Drugi dzień ładnej pogody.
Nie może być.
Postanawiamy wykorzystać go bardziej regeneracyjnie i leniwie.
Ale nie rezygnujemy przy tym z rowerów.
Widok rano znów rokuje :)
Ledwo otworzyłam oczy, pora na śniadanie.
Po naładowaniu akumulatorów i przygotowaniu maszyn. Najpierw wizyta w sklepie z pamiątkami, który wczoraj niestety był zamknięty.
Zakupy zdecydowanie udane. Wentylki do bezdętek w świetnej cenie oraz …
O tym za chwile, bo tym czasem wyruszamy na naszą dzisiejszą wycieczkę wokół Hallstatter See.
Powolutku kulamy się wokół jeziora I po drodze spotykamy szopę, na której…
Wielu z nas ma wywieszone gdzieś swoje numerki startowe, ale takiego miejsca jeszcze nie widziałam
Pogoda sprzyja, widoki odurzają. Na tej trasie spotykamy wielu turystów. Humor jeszcze bardziej poprawia pewna starsza Austriaczka, która na jednym z nielicznych podjazdów, gdzie ja męczę się już na progu AT, bierze mnie lekką pytką.
Nie, nie myślcie, że aż tak słaba jestem. Tu kupę osób jeździ na e-bikach. Super sprawa dla starszych lub mniej wysportowanych osób.
Obie śmiejemy się z tej zabawnej sytuacji.
Mijamy Obertraun I zatrzymujemy się w Hallstatt.
Kanapki (zrobione na drugie śniadanie) na ryneczku smakują wyśmienicie. Całość dopełniają dwie gałki lodów. Czekolada, jogurt. Pycha.
I jest wreszcie czas na lans i pochwalenie się pamiątką zakupioną we wspomnianym wcześniej sklepie.
Co kupiła sobie mamba???
Taaaak.
Wreszcie znalazłam wypasione luźne spodenki rowerowe.
Czyż nie wyglądają pięknie?
Jeszcze lepiej prezentują się o tu…
Wycieczka tym czasem się kończy. Wracamy do Bad Goisern, żeby jeszcze na chwilę zakosztować uroków plażowania. Nie można przecież wyjechać stąd nie kąpiąc się w jeziorze. Woda zimna, ale tradycji staje się za dość. Plażowanie i opalanie też można odhaczyć od listy wakacyjnych obowiązków.
W drodze do domu znajdujemy jeszcze jedną ciekawą miejscówę.
Nikt niestety nie skacze.
Ja po dłuższym zastanowieniu się też rezygnuję.
Ktoś w końcu musi dokończyć operację o kryptonimie Radler.