Co za weekend. Flow na trasie jest jak uśmiech pięknej dziewczyny w tramwaju, w którym jedziesz na swój ulubiony film, w ręku trzymasz ulubione piwo, jesz kremówki, za oknem zapach świeżo skoszonej trawy, pod fotelem znajdujesz stówę. Ona przysiada się i mówi – Wstałam dziś wcześniej żeby zrobić Ci kanapkę ( włoskie pieczywo grubo posmarowane masłem, ser kozi i ogórek ). Lecisz i wiesz że oddasz za to wszystko – duszę diabłu, wszystkie pieniądze, dziewczynę z tramwaju. Nie ma lepszego uczucia, no chyba że strzał z morfiny na pusty żołądek.Luka Johansen from Scotland
Choć pogoda spłatała nam niezłego figla, to nie prima aprilisowy żart. W sobotę w iście letnich temperaturach swoje podwoje po długiej zimowej przerwie otwarły dla nas Trasy Enduro Srebrna Góra.
Chłopaki z PM Bike Expert w porozumieniu z kooperatywą Ęduro Haratanie zaserwowali nam niezapomniane i pełne wrażeń otwarcie rowerowego sezonu.
Dla niewybrednych było piwo, kiełba z musztardą i ostre haratanie, dla tych bardziej wymagających zielona, pachnąca wiosną trawa, chilloutowa muzyka z głośnika, przebieranki i zawody dla dzieci.
Fajnie było. Zresztą sam zobacz!
Polana znajdująca się na końcu tras zjazdowych okazała się idealnym miejscem na ęduro-piknik. Nastrój panował sielski-anielski. Było kolorowo, gwarno i bez spiny, jak lubię. Oczywiście w przerwach między jedną a drugą kiełbasą czy piwkami trochę też jeździliśmy. Nie przesadzaliśmy z tym jednak zbytnio. Wszak po zimie kości i szprychy zastane.
Leniwie płynący czas można było za to wykorzystać na zapoznaniem się z ofertą kilku wystawiających się stoisk. Po karnięciu się testówką Kellysa, można było uzupełnić ęduro-garderobę u Fogga oraz zadbać o bezpieczeństwo z X-Factor. Nie wiem czemu, ale na smierć zapomniałam o możliwości wypróbowania systemu Quarq Shockwiz oferowanego przez Wichu Workshop. Jeśli ktoś z Was testował, dajcie znać w komentarzach.
O kiełbaskach i ognichu już wspominałam.
Co działo się po zapadnięciu zmroku pozostanie chyba na zawsze tajemnicą.
Chodzą słuchy, że nawet jakiś tygrys spał na płocie.
Chillout, chillout, chillout.
W międzyczasie rozstrzygnięty został konkurs na najbardziej wyharatane ęduro-przebranie.
Wygrał nie kto inny, jak autor cytatu rozpoczynającego niniejszą relację.
Twoje zdrowie Luk!!! Pisząc te słowa, wychylam ostatni łyk puszki, którą mi sprezentowałeś :)
A gdy dorośli chill-owali, młodzi ciągle haratali. Oto narybek polskiego ęduro, już skaczący z trzeciej hopy na placu treningowym. Nie ma to tamto.
Po takim otwarciu rowerowego sezonu strach myślec o kolejnych równie męczących weekendach :)
Na koniec dla wszystkich jedna cenna rada – jeśli pożyczacie od kogoś dętkę na trasie, to nie pozwalajcie na sytuację, gdy wasz dobroczyńca musi się potem o nią upominać. Tym bardziej nie oddawajcie mu w zamian kaszany z samochodowym wentylem. Karma bowiem powraca. Amen.