Przeznaczenia nie da się oszukać. Z odwagą w oczach, ale trwogą w sercu wreszcie zaryzykowałam.
Cztery dni z chłopakami z Fed By Wild. W dziczy, w zimnie, śniegu i błocie. Szukając niedźwiedzi zwiastujących rychłe nadejście wiosny.
Mój pierwszy pełnoprawny bikepacking.
Jak się okazało, wcale nie było zimno, głodno i do domu daleko, jak można by się spodziewać.
Day 1
Skąd/dokąd?: Wałbrzych – Czarny Bór
Jak daleko?: 32 km
Jak wysoko?: 798 up
Jak fajnie?: grubo
Z pełnymi brzuchami nie ujeżdżamy daleko. Totenburg – ostatnia świątynia Hitlera. Warto poczytać w internetach o tym.
Miejscowe chłopaki oprowadzają nas po zakamarkach.
Trochę straszno.
Day 2
Skąd/dokąd?: Czarny Bór – Kamienna Góra – Kolorowe Jeziorka
Jak daleko?: 24 km
Jak wysoko?: 550 up
Jak fajnie?: nieco industrialnie i z zachodem słońca
Poranek okazuje się całkiem przyjemny. Mamba kucharka, wody nie przypaliła.
Piękny to był dzień. Po co silić się na słowa, gdy foty oddają wszystko.
Miejsce noclegowe trafiło się nam równie urokliwe.
Day 3
Skąd/dokąd?: Wieściszowice – Janowice wielki – Dąbrowica
Jak daleko?: 30 km
Jak wysoko?: 900 up
Jak fajnie?: z browarem w tle
Czy to można nazwać ciężkim porankiem? Chyba nie.
Co się działo później, słabo pamietam. To chyba znak, że było dobrze.
Day 4
Skąd/dokąd?: Dąbrowica – Dolina Bobru – Jelenia Góra
Jak daleko?: 40 km
Jak wysoko?: 598 up
Jak fajnie?: zakolami Bobru na pizzę
Dolina Bobru bardzo nam się spodobała, niestety duchy rzeczywistości dały o sobie znać. Czasu na pociąg było coraz mniej i mniej. Na styk dotarliśmy do Jeleniej Góry. Byliśmy jednak tak głodni, że priorytetem była pizza, nie powrót do domu :)
Za przygodę.
hrrrrrrrr…..hrrrrrrrr do następnego
Pikantniejszej relacji szukajcie już wkrótce na FED BY WILD :)