Obojętnie czy jesteś krosiarskim ścigantem, downhillowym wariatem, enduro-pozerem, czy też niedzielnym rowerzystą, musisz pogodzić się z jednym. Nie ważne gdzie, kto i co by mówił – Twoja masa i cyferki pokazywane na wyświetlaczu wagi mają ogromne znaczenia dla samopoczucia jakie masz wsiadając na rower.
Fizyka jest nieubłagana. Jeśli ciało A chce poruszać się ruchem ściśle określonym dla danej konkurencji w dół lub też w górę, wskazane jest aby owo ciało w porozumieniu z ciałem B, jakim jest rower, miało określony, pomagający w pokonaniu drogi ciężar. Prędkość wznoszenia się i deniwelacji jest bowiem skorelowana z wartością wspomnianego wskaźnika.
Najgorzej ma oczywiście Krosiarz – tu wskazane jest aby wspomniana waga była jak najniższa w stosunku do osiąganych mocy. Podjazd sam się przecież nie zrobi.
Drugi w kolejności jest niedzielny rowerzysta – im większa masa tym dłuższy czas na pokonanie drogi dzielącej go od domu, do ławki i budki z piwem, czy też lodami w parku (jeśli jest niepełnoletni).
Nieco lepiej mają downhillerzy – limity wagowe kolejek nie są wyśrubowane, a jak wiadomo jeśli już droga opada w dół, wtedy siła przyciągania dodatkowych kilogramów działa zdecydowanie na korzyść szybkości z jaką ciało A zbliża się do mety.
Kwestia riderów określających się mianem enduro, jest nieco bardziej skompilowana. Tu do Ciała A i B oraz ich wspólnej masy dochodzi jeszcze współczynnik lansu, który jest elementem trudno policzalnym.
Podsumowując to przydługawe wprowadzenie należy stwierdzić jedno – WAŻENIE MA ZNACZENIE
Dlaczego warto się ważyć?
Aby nie obudzić się z ręką w nocniku.
Niezależnie, czy masz kilka dodatkowych kilogramów, czy wagę idealną, codzienne poranne ważenie powinno stać się twoim nawykiem. Nie jest niczym trudnym, by po obudzeniu i porannym siusiu wejść na wagę i zapisać sobie jej wskazania na kartce lub w exelowskim arkuszu. Dzięki temu zobaczysz, że codzienne wahania wagi są czymś naturalnym i nie należy się ich bać. Natomiast uchwycenie wyników z kilku tygodni może pokazać pewną tendencję, np. wpływu rodzaju treningu, częstszych jazd na pomiary, czy też niepożądane przybieranie dodatkowych kilogramów.
Jak się ważyć?
Na pewno codziennie i na golasa.
Zawsze o tej samej porze i na tej samej wadze.
Ja robię to rano po przebudzeniu, mimo tego, że organizm jest nieco odwodniony po nocy.
Popołudniowe ważenie jest jednak z racji mocno nieregularnego rozkładu dnia i posiłków ciężkie do wystandaryzowania.
Poza tym obserwując cyferki nie zwracam uwagi na ich wielkość, a raczej tendencje. Np. poziom tłuszczu właśnie w wyniku nocnego odwodnienia zawsze pokazuje się większy niż w ciągu dnia. Jednak robię to codziennie i na conocnym odwodnieniu, wiec tendencje, które interesują mnie w tym przypadku są bez problemu do uchwycenia.
Na czym się ważyć?
Aktualnie rozwija się moda na coraz to bardziej wymyślne maszyny. Jeśli masz zbędne środki to jak najbardziej wskazane jest abyś zakupił sprzęt pokazujący jak najwięcej parametrów. Jeśli jednak wolisz wydać je na coś innego wystarczy prosta waga elektroniczna uwzględniająca w pomiarach poziomu tłuszczu i nawodnienia organizmu. Mimo tego, że jej wskazania nie będą zbyt precyzyjne, bo takie wagi szacują poziom tłuszczu na podstawie prądu przepuszczanego tylko przez kończyny dolne, to jednak codzienny wynik i jego zmienny będą pokazywały, jak już pewnie się domyślasz – tendencje, które są dla nas ważne.
Ja do dyspozycji mam dwie wagi marki Tanita, jedna to dość prosty domowy model, druga to model dostępny na siłowni, do której chodzę. Obydwa modele działają na zasadzie bioimpedancji elektrycznej – czyli przewodnictwa prądu przez komórki naszego organizmu. W ich pomiarach można zaobserwować stały 2-3% rozstrzał wynikający właśnie z poziomu zaawansowania modelu. Najbardziej optymalny sprzęt dostępny masowo to wagi, które mierzą bioimpedancję zarówno poprzez stopy jak i dłonie.
Na co zwracać uwagę?
Przede wszystkim oczywiście na samą liczbę kilogramów jakie posiadamy.
Bez względu jakim jesteś kolarzem ich nadmiar jest niewskazany i w ekstremalnych przypadkach szkodliwy. Nawet gdy twoja waga to same mięśnie trzeba się zastanowić, jaka ich ilość jest odpowiednia dla twoich celów i dyscypliny. Im więcej mięsa tym ciężej pod górę i mniej zwinniej w dół.
Po drugie poziom tłuszczu. Im mniejszy tym lepszy oczywiście. Tłuszcz na podjeździe nie pracuje a na zjeździe też za bardzo nie pomaga. Mimo że waży i szybciej dzięki niemu ciśniesz w dół, to jednak powoduje, że jesteś mniej efektywny, zwinny i dynamiczny.
Poziom nawodnienia – bardzo ważna sprawa, czy to na wycieczkach, czy zawodach. Woda jest prawie jak paliwo, jak jej nie masz to nie pojedziesz, bo przemiany wewnątrzkomórkowe dające energię nie będą zachodzić prawidłowo.
No i oczywiście na …TENDENCJE możliwe do zaobserwowania w tych wszystkich codziennych pomiarach. Po dwóch, trzech tygodniach systematycznych pomiarów zobaczysz zresztą sam, jak reaguje twoja waga na pracowity weekend, czy też częstsze wiosenne jeżdżenie. Jeśli nie zobaczysz żadnych zmian i waga będzie dość stała, to będziesz miał spokojnie sumienie i świadomość dobrego funkcjonowania swojego organizmu.
Ważenie ma znaczenie cz.II
Ważenie ma znaczenie cz.III
Foto: CC Paola Kizette Cimenti