rower złożony dla mnie, jak już zdążyliście przeczytać i zauważyć, miał mocno maratonowy charakter. W takim opierzeniu Peak czuje się najlepiej.
Amortyzator Manitou Marvel Expert, koła również sygnowane znaczkiem Accent, ściganckie gumy Vittoria Mezcal, napęd i system kontroli trakcji z logiem Shimano XT. Wszystko to razem postawione na wadze dało przyjemny wynik 11 kg, odczuwalny nawet bez ważenia.
Wszystko to potwierdza tezę sformułowaną na początku – Accent Peak Lady to rama będąca świetną bazą do złożenia maratonowego roweru dla dziewczyny.



Wrażenia z jazdy
Tak między bogiem a prawdą, to chyba drugi raz w życiu byłam w górach na sztywnym rowerze. Miałam więc niemałe obawy. Szczęście w nieszczęściu – n początku zawsze jest podjazd, więc jak się nie obejrzysz, dupa zawsze z tyłu.
Po kilku przekręceniach pedałem przypomnieli mi się wszyscy zwolennicy teorii bujania i marnotrawienia energii przez fulle. Taaak, było sztywno. Było inaczej. Gorzej czy lepiej niż na fullu? Kwestia gustu, bo utraty energii przy dzisiejszych technologiach interesować powinny tylko czołówkę zawodników.
Obawy związane z wielkim kołem też szybko gdzieś zniknęły. Co więcej, potwierdziły się odczucia z wcześniejszych jazd po lasach. Rower zaskakująco dobrze mi spasował i czuję się na nim bardzo dobrze (nie licząc oczywiście kierownicy :))

Wiadome jest, że bardziej interesowało mnie, jak rower zachowywać będzie się na zjazdach.
Po kawie na Saharze kusiło, by wskoczyć na błotnistego Dziabara, ale ostatecznie od realizacji tego pomysłu odwiodły mnie Mezcale z zerowym bieżnikiem i brak myk-myka.
Sztycę niby można by opuścić, ale po co sprawdzać rower w warunkach do których nie jest stworzony. Ostatecznie padło na kamieniste fragmenty ścieżek w okolicach Schroniska na Szyndzielni i zjazd w dół szlakiem koloru zielonego.

Skłamałabym gdybym powiedziała, że początek był łatwy. Nie pamiętam kiedy jeździłam na czymś z mniej niż 130 mm skoku. Oswojenie się z sytuacją trochę zajęło. Ale gdy już głowa się przyzwyczaiła, to jazda zaczęła się kleić.
Kamienie ukryte pod liśćmi, kilka korzeni i błoto było dobry testem dla mnie i dla Peaka.
Wydaje mi się, że oboje wróciliśmy z tej przygody z tarczą.
Dwudziestodziewięciocalowe koło całkiem mocno wypłaszczało nierówności, siodełko czasem lądowało w okolicach splotu słonecznego, ale w trudnych sytuacjach rower był bardzo stabilny i przewidywalny. Jedynie ciasne zakręty nie okazały się jego specjalnością, ale czy na eMTeBowych wycieczkach po górach i na ścigach mamy takich elementów wiele? Nie zaprzeczam również, że to moje liche zaprawienie w jeździe na ninerze mogło być przyczyną niepowodzeń.

Podsumowanie
Rozwodzić zbyt długo się nie będę. Jeśli przeskrolowałeś drogi czytelniku aż dotąd, to wiesz już doskonale, że Accent Peak Lady to bardzo fajna rama, na której można złożyć całkiem dobrą maszynę do ścigania i ambitniejszej jazdy po górach. Wygląda dobrze, ma miłą dla ciała geometrię, jeździ szybko, kosztuje niedrogo.
Z wszystkich tych powodów ja trochę jeszcze sobie na niej pojeżdżę. A w długie zimowe wieczory rozmyślać będę nad przyszłorocznym kalendarzem i sposobem wciśnięcia kilku maratonów w napięty grafik.

Aktualizacja – rower Accent Peak Lady NX oraz Accent Peak Lady SLX
Kilka dni po opublikowaniu tego tekstu na stronie producenta pojawiły się już całe rowery złożone na opisanej przeze mnie ramie. Zdecydowanie warto tam zajrzeć. :)