Puchar Bimbru okazał się jedną z najlepszych imprez w klimacie enduro/mtb w zeszłym roku. Ciekawa, niebanalna formuła, znakomite do jazdy tereny, bardzo dobra oprawa i organizacja.
Po ośmiu miesiącach napisałam wreszcie relację.
Dlaczego dopiero teraz?
W ostatnich dniach w związku ze zbliżającym się KOCIOŁ BIMBRU na skrzynce wylądowało kilka wiadomości z zapytaniem, czy warto wystartować.
Niech te zdjęcia i niewymagające opisy będą odpowiedzią.
Mimo deszczu padającego od rana nastroje panujące wsród uczestników były całkiem pozytywne. Ta skumulowana energia chyba zadziałała, bo podczas samych zawodów zaświeciło nawet słońce.
Wśród startujących w Pucharze Bimbru zauważyć można było wiele znajomych twarzy.
Sprawcy całego zamieszania. Ola i Rafał, czyli BIMBER.BIKE
Omówienie zasad wyścigu nie zajęło długo.
W pakiecie startowym każdy dostał swój numerek.
Trzeba było go przykleić na mapie.
Po rozdaniu map zaczęła się analiza.
Gdzie tu jechać? Grube rozkminy.
Którą drogę wybrać?
Nie do końca pamiętam dlaczego tak mi się micha cieszy. Chyba opracowałam plan :)
Stawka momentalnie się rozciąga, każdy ma swój pomysł na trasę i zaliczenie wybranych punktów.
Wszyscy jednakowo męczą się na podjazdach.
I bang, mamy pierwszy punkt. Dziurkacz z krówką, prawie jak w pracy :)))
To teraz pora na kolejny punkt… to gdzie jedziemy? Gdzie ten Puchar Bimbru?
Drugi punkt znaleziony bardzo szybko.
A przy okazji spotykamy innych zawodników.
Błatnia i kultowa łąka z widokiem. Chciałoby się posiedzieć, a tu trzeba dalej zbierać dziurki.
W międzyczasie uformował nam się całkiem dobry team. Razem z Robertem znakomicie się uzupełniamy. Ja trochę znam rejon, a on dobrze radzi sobie z nawigowaniem.
Roberta znacie już z tego wyjazdu – Zimowy bikepackingowy Masyw Śnieżnika
Takim oto sposobem zaliczamy wszystkie punkty. Prawie jak Chuck Norris.
A pucharki już czekają na zwycięzców.
Tuż za nami do biura przybywa ekipa Eskimo. Zawody na orientację na swoim rejonie, to chyba jedyna sytuacja, gdy mogę być przed dziewczynami :)))
Panie w biurze zawodów starannie zliczają punkty i czasy.
A w międzyczasie w miasteczku pojawia się coraz więcej zawodników. Każdy zasłużył na buteleczkę izotonika.
Można się polansować ze śmietanką kolarskiego świata ;)
I zagryźć ęduro-kiełbę. Redaktor Grzegorz – Bike Magazyn
Gdy przyszło do ogłoszenia wyników okazało się, że całkiem dobrze mi poszło to orientowanie się w terenie. Zdobyłam Puchar Bimbru!!!
Niestety zdjęć z podium nie ma. Choć może to i dobrze, bo nie popisałam się otwieraniem szampana ;)
Za trzy tygodnie kolejne zawody organizowane przez BIMBER.BIKE. Jeśli macie ochotę spróbować pakiety startowe jeszcze chyba są :)
PS: A na koniec. Najlepszy pakiet startowy ever, w dziejach polskiego enduro.