Strefa MTB Sudety to niewątpliwie największy system górskich tras rowerowych w Polsce. Każdy znajdzie tam szlak dla siebie, od tych łatwych idealnych na wycieczkę z rodziną, po te trudniejsze o singlowym charakterze czy technicznych smaczkach.
Dla mnie strefa zawsze kojarzyć będzie się z wyścigami MTB Maraton. Pięć godzin w siodle i dalej końca nie widać.
Niedzielny fatbajkowy wyścig w Karłowie, był okazją do tego by i sobotę spędzić aktywnie. Kręcenie w rejonach Głuszycy miało być idealnym wprowadzeniem do wyścigu. Dziwnym trafem znów nie obyło się bez 5 godzin w siodle.
To, że będzie grubo wiadome było od samego początku. Średnia grubość opon oscylowała w okolicy 4 cali. Punktem startowym, które jednocześnie jest dobrym miejscem noclegowym była Pograniczna.
W nocy trochę popadało, zapowiadała się całkiem dobra zabawa.
Ruszamy czerwonym szlakiem z Pogranicznej.
Pierwszy przystanek na Przełęczy pod Czarnochem.
Okazuje się, że tego dnia w okolicy odbywają się wyścigi psich zaprzęgów oraz osób jeżdżących na nartach biegowych z psem.
Fajnie było zobaczyć i poznać coś nowego.
My jednak mieliśmy tego dnia swój cel. A droga do niego, jak się miało okazać, była dość długa i daleka.
Początkowo jechało się całkiem przyjmie. Omijanie założonego przez biegówkowiczów śladu czasem okazywało się trudne.
Mimo 10 kg na plecach Michałowi humor jeszcze dopisywał.
Idącym równolegle do naszego szlakiem zielonym przebiegały wspomniane wcześniej zawody.
Jeden ze startujących był tak towarzyski, że poczęstował nas magicznym płynem ze swojej piersióweczki. Oj od razu zrobiło się cieplej.
Niestety w końcu nastąpił ten moment gdy miny nam zrzedły. Ilość śniegu i zero jakiegokolwiek przetarcia sprawiły, że na całkiem spory czas musieliśmy rozstać się z pedałami.
Zimowy wypych nie jest jednak taki zły. Od razu robi się ciepło :)
Na szczęście zdarzały się fragmenty z górki.
A gdy dotarliśmy do połączenia czerwonego szlaku z niebieskim i zielonym (Przełęcz pod Szpiczakiem), okazało się, że dzisiejsza wycieczka nie będzie zmarnowana na brodzeniu po kolana w śniegu. Ubity i wydeptany przez turystów szlak pozwolił znów na efektywniejsze zdobywanie wysokości i pokonywanie kolejnych kilometrów.
Doszły do tego coraz przyjemniejsze okoliczności przyrody.
Takie fatbajkingowanie lubię :)
Zdjęć z Andrzejówki lepiej nie publikować.
Ilości pochłoniętego przez nas jedzenia były zacne.
Na (nie)szczęście było już dość późno, dzięki temu kolejka po jedzenie była znośna.
W normalnych porach zarezerwujcie odpowiednią ilość czasu.
Wspomniana już późna pora kazała zmodyfikować nieco plany. Zarządziliśmy odwrót jak najkrótszą drogą, czyli znów czerwonym szlakiem do Głuszycy.
Po raz kolejny też, od razu na kierownicach wylądowały lampki. Nightrajdy stają się ostatnio tradycyjnym zakończeniem naszych wyjazdów.
Strefa MTB Sudety Zimą?
Podsumowując.
Rejony głuszyckiej strefy na zimowy fatbajking są idealne.
Planując wycieczkę pamiętaj jednak o :
– odpowiednim doborze szlaków – te wydeptane przez turystów są zdecydowanie przyjemniejsze na podjazd
– zimowym współczynniku długości wycieczki – zawsze wychodzi dwa razy dłuższa
– odpowiedniej ilości jedzenia
– lampkach
Baw się dobrze. O ile jeszcze w tym roku spadnie śnieg :)