Czy można wyobrazić sobie lepsze miejsce do jazdy na rowerze niż Gran Canaria i Grand Canyon?
Chyba nie.
Przynajmniej dla mnie na długi czas ta wyspa zostaje numerem jeden.
Słońce, morze, plaża, góry i kamienie jednocześnie – raj na ziemi
Zaczynając z punktu 0 m n.p.m. można wjechać na niecałe 2 tyś. metrów, potem oczywiście zjechać. Dołączyłam do tego wszystkiego pięknego Cannondalea RZ120 z kolekcji 2011.
Oto wynik tego połączenia….
Na pierwszą wycieczkę na wyspie wybraliśmy Gran Canaria – Grand Canyon
Rowery wypożyczyliśmy we: http://free-motion.net/
Zaczynamy dość długim asfaltem. Wspinamy się, wspinamy, wspinamy. Krople potu lecą z czoła, ale powoli pojawiające się widoki zapowiadają niezła zabawę.
Przydrożne drzewa, w Polsce tego nie macie :)
Z góry podziwiamy Palmitos Parque, warto wybrać się na zwiedzanie tego miejsca.
Im wyżej wjeżdżamy tym widoki stają się coraz bardziej zjawiskowe. Gran Canaria – Grand Canyon to najpiękniejsze miejsce, w jakim do tej pory byłam na rowerze. Tu nie można było się nie zatrzymać.
Asfaltowy zjazd.
Po drodze spotykamy głównie szosowców.
Roślinność choc dość sporadyczna to jednak bajkowa.
Tak BodyDry Airco Team przygotowuje się do kolejnego sezonu. Bez wątpienia będzie moc:)
Tu nie można lekceważyć krzaczków przy drodze. Chwila nieuwagi i albo łapiesz gumę, albo z rowerowej wycieczki wracasz pokłuty milionem kaktusowych igieł.
Słońce i góry to połączenie idealne na rowerowe wakacje.
Przerwa w Fatadze w jednym z przydrożnych barów na Papas Arrugadas z Sosem Mojo. Pycha.
Wszędzie towarzyszące nam akwedukty, ale wody z nich raczej nie pijemy.
Oraz piękne widoki.
Grand Canaria – Grand Canyon – trasa
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy.
Zjeżdżamy do Playa de Ingles i oddajemy rowery dowypozyczalnia.
Mamy to szczeście, że nie musimy ich pucować po wszędobylskim kanaryjskim kurzu :)
Tutaj zapis trasy.
http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=qqpdjufkdvwrzdag
A wieczorem spacer, Mojito w Hard Rock Cafe i opracowywanie planów na następny dzień.