Śledź 24 to pierwszy gravelowy maraton 24-godzinny. Zasady są proste. Masz 125 km trasę i ile wykręcisz na niej kilometrów w ciągu 24 godzin, to Twoje. Niestety z racji dość napiętego kalendarza, mimo iż formuła zawodów bardzo mi się spodobała, nie mogłam wystartować w tegorocznej edycji. Do objazdu trasy doszło zupełnym przypadkiem. Będąc akurat na krótkim urlopie na Kaszubach, szukając inspiracji na blogu Piotra z Rezerwatu Przygody, trafiliśmy na Śledzia. Okazało się, że trasa zawodów przebiega tuż pod naszym wakacyjnym domkiem. Nie było wyjścia, trzeba było spróbować tego „Kaszubskiego śledzika”
Śledź 24 – trasa
Jaka jest trasa Śledzia?
Jest szeroko, szutrowo i szybko. Agata powiedziała, że trasa jest amerykańska i przyznam, że coś w tym jest, bo w większości czasu jedzie się szerokimi leśnymi duktami sporadycznie przejeżdżając przez jakieś wsie czy zabudowania. Niestety w związku z amerykańskością trasy i tym, że w wielu miejscach jedziemy drogami szutrowymi dostępnymi dla ruchu samochodowego na wielu odcinkach znajdziemy tak zwane tarki, czyli charakterystyczne muldy powstające w wyniku jazdy samochodów. Są fragmenty, w które jak wjedziemy, potrafią wprowadzić nas w niezły rezonans lub wypróbować trwałość naszych plomb. Przygotowując się na przejazd tej trasy na pewno trzeba dobrze dobrać ciśnienie w oponach, karbonowa sztyca czy kierownica tez poprawią komfort jej pokonania.
Jeśli wziąć pod uwagę aspekt przyrodniczy, to po przejeździe Śledź 24 byliśmy bardzo, ale to bardzo ukontentowani. Lasy ciągnące się kilometrami, fragmenty wśród pól oraz łąk, liczne jeziora. Jest pięknie i oczy mogą nacieszyć się widokami. Jest to trochę niebezpieczne, bo wiele miejsc kusi by zatrzymać się na chwilkę i pokontemplować okoliczności przyrody. Jeśli jedziesz sobie wakacyjną wycieczkę nie jest to groźne, jeśli jednak startujesz w wyścigu, może być wyzwaniem.
Pod względem technicznym trasa nie jest wymagająca. Czasem zdąży się jakiś piaszczysty fragment. Większość to jednak ubite, twarde drogi plus minimalna ilość asfaltu.
Trzeba też przygotować się na kilka podjazdów. Ale są to raczej łagodnie falujące pagórki, typowe dla Kaszub niż strome sztajfy niczym z Lajkonika.
Podsumowując, trasa jak na zawody jest bardzo płynna, zrównoważona i szybka. Nie śledziłam specjalne komentarzy postartowych z tegorocznej edycji, ale myślę, że czołówka dystansu ultra kręciła kółka bez opamiętania. Kto zaś zdecydował się start w krótkim dystansie też na pewno był zadowolony z pokonanych kilometrów.
Śledź 24 – objazd wakacyjny
Trasę Śledź 24 objechaliśmy przy okazji tygodniowego urlopu spędzanego nad Wdzydzami. Nie zaczynaliśmy wycieczki z oficjalnego miejsca startu w Szarlocie pod Kościerzyną, a na trasę wbiliśmy się na 30 kilometrze. Objazd z robieniem zdjęć, kilkoma postojami i dłuuuugim obiadem w Szarlocie (polecamy restaurację) zajęła nam w zasadzie cały dzień.
Nie wiem, co mogłabym więcej tu napisać. Była to bardo fajna wakacyjna wycieczka.
W kontekście zawodów, na pewno objazd ten skłania do rozważenia startu w śledź 24 w przyszłym roku. Ale to już zobaczymy, jak się wszystko w kalendarzach poukłada.
A tymczasem zapraszam na kilka miłych oku obrazków.
Garść przydatnych informacji
Oficjalna strona zawodów – Śledź 24 ultramaraton
Strona zawodów na Facebooku – facebook.com/sledz
Instahramy – instagram.com/sledz24h