Muttejoch to wycieczka dla tych, którzy nie boją się gór, którzy przyjmują je takimi jakie są, z całym dobrodziejstwem inwentarza, którzy w długich podjazdach i taszczeniu roweru na barkach też znajdują spełnienie.
Muttenjoch pokazuje i uświadamia jak mali jesteśmy na tym świecie.
A to zaledwie 2620 metrów nad poziomem morza.
Muttenjoch – big mountain
Wszystko zaczyna się spokojnie.
Najpierw delikatnie piący się w górę szuter prowadzi nas z Mathon do Galtür.
Ta trasa mogłaby otrzymać miano „Panoramica Trail” .
Góry, jak na dziecięcych obrazkach, trójkątne i strome.

Z Galtür nad Kops-Stausee można dostać się na dwa sposoby. Do wyboru jest przyjemnie nachylony asfaltowo-szutrowy podjazd, albo wyciąg. My tego dnia stawiamy na pure MTB, zero wyciągów.
Na przełęczy znajduje się przyjemny zajazd, gdzie warto zatrzymać się na ciastko dnia i filiżankę kawy.



Kofeina krążąca we krwi zdecydowanie przydaje się na kolejnych kilometrach. 28 zebów z przodu, 42 z tyłu, a za plecami coś dla szoszonów. Piękne serpentynki na Vermuntstausee.

My patrzymy jednak przed siebie, bo pojawia się kolejne miejsce, gdzie można na chwilę spauzować.

Domek, w którym latem mieszka rodzina opiekująca się Milkami, przekształcił się w mini schronisko. Klimat pierwsza klasa. Wchodzisz mieszkańcom do sieni, niemal do kuchni. W ofercie tradycyjne przekąski w postaci serów, wędlin, piwa oraz … mleka i jogurtu robionych na miejscu.

Ja wybrałam świeże mleko od alpejskiej, wysokogórskiej krowy :)



Wbrew temu, co sobie teraz pomyślicie, wiedzcie, że mleko to jeden z najlepszych płynów nawadniających. Ma trochę węgli, wartościowego białka i mnóstwo elektrolitów. Jeśli tylko nie macie problemów w tolerancją laktozy, to zdecydowanie polecam wyciągnąć z kieszeni euraska i spróbować małej szklaneczki tego napoju. Smakuje zupełnie inaczej niż to z kartonika.

Do następnego przystanku – Heilbronner Hütte 2310 m n.p.m. – daleka droga.
W takich momentach przypominam sobie wszystkich, którzy pytają mnie o jajowatą zębatkę 28 od Banless. Są chwile, w których zdecydowanie się przydaje :)

Schronisko, jak widać, mocno pro rowerowe :)
Kolejna kawa na kolejnym tarasie z malowniczym widokiem. Nawet widać drogę, którą przyjechaliśmy.

Zbieramy się szybko, bo przed nami zasadnicza część dzisiejszej wycieczki – Przełęcz Muttenjoch.
Dotarcie tam nie jest łatwe. Ile da radę, tyle staramy się jechać. Zdarzają się jednak miejsca, gdzie nastromienie i kamienie pokazują, kto tu dziś dyktuje warunki.




Przychodzi jednak czas kiedy można wciągnąć już ochraniacze i zasmakować zjazdu singlem trawersującym zbocze Schrottenkopf.



Niestety nie jest to jeszcze koniec dzisiejszej wspinaczki. Po zjedzie do doliny Ochsental czeka nas najtrudniejszy fragment trasy – ostatnie 300 metrów w pionie.
Są momenty, że nawet da się jechać.




Niestety większość to strasznie stromy singiel, gdzie nie ma mowy o wypychu. Rower trzeba zarzucić na barki. Co zresztą już widzieliście na Facebooku.
https://youtu.be/iiIfNgvm_0I
To chyba było pierwsze noszenie roweru przez Artura.
Zawsze musi być ten pierwszy raz :)

Zjazd jest tak samo wymagający, jak podejście. Ślisko, kręto, stromo i na powitanie wielki rock garden. Zdjęcia zrobione na fragmencie, gdzie da się jechać oraz chciało nam się wyciągnąć aparat i przypozować. Sporo innych miejsc sprowadziło mnie do podłoża.





Rock garden w końcu przemienia się w alpejskiego singla, którym singlujemy, singlujemy aż do ostatniego tego dnia schroniska na trasie – Friedrichshafener Hütte 2138


Ze schroniska do wyboru szuter lub szlak pieszy idący prosto w dół.
Artur dość miał już wrażeń, jak na ten dzień, pojechał więc szuterkiem. Ja postanowiłam jeszcze powalczyć. Singiel o trudności S3/S4 potwierdził tylko, że tego typu imprezy nie są dla piździpączków.
Podsumowanie – Muttenjoch
- Muttenjoch to trasa, którą trzeba zobaczyć – albo pokochasz albo znienawidzisz
- Jeśli masz HT to sobie odpuść. Jedyna opcja to rower z konkretnym skokiem i dobrymi oponami.
- Weź buty, w których dobrze się chodzi. Karbonowa podeszwa nie jest tu dobrym rozwiązaniem
- Po drodze są cztery miejsca, gdzie można coś zjeść i uzupełnić zapasy.
- Dobrze oszacuj czas potrzebny na pokonanie tej trasy.
- Trasa jest oczywiście jedną z polecanych na oficjalnej stronie Ischgl.
- Jeśli nie masz czasu na samodzielne ogarnięcie wyprawy skorzystaj z pomocy ludzi, którzy robią to najlepiej. myTrail organizuje wyjazdy do Ischgl.
- Baw się dobrze i zapomnij się na chwilę będąc na górze.
