Tripout Optics to polska marka specjalizująca się w produkcji okularów oraz gogli rowerowych i snowboardowych. Swoją popularność zyskała dzięki dobrej jakości produktom w przystępnej jak na polskie warunki cenie oraz dobremu marketingowi (pokażcie mi internetowego twórcę, który nie miałby powiązań z tą marką :)) Dziś także i ja zapraszam Was do recenzji rowerowych okularów Tripout Infinity.
Propozycję przetestowania okularów marki Tripout otrzymałam jakieś dwa lata temu, gdy firma wypuszczała na rynek swój pierwszy model Endo. Do przeprowadzenia recenzji podeszłam jednak powściągliwie i z dystansem. Należę do osób z wąską twarzą i mało które okulary zwyczajnie mi pasują. Tym bardziej, że obecna moda to głównie wielkie szkła z szerokimi ramkami.
Paczka z Tripout Optics przyszła bardzo szybko. Niestety równie szybko postanowiłam je wtedy odesłać. Nie było zdziwienia. Okulary zupełnie nie pasowały do mojej twarzy, nie zgrały się z kaskiem i muszę przyznać szczerze, że mocno odbiegały od moich oczekiwań co do jakości wykonania.
Po wymianie uwag z producentem odnośnie pierwszego modelu umówiliśmy się, że jeśli pojawią się jakieś alternatywy lub Endo zostaną poprawione, to podejmiemy drugą próbę.
I tak dziś chciałabym przedstawić Wam recenzję okularów Tripout Infinity. To drugi model okularów w katalogu Tripout Optics. Wersja zmodyfikowana i dopracowana, pokazująca, że marka ta bierze sobie do serca opinie użytkowników, co pozwala mieć nadziej na kolejne jeszcze lepsze produkty.
Okulary testowane były przeze mnie w ciągu ostatniego miesiąca. Używałam ich podczas jazd wokół komina, jednego wyścigu, jednej trasy 200+ oraz night ride-u po śląskich lasach.
Tripout Infinity – TL;DR
Jeśli nie masz czasu, szykujesz się do rowerowego weekendu i na ostatnią minutę planujesz zakup nowych okularów, bo stare gdzieś się rozpłynęły, to wystarczy, że przeczytasz ten akapit. Zachęcam jednak do przescrollowania całego artykułu, bo na dole jest bardzo ciekawa propozycja dla zainteresowanych zakupem Tripoutów.
TL;DR – Okulary Tripout infinity to bardzo dobra propozycja w swojej półce cenowej.
dobrze wyglądają,
mają łatwo wymienne szkła w szerokiej gamie kolorystycznej i różnej przepuszczalności światła
świetnie leżą, pasują na wąskie twarze
jakość wykonania jest na zadowalającym poziomie
szkła fotochromatyczne w wersji lustrzanej działają bardzo poprawnie
okulary mają możliwość zastosowania wkładki korekcyjnej
Jeśli jednak kryzys Ci doskwiera i na rzecz Tripoutów chciałbyś zrezygnować z dotychczasowych Oakleyów, Rudego, 100% czy innych Alb to musisz liczyć się z nieco niższą jakością produktu niż w przypadku topowych marek. Tylko czy Tripout chce celować w tą półkę produktów?
Ale po kolei…
Co dostajemy i jakie mamy możliwości?
Dokonując zakupu na stronie Tripout od razu zwraca uwagę na siebie mnogość wyboru różnych opcji.
Okulary możemy skomponować sobie indywidualnie. Najpierw wybieramy kolor ramki i to czy w zestawie chcemy otrzymać specjalną nakładkę konwersującą okulary na lekkie gogle. Potem dokonujemy wyboru szkieł – do wyboru mamy 13 ich rodzajów: od klasycznych z 20% przepuszczalnością, przez fotochromy typu Smart 15%-75% aż do szybek przezroczystych czy żółtych stosowanych w przypadku złych warunków pogodowych. Do zestawu możemy dodać dwie pary szkieł. Na koniec istnieje także opcja dorzucenia wkładki korekcyjnej dla osób z wadami wzroku.
Ciekawą i rzadko spotykaną funkcjonalnością dostępną na stronie Tripout jest wirtualna przymierzalnia. Sama
z niej nie korzystałam, ale trzeba przyznać, że jest ciekawym urozmaiceniem procesu zakupowego.
W internetach krąży opinia o tym, że Tripouty są bardzo przystępne cenowo. Czy tak jest?
Gdy wybierzemy najbardziej podstawową wersję z jednymi klasycznymi szkłami bez dodatkowych ficzerów to kosztować będzie nas to – 299 zł
Gdy wybierzemy wersję ze szkłami fotochromowymi typu smart to robi się nam kwota – 449 zł
A gdy zrobimy zestaw najdroższymi szkłami fotochromowymi, konwersją na gogle oraz wkładką korekcyjną, to z portfela zniknie – 537 zł (nie licząc szkieł korekcyjnych).
W obecnych czasach ciężko jest oceniać, czy dana kwota to dużo czy mało.
Na uwagę zasługuje jednak fakt, że nie było chyba chwili, aby nie dało się znaleźć w internecie jakiegoś kodu zniżkowego na te okulary. Gdy dostajemy 10-20% zniżki sytuacja potrafi bardzo korzystnie się zmienić.
Tripout Infinity – mój zestaw
Dzięki uprzejmości producenta mogłam wybrać sobie dowolny zestaw okularów do przetestowania.
Postanowiłam wybrać dwa kolory ramek – białe i czarne oraz cztery rodzaje szkieł:
Dark Silver Axiom
Dark Silver Smart Axiom (fotochromy)
Red Smart Axiom (fotochromy)
Foggy Axiom
Okulary przychodzą w bardzo konkretnym, twardym i dość dużym etui, dzięki czemu nie mamy watpliwości, że są bezpieczne, ale sensowność zabrania etui do plecaka na rowerową wycieczkę jest dość wątpliwe. W zestawie otrzymujemy dodatkowo ściereczkę i woreczek na okulary.
Do każdych okularów dodana jest przyczepiana od góry na magnes gąbeczka, która w teorii ma zapobiegać ściekaniu potu na oczy. Samo rozwiązanie z wykorzystaniem magnesu jest super, niestety w żaden sposób funkcjonalność ta do mnie nie przemawia. W moim przypadku gąbka utrudnia wentylację i doprowadza do szybszego parowania okularów.
Gdy wrzuciłam na Instagram zajawkę o realizowanym teście, otrzymałam od Was sporo pytań dotyczących wkładki korekcyjnej. Stety lub niestety na razie nie mam problemów ze wzrokiem i byłabym tutaj w ocenie zupełnie nieautentyczna, bo zwyczajnie nie mam w tej kwestii żadnego doświadczenia. Tych informacji musicie więc poszukać gdzie indziej.
Nie testowałam także elementów umożliwiających konwersję okularów na lekkie gogle. Mało ostatnio u mnie enduro, ale myślę, że mógłby to być ciekawy pomysł. Pytanie tylko, jak znów z tą oddychalnością?
Wygląd – kształt i rozmiar
Okulary po założeniu ich na nos są bardzo wygodne i twarzowe. Jestem przyzwyczajona do tego, że ciężko znaleźć mi pasujące okulary z dużymi szkłami, w których nie będę wyglądała jak spawacz, a w przypadku Tripout Infinity to się udało. Okulary pasują do wąskich, mniejszych twarzy i w połączeniu z czterema kaskami, z którymi je mierzyłam, współpracują znakomicie. W żadnym miejscu ramki nie kolidują z kaskiem.
Myślę że w porównaniu do Endo poprawiony został łuk gięcia oprawek, dzięki czemu ładnie okalają one twarz. Są bardzo dobrze dopasowane.
Pewnym minusem okularów Infinity są noski, które mają bardzo mały zakres regulacji. W jednym z testowanych przeze mnie modeli noski były niesymetrycznie wykrzywione i dość ciężko było mi to skorygować.
Jeśli chodzi o powierzchnię szkieł, to niewątpliwie okulary są przedstawicielem modnego obecnie trendu – im większe tym lepsze. Mi to nie przeszkadza. W tego typu modelach pole widzenia jest szerokie i nie ograniczone ramką. Lubię to.
Jedyne co może być minusem to nieco słabsza wentylacja takich okularów, ale w przypadku Infinity nie jest to wyjątkowo odczuwalne. Bardzo porównywalne do 100% Speedtrap, w których aktualnie jeżdżę.
Pisząc o oprawkach nie mogę nie wspomnieć o materiale z jakiego są zrobione. I tu niestety jest pewien minus. Oprawki w pierwszym kontakcie robią słabe wrażenie. Na początku myślałam, że to właśnie kwestia tworzywa, z którego są wykonane, ale teraz w trakcie pisania testu raczej skłaniam się do dość charakterystycznie działających zawiasów. Sam plastik jest przyjemny w dotyku i wygląda dobrze.
Szkła – czyli to co najważniejsze w okularach
Model Infinity w ofercie Tripout pojawił się jakiś rok temu. W tym sezonie do oferty dodano szkła fotochromowe w cat.1-3 ( System Smart) oraz ramki wykonane w 50% z odzysku. Chyba się już domyślacie, że gdy usłyszałam – FOTOCHROMY, to powiedziałam TAK, to trzeba przetestować.
Do testów zamówiłam dwa szkła fotochromowe Dark Silver Smart Axiom, Red Smart Axiom i dwa klasyczne Dark Silver Axiom, Foggy Axiom. Wiem, brzmi dość skomplikowanie, ale moim głównym celem było sprawdzenie, jak działają różne wersje szkieł fotochromowych i jak działa takie samo szkło w wersji niefotochromowej.
I tak zaczynając od końca:
Szkła Foggy Axiom zrobiły na mnie oczywiście najmniejsze wrażenie. Są świetne w przypadku dużego zachmurzenia i kiepskich warunków pogodowych. Kolorują świat na żółto i dodają nieco kontrastu. Jeśli mieszkacie w Polsce i jeździcie w Polsce to na pewno warto je mieć w swoim zestawie.
Szkła Dark Silver Axiom to tradycyjne szkła o przepuszczalności 15%. Działają dobrze, w zestawieniu z czarnymi oprawkami wyglądają bardzo dobrze i generalnie biorąc pod uwagę średnią półkę cenową są bardzo OK. Jedno na co należy zwrócić uwagę, to fakt, że ten poziom blokady światła nadaje się do zastosowania przede wszystkim na szosie i w bardzo słoneczne dni. Wjazd do ciemnego lasu sprawiał, że nie widziałam kompletnie nic. Pewnie to fakt, że od dawna używam fotochromów i nigdy nie było mi po drodze z tak mocno przyciemnionymi okularami.
Co od razu zwróciło moją uwagę we wszystkich szkłach to hydrofobowa powłoka. Gdy po zmianie szkieł chciałam wyczyścić okulary w zimnej wodzie z płynem do mycia naczyń, od razu poczułam, iż szybki są dość specyficzne w dotyku, a woda faktycznie się na nich perli i spływa szybciej. Dopiero potem przeczytałam o tym na stronie producenta.
Przejdźmy jednak do najważniejszego…
Najlepszymi z wszystkich szkieł, które otrzymałam do testów, są fotochromy w wersji Dark Silver Smart.
Patrząc przez nie czuje się bardzo komfortowo, okulary delikatnie podbijają kontrast. Czasem zdążają się delikatne refleksy lub odbicia, podejrzewam, że wynikające z powłoki lustrzanej. Mimo to całkiem je polubiłam i w nich jeździłam najchętniej.
Reakcja szkieł Dark Silver Smart na zmienne warunki pogodowe (wjazd do lasu, wyjazd na odkryta przestrzeń) jest szybka i najbardziej odczuwalna, czego niestety nie mogę powiedzieć o wersji Red Smart, która w mojej ocenie reaguje gorzej i wolniej (szkła Red Smart nigdy nie zaciemniły się tak bardzo jak Dark Silver Smart).
Podobnie jest z oceną jakości widzenia. Szkła Dark Silver Smart są bardziej klarowne. Co ciekawe wersja Silver Smart nie zmienia zabarwu otoczenia, natomiast Red Smart nadaje wszystkiemu, co wokoło, niebieskiego specyficznego koloru i jednocześnie ostrość widzenia jest trochę gorsza. W porównaniu z topowymi szkłami marek nazwijmy to „premium” miałam wrażenie, że widzę jakby za mgłą albo ktoś przesunął mi suwak „dehaze” w lewą stronę.
Jednym z najcześciej pojawiających się pytań w moich social mediach, dotyczących tych okularów, było pytanie o jazdę po zmroku. Niestety w tym wypadku muszę was zmartwić. W obydwu wersjach fotochromów w nocy jeździło mi się niekomfortowo (w Red-ach o dziwo nieco lepiej). Teoretycznie przepuszczalność światła na poziomie 75% jest taka sama jak w przypadku Speedtrapów od Ride 100%, w który jeżdzę od dwóch lat, ale jednak jest tutaj odczuwalna różnica.
Zmierzając ku końcowi tej recenzji, trzeba jeszcze wspomnieć o często pojawiających się zarzutach w stosunku do szkieł Tripout, dotyczących słabej wytrzymałości szkieł i podatności na porysowanie. W mojej ocenie te zarzuty są zupełnie chybione. Nie należę do osób specjalnie dbających o okulary, ale tez i nie rzucam nimi po kątach. Moje Tripouty po miesiącu testów wyglądają bardzo dobrze.
Tripout Infinity – podsumowanie
To by było chyba na tyle. Jeśli macie jakieś pytania lub swoje przemyślenia, to zapraszam do komentarzy pod spodem.
Podsumowanie testu przewrotnie było już na początku :)
Czy ja zostaje z Tripoutami na dłużej?
Niestety nie. Mimo iż czarna wersja z szybką Dark Silver Axiom Smart bardzo mi się podoba, brak całkowitego rozjaśnienia w nocy wyklucza je zupełnie.
Zgodnie z obietnicą, dla tych, którzy choć przescrollowali do końca, leci kod promocyjny na okulary.
Robiąc zakupy na stronie tripout-optics.pl po wpisaniu kodu zniżkowego JUNETRIP dostajecie 15% zniżki!!!
Ja nie mam z tych zakupów żadnych profitów. Kod zniżkowy jest dla Was.