Marzenia są po to by je spełniać.
Czasem przychodzi nam to łatwiej czasem trudniej.
Trzeba jednak robić wszystko, by pomóc im się ziścić.
Pamietam to jak dziś. To jedno z tych wspomnień-obrazów z dzieciństwa, które zachowujemy niczym fotografię gdzieś głęboko w głowie na całe życie.
Siedzę w pustym autokarze z policzkiem przyklejonym do szyby, przyglądam się zaaferowanym dzieciakom, moim kolegom z grupy. Po tygodniowej rozłące z rodzicami błyskawicznie wskakują w ich objęcia, są uśmiechnięci, rozgadani. Dla sześcioletniego przedszkolaka tydzień bez mamy i taty to wyzwanie. Każdy stęskniony, podczas powrotnej podróży Wisły do Katowic niecierpliwie przebierał nogami. Ja nie mam zamiaru wyjść z autobusu, siedzę niewzruszenie, widzę zdezorientowaną mamę, szuka mnie nerwowym wzrokiem, a po moich policzkach spływają łzy wielkości grochu.
Nigdy nie lubiłam powrotów, te łzy i poczucie pustki po skończonej podróży zostały mi na bardzo długo. Już w całkiem dorosłych czasach chwytałam się na tym, że każda droga powrotna z wakacyjnych wyjazdów, weekendów, wycieczek była smutna. Im bliżej domu, tym bardziej chciało mi się płakać, że to już koniec.
Skąd ta pustka? Nostalgia, potrzeba bycia w ciągłej drodze?
Czasami w komentarzach na blogu i FB pytacie mnie, jak ja to robię, że tak ciągle wyjeżdżam, na okrągło wrzucam zdjęcia z nowych i czasem tych mniej nowych miejsc. Całkiem możliwe, że ja dalej uciekam, a kolejne podróże, nowe sytuacje powodują, że wracam ze spokojem wiedząc, że za chwilę znów czeka mnie kolejny wyjazd i kolejna przygoda.
I tak w sumie to nie bardzo wiem, czemu dziś o tym piszę.
Jedno wiem, podczas pobytu w Zermatt spełniłam jedno z marzeń. Zupełnie nieplanowanie i zupełnym przypadkiem. Po raz kolejny okazuje się, że czasem warto pozwolić sobie na spontaniczne akcje.
Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów, dziś więc sama galeria, bez niepotrzebnych literek.
Kto chciałby też spełnić jedno ze swych marzeń, tego odsyłam na stronę Air Zermatt oraz Zermatt.
Znajdziecie tam wszystkie informacje – co, gdzie, kiedy i za ile.