Moje życie w wielu aspektach jest zero-jedynkowe.
Gdy się śmieję, to wszystkimi zębami, gdy dąsam, lepiej nie podchodzić.
Albo robię coś na 100%, albo w ogóle się tego nie podejmuję.
Albo coś mi się podoba, albo nawet nie dociera do mojej świadomości.
Gdy zobaczyłam je pierwszy raz, już wiedziałam, że to jest to i muszę je mieć.
Mimo iż żółty kolor nie należał do moich ulubionych, w tym wypadku zupełnie nie miało to znaczenia. Fakt, iż to męski model również. A gdy jeszcze okazało się, że w Polsce niemożliwym jest sprowadzenie butów rozmiaru 37 1/3, postanowiłam udowodnić sobie, że dla mamby nie ma rzeczy niemożliwych.
Wystarczyło kilka kliknięć, PayPal i po tygodniu żółte pudełko w rękach kuriera wywołało przyśpieszoną akcję serca.
Jak ja lubię zakupy…
Buty Mavic Crossmax
Buty Mavic Crossmax (cytując marketingowców zatrudnionych we wszystkich firmach, by kreować nasze pragnienia) są zaprojektowane do tzw. „enduro race” przy udziale Fabiena Barela i Jerome Clementza.
Argument trafiony idealnie. Mówiącego we francuskim angielskim Barela uwielbiam, a w jeździe na rowerze rejsing zawsze trochę mnie pociągał. Na dodatek w tym roku robię wszystko, co ma przedrostek „enduro”, więc buty kupione zostać musiały.
Pierwsze wejrzenie
Gdy rozpakowałam żółte pudełko, oczom mym ukazały się funkiel nówki, nie śmigane żółte lakierki z konkretnym bieżnikiem i systemem zapięcia mogącym bronić wejścia do więziennej celi.
Przykręcenie oraz ustawienie bloków w tej sytuacji nie mogło trwać długo.
Ile bym dała żeby każde moje zebranie się na rower było takie sprawne.
Po 15 minutach od zamknięcia drzwi za kurierem, zamykałam drzwi za sobą, by jak najszybciej sprawdzić, czy gra z zamówieniem była warta świeczki.
Subiektywna ocena sytuacji po 7 miesiącach
Po pierwszej jeździe była druga, i trzecia, i kolejne.
Ani się nie obejrzałam jak minęło 7 miesięcy.
Mimo iż przy pierwszym założeniu butów miałam wrażenie, że są one nieco ciasne i w dość specyficzny sposób otulają stopę, to przy kolejnych razach wiedziałam, że nic w tym złego, bo po dwóch krokach, czy też obrotach korby, but tak idealnie zgrywa się ze stopą, iż ma się wrażenie jak by miał termoformowaną wyściółkę.
Mięsistość
To jest właśnie pierwsza charakterystyczna cecha tych butów – mocno przylegają do stopy i są w pewnym sensie mięsiste. Duża ilość materiału sprawia, że ma się poczucie wkładania nogi do ciepłych góralskich bamboszy.
Dobra wentylacja
Na szczęście owa mięsistość nie pociąga za sobą problemów z wentylacją. Wbrew pozorom w trakcie jazdy noga nie poci się mocniej niż w innych butach. Wkomponowane w cholewkę elementy z siateczki pozwalają na przyjemną jazdę w słoneczne dni bez ryzyka biologicznego skażenia terenu po ściągnięciu butów na koniec dnia.
Co za tym idzie. Buty Mavic Crossmax nie nadają się na jazdę w zimie. Chyba że z dobrymi nieprzemakalnymi i nieprzewiewnymi skarpetami, których używam i które w deszczowe i chłodniejsze dni sprawdzają się idealne.
Wyczerpując temat mięsistości trzeba też zwrócić uwagę, że ma ona niewątpliwy wpływa na czas schnięcia butów w przypadku ich przemoczenia. Niestety trwa to trochę dłużej niż w tradycyjnych butach MTB.
System zapięcia
Kolejna cecha, która od razu zwraca na siebie uwagę, to system zapięcia żółtych szerszeni. Potrójny patent skłania do zastanowienia się, czy nie jest to aby przerost formy nad treścią.
Tego typu przemyślenia odchodzą w zapomnienie już po pierwszych jazdach.
Linka ściągająca cholewkę na całej długości pozwala idealnie dopasować but do stopy. Klamra z systemem zapadkowym daje pewność trzymania i odpowiednią siłę zapięcia, a klapka z rzepem osłania narażone na ząbki korby linki, czy też dodatkowo chroni przed poluzowaniem się wiązania.
Pisząc o klamrze zapinającej but trzeba wspomnieć, że niewątpliwym plusem jest sposób jej odpinania :)
W wielu modelach butów odpinanie odbywa się poprzez naciśnięcie jednego z elementów klamry. Kto jednak po błotnej wycieczce (w moim przypadku po kilku maratonach) miał okazję mordować się z zapchanym błotem przyciskiem, ten wie o co chodzi. Noga uwięziona w bucie, to mało przyjemna sytuacja.
Firma Mavic ten problem wyeliminowała stosując system polegający na odciąganiu dodatkowej klamry.
Niestety w trakcie użytkowania mogą też wystąpić wady tej konstrukcji .
Po pierwsze istnieje niebezpieczeństwo zabrudzenia się rzepa piachem, wtedy może się samoczynnie odpinać (mnie nie zdążyło się to jeszcze nigdy).
Po drugie – klamra w butach mtb w kontakcie z kamieniami, gałęziami czy innym paskudztwem narażona jest na uszkodzenie. To też pomimo kilku gleb nie zdążyło mi się nigdy, a wymienne klamry w dzisiejszych czasach są w ofercie każdej szanującej się firmy.
Po trzecie – plastikowy „dings” służący do ściągania linki czasem się blokuje. Jeszcze nie doszłam, jaka jest tego przyczyna.
Po czwarte – to mój błąd, do tej pory nie przycięłam paska wkładanego do klamry, przez co w wyniku użytkowania odgina się on w druga stronę i powoduje utrudnione odpinanie klamry.
Biorąc pod uwagę powyższe wady, dla mnie system ten pozostaje jednym z najlepszych na rynku i jest on dużym plusem butów.
Podeszwa
Zgodnie z teorią „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” w butach Mavic Crossmax istotnym elementem jest podeszwa.
I tu po raz kolejny inżynierowie Mavica pokazali, że potrafią znaleźć złoty środek. Idealny stosunek giętkości do sztywności pozwala zarówno na efektywne pedałowanie jak i podejście z rowerem w nieco trudniejszym terenie. Konkretny i solidny bieżnik zapewnia dużo większą niż tradycyjne buty stabilność i pewność na kamieniach czy śliskich podejściach. Biorąc pod uwagę iż nie raz jeszcze teren przerasta moje umiejętności, to cecha bardzo ważna.
Wracając jednak do sztywności. Tylko raz zdarzyło mi się odczuć zbyt niski jej współczynnik. Miało to miejsce po tygodniu jazdy w Saalbach, gdy łoilismy zjazd za zjazdem i stopy były już mocno zmęczone. Wtedy śródstopie odczuwając wzmożony nacisk pedała błagało mnie o zakończenie wycieczki. W tej sytuacji karbonowa podeszwa sprawdziłaby się lepiej.
Mankiet
Teraz przyszła pora na detale.
Jednym z takich detali, o którym przypominasz sobie dopiero wtedy gdy wkładasz buty, w których go nie ma, jest neoprenowy mankiet. Mały niepozorny, a jednak przydatny.
Po pierwsze chroni kostki. Spotkanie tych wyjątkowo czułych elementów naszego ciała z kamieniami potrafi być bolesne. Przypominasz sobie jednak o tym dopiero wtedy, gdy dla odmiany założysz inne buty i akurat jakiś mały wredny kamyczek wystrzeli spod koła prosto w twoje czułe miejsce.
Drugim momentem, gdy sobie o tym przypomnisz, będzie chwila, gdy młodszy brat wyżej wspomnianego koleżki postanowi wpaść ci do buta i pobuszować gdzieś miedzy śródstopiem a paluchem.
W Mavicach takie sytuacje zazwyczaj nie mają miejsca.
Podsumowując – mankiet, choć wygląda jakby miał być jedynie gadżetem, spełnia bardzo ważna rolę w poprawie komfortu jazdy.
Wzmocnienia na palcach i piętach
Na chwilę uwagi zasługują sztywne gumowe wzmocnienia znajdujące się na czubku buta przy palcach i na pięcie. Dzięki nim but osiąga kolejny level ochrony przed kamieniami.
Lakierkowa powierzchnia
No i oczywiście wspomniana lakierowana powierzchnia cholewki, która pozwala butom szybciej się czyścić i dłużej wyglądać jak nowe.
Wytrzymałość
To ostatni aspekt, który należałoby poruszyć opisując te buty.
W internetach spotkałam się z kilkoma negatywnymi opiniami na temat ich wytrzymałości. Poświęcenie całkiem sporej sumy pieniędzy na coś, co po kilku wyrypach wyląduje w koszu, nie pociąga chyba nikogo. Postanowiłam jednak pójść na żywioł i pohołdować zasadzie „kto bogatemu zabroni”.
Ryzyko się opłaciło.
Po dość intensywnym sezonie, co weekendowych wyjazdach w góry, dwóch rowerowych urlopach i kilku dłuższych, romantycznych spacerach z Tolkiem, buty Mavic Crossmax mają się całkiem nieźle. Nic się nie pruje, podeszwa się trzyma, nie widać dużego zużycia. Buty jeszcze długo będą towarzyszyć mi w rowerowych bojach. No chyba, że w kolejnym sezonie wprowadzą nową kolorystykę :)
Podsumowanie
Jeśli zabrnąłeś aż tu, to skuś się jeszcze na małe zestawienie plusów i minusów, bo to, że zdecydowanie polecam te buty, już pewnie wiesz.
Plusy
– dobre dopasowanie do stopy
– precyzyjny system wiązania
– optymalny stosunek sztywności do giętkości podeszwy
– dobry bieżnik nie kłócący się z pedałem spd
– łatwo się czyszczą
– fejm na dzielni, w końcu w takich samych żółtkach kręci Fabien
– szeroka rozmiarówka – dostępne małe rozmiary
Minusy
– długi czas schnięcia
– ryzyko uszkodzenia klamry
– cena
Podobne artykuły:
Romet Tool
Buff