W połowie sierpnia na zaproszenie Ambasady Szwajcarii wzięłam udział w niesamowitym wyjeździe.
7 wyjątkowych kobiet pojechało do Szwajcarii, by przejechać całkiem spory fragment Lakes Route, czyli trasy rowerowej Szlakiem Szwajcarskich Jezior.
Skład ekipy był, nieskromnie przyznam, wyborny: Maja (tak, to TA Maja), Ewa zwana Ministrą Kolarstwa, Hania z magazynu Szosa, Danusia z Gazety Wyborczej, Marta z Ambasady, ja – Mamba On Bike oraz Joasia z Polskiej Stacji Polarnej na Spitzbergenie.
Nie bez powodu wymieniam Joasię na końcu. Nie jest to wyraz braku szacunku. Wręcz przeciwnie, Asia to osoba, której należy się w tym tekście nieco więcej uwagi.
Joasia wzięła bowiem udział w konkursie Ambasady Szwajcarii oraz Gazety Wyborczej, w którym można było wygrać udział w naszym wyjeździe. Konkurs oczywiście wygrała.
Co przekonały jury do wyboru właśnie jej?
Asia cztery razy z rzędu zimowała w Hornsundzie, czyli Polskiej Stacji Polarnej na Spitzbergenie, gdzie m.in. pełniła funkcję meteorologa. Długie zimne zimowe wieczory przetrwała głównie dzięki trenażerowi, który stał się dla niej praktycznie codziennością. Słoneczna i zjawiskowa Szwajcaria na rowerze miała być znaczącą odmianą od chwil spędzonych w czterech ścianach.
Jak mieliście pewnie już okazję zobaczyć na relacjach i zdjęciach z wyjazdu, nasz pobyt w Szwajcarii był zdecydowaną przeciwnością do polarnych nocy czy temperatur spotykanych w tuż przy biegunie północnym, nawet latem.
Ale wróćmy tam jeszcze raz.
Szlakiem Szwajcarskich Jezior – Lakes Route
Szlakiem Szwajcarskich Jezior to szwajcarska trasa narodowa numer 9.
Szwajcaria ma bardzo przemyślany system szlaków i dróg rowerowych. Mamy szlaki ogólnokrajowe (oznaczane jedną cyfrą) – jest ich 9, mamy trasy regionalne ( liczby dwucyfrowe) – jest ich około 50 oraz trasy lokalne (oznaczane liczbami trzycyfrowymi) ich także jest około 50ciu.
Co ciekawe, wszystkie drogi są znakomicie pooznaczane, mimo iż dostępne są do ściągnięcia tracki GPX, wystarczy kierować się znakami i tabliczkami a na pewno się nie zgubimy.
W końcu to Szwajcaria :)
Wszystkie trasy znajdziecie w bardzo pomocnej mobilnej i desktopowej aplikacji – Switzerland Mobility
W aplikacji poza trasami rowerowymi znajdziemy także atrakcje dla turystów pieszych, wspinaczy, osób jeżdżących na rolkach oraz uprawiających canoeing. Dostępna jest też wersja dla sportów zimowych.
W aplikacji w opisie trasy, którą mieliśmy jechać przeczytamy:
„Lakes Route zabierze Cię w podróż przez Szwajcarię z pocztówek. Od Lac Léman do Jeziora Bodeńskiego, mijając 10 większych i mniejszych jezior i oferując wspaniałe widoki na wodę w Alpach i podgórzu alpejskim.”
Cały szlak ma długość 510 kilometrów i liczy około 6 tys. metrów przewyższenia. Jest dostępny prawie dla każdego rodzaju roweru. Najlepiej poradzą sobie na nim gravele oraz rowery trekingowe. Oficjalnie szlak podzielony jest na 10 etapów, ale kolarz o dobrej kondycji może spokojnie pokonywać dwa, czy nawet trzy etapy dziennie.
Foto: Hanna Tomasiewicz
Szlakiem Szwajcarskich Jezior: Vevey – Schönried
Startujemy znad Jeziora Genewskiego z Vevey.
To winiarskie miasteczko niegdyś było ważnym ośrodkiem handlowym na szlaku handlowym między Francją a Bernem. Robimy zdjęcia na brzegu jeziora. Widelec i pomnik Charliego Chaplina to dwie rzeczy które trzeba zapamietać. Gdy kierujemy się już ku górom na podjeździe mijamy muzeum „Świat Chaplina”. Chaplin spędził ostatnie 25 lat swojego życia na wzgórzach nad Vevey. Na około 40 kilometrze zaczynamy czuć charakterystyczny zapach sera Gruyère :)
Zatrzymujemy się jednak na kawę i przy okazji odwiedzamy muzeum słynnego Gigera.
Kto to? Zobaczcie film.
Kolejnym atrakcyjnym miastem jest Bulle. To rejon słynący z Międzynarodowego Festiwalu Balonów, największe tego typu wydarzenia w regionie alpejskim. A gdy wjeżdżamy do Gstaad nie mamy wątpliwości, że to jeden z najsłynniejszych i najmodniejszych kurortów w Szwajcarii.
Pierwszy pełen atrakcji dzień kończymy w wielogwiazdkowym hotelu w Schönried.
Przepyszna kolacja i degustacja miejscowych specjałów. Wszystko, by mieć energię na kolejny dzień jazdy. Gdy leżąc w łóżku zamykam oczy, pod powiekami cały czas majaczą niesamowite widoki.
Ciężko było zasnąć przez te wszystkie emocje.
Vlog z pierwszego dnia naszego wyjazdu
Szwajcaria na rowerze: Schönried-Spiez
Szwajcaria przemierzana na rowerze jest przepiękna a Szlak Jezior często przecina tory kolei Montreux Berner Oberland. Tego dnia Ministra Kolarstwa jest wielce ukontentowana. Na vlogu wreszcie znajdziecie wytłumaczenie, dlaczego tak bardzo fascynują ją pociągi.
Niesamowite góry, bujne, zielone łąki i tradycyjne alpejskie chaty i krowy. Tak wygląda pierwsza część dnia. Druga cześć zdominowana została przez Jezioro Thun i panujące upały. Lazurowy kolor jeziora sprawia, że dwa razy postanawiamy schłodzić się w jego wodach. Potem przedłużamy wycieczkę do Doliny Lauterbrunnen by zobaczyć 300 metrowy wodospad. Wodospad niczym wisienka na torcie kończy ten dzień.
Gdy docieramy do hotelu czeka już na nas przepyszna kolacja, gdzie oczywiście znów kosztujemy miejscowych serów oraz innych specjałów. Tak można żyć. Jeździć na rowerze i jeść. Niczego więcej do szczęścia nie trzeba.
Szwajcaria na rowerze – vlog z drugiego dnia
Na zakończenie
Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy.
Moja szwajcarska przygoda po trzech dniach dobiegła końca. Musiałam wracać do Polski na rowerowy obóz, który organizowałam na Kaszubach (czasem ciężko zgrać terminy).
Pozostałe uczestniczki miały przed sobą jeszcze jeden dzień jazdy. Strasznie im zazdrościłam, bo zarówno pogoda, jak i trasa znów zapowiadały się wybornie.
Nie było zaskoczeniem, że podróż ze Spiez do Warszawy przebiegła w mgnieniu okaz i bez komplikacji. Jak działają szwajcarskie koleje, miałyśmy już okazję przekonać się pierwszego dnia pobytu w Szwajcarii.
Oj, ile bym dała, by nasze polskie pociągi kursowały tak licznie oraz punktualnie.
Długo zastanawiałam się, co Wam tu napisać na koniec, ale chyba nic w zasadzie więcej nie trzeba.
Przepiękne góry, cudowne widoki, pyszne jedzenie.
W Szwajcarii można się zakochać.
Nie bez przyczyny akcja promocyjna Ambasady Szwajcarskiej w związku z którą otrzymałyśmy zaproszenie na ten wyjazd nazywa się #inlovewithswitzeralnd
Foto: Hanna Tomasiewicz