Jest takie przysłowie – cudze chwalicie, swego nie znacie…
Żeby nie było, że na blogu pojawiają się tylko zagraniczne marki, z ogromną przyjemnością przedstawiam Wam dziś recenzję rowerowych ubrań od nowo powstałej polskiej marki Yellow Cycling.
Dlaczego należy koniecznie się nią zainteresować? Bo weszła na rynek w sposób dość niestandardowy i zwraca na siebie uwagę zaangażowaniem społecznym. A to w naszym kraju nie zdarza się często.
Jeśli wolicie filmowo…
Yellow Cycling – dlaczego i po co?
Jak piszą o sobie na stronie twórcy marki, nazwa Yellow wcale nie jest przypadkowa. Oczywiście po pierwsze ma się ona nam kojarzyć z kolorem koszulki lidera wyścigu (wszak to ubrania kolarskie), w drugiej zaś kolejności kolor żółty powinien nam się kojarzyć z kubłem na śmieci. Tak. Nie żartuję. A dokładniej plastikowym, żółtym koszem na śmieci do recyclingu, bo marka Yellow w myśl poszanowania naszej planety wykorzystuje do produkcji swoich ubrań materiałów 100% z recyclingu oraz w 100% biodegradowalnych.
I przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz Yellow Cycling pojawił mi się w materiałach sponsorowanych na Instagramie i kliknęłam w ich stronę internetową, to od razu pomyślałam, że to świetny pomysł na współczesną kolarską markę odzieżową (osobiście staram się zarówno na rowerze jak i w codziennym życiu kupować tylko niezbędne ubrania i nie wprowadzać niepotrzebnych szmat do obiegu) zarówno z punktu widzenia dobra naszej planety jak i pod względem czysto marketingowym.
Michał Lewczuk i Tomek Barańczuk (to oni stoją za tym wszystkim) na swojej stronie piszą:
Zakładająca markę Yellow postanowiliśmy, że w tym co robimy nie będzie kompromisów, bo nasza planeta potrzebuje radykalnych działań, dlatego stworzyliśmy 5 prostych zasad, wartości Yellow:
Zawsze wybieramy ekologiczne materiały.
Wspieramy lokalną produkcję.
Pakujemy naprawdę ekologicznie.
Zachęcamy do wybierania produktów bardzo dobrej jakości i ich długiego używania.
Segregujemy odpady.
yellow-cycling.pl
Dla mnie wygląda to bardzo sensownie.
Co więcej chłopacy rzeczywiście bardzo angażują się w rozwój świadomości ekologicznej wśród swoich klientów. Na ich stronie znaleźć można zakładkę z tekstami dotyczącymi m.in wpływu mody na środowisko, tego w jaki sposób być bardziej EKO kupując ubrania, jak firmy i ich klienci mogą wpływać na poprawę środowiska wokół nas i ostatecznie całego klimatu.
W swoich materiałach w mediach społecznościowych bardzo widoczne jest ich zaangażowanie w tematy ekologiczne. Ostatnio przyłączyli się nawet do ogólnoświatowej akcji Sprzątania Świata organizowanej rokrocznie przez fundację Nasza Ziemia. Przyłączając się do sprzątania można było wygrać ubrania Yellow Cycling.
Ja takie rzeczy bardzo propsuje. Tak między nami, to chciałam nawet wziąć udział w tej akcji. Niestety akurat w ten weekend byliśmy w Czechach i jak się okazało, tam w lesie za wielu śmieci i papierków nie ma. Z wycieczki przyjechałam więc z pustymi rękami.
Podsumowując – wprowadzanie na rynek nowej marki odzieżowej połączone z działaniami w pewnym stopniu edukacyjnymi – tak, to jest moim zdaniem bardzo dobra droga.
#ResponsibleCycling
Szmery-bajery i ekologia. Kto mnie zna, ten wie, że do większości rzeczy podchodzę krytycznie i z dystansem. Nie inaczej było z Yellow Cycling. Co innego pisać o ekologii, a co innego faktycznie ekologicznie funkcjonować.
I zdziwiłam się bardzo pozytywnie, gdy ubrania do testu przyszły w worku biodegradowalnym.
A gdy go otwarłam w środku nie było żadnych innych woreczków, folijek i opakowań. Jeśli dobrze pamiętam nie było też niepotrzebnych kartoników metek i plastikowych haczyków przyczepiających je do ubrania.
Mam nadzieję, że nie tylko w moim przypadku tak się dzieje, a każda wysyłka realizowana jest podobnie. Przy okazji zastanawiam się, jak rozwiązany jest problem przechowywania tych ubrań w magazynach, by nie były narażone na wilgoć, płowienie i inne podobne sytuacje. Ale o to chyba będę miała okazję zapytać Michała i Tomka osobiście, więc odpowiedź powinna tu się pojawić.
Ubrania do testu mogłam wybrać według własnego uznania.
Wzięłam więc dwa komplety – jeden męski z materiałów z recyclingu; drugi damski z najbardziej interesującym mnie elementem oferowanym przez Yellow – koszulką z wełny merino.
Ubrania testowane były przez równe sześć tygodni. W tym okresie zaliczyliśmy kilka wyjazdów przy temperaturach +20 stopni oraz przy deszczu lejącym się z nieba i niesamowitej wilgoci. Koszulkę merino przetestowałam intensywnie jeżdżąc w niej przez 5 dni z rzędu bez prania.
Jaki wyszedł efekt testów i wnioski?
Czytajcie.
Yellow Cycling – koszulka Merino Navy
Materiał:
Koszulka zrobiona jest w 100% z wełny merino. O tym, dlaczego warto wybierać merino, pisałam już szczegółowo w tym artykule – Merino jesienią, zimą i latem, tutaj skupię się tylko na najważniejszym – merino daje komfort i wygodę, zapewnia dobrą termikę ciała oraz powoduje, że nie pojawiają się nieprzyjemne zapachy.
Do tej pory większość koszulek kolarskich z merino, które miałam były z dodatkiem różnych domieszek zazwyczaj w kilkunastu procentach. Nawet w bieliźnie termicznej nigdy nie miałam 100% wełny merino. Związane to jest przede wszystkim z dwoma aspektami – merino samo w sobie jest bardzo delikatne i dodanie do niego elastycznej nici powoduje, że staje się bardziej wytrzymałe; inne procentowe dodatki zmieniają nieco właściwości całego materiału, by np. był bardziej elastyczny i rozciągliwy.
Zawartość 100% merino w koszulce Yellow Cycling w mojej ocenie ma duży wpływ na odczucia termiczne podczas jazdy. Producent niestety nie podaje na stronie, jakiej gramatury jest tkanina, a koszulka jest dość mięsista, idealnie sprawdza się w temperaturach do 22˚C. Gdy słońce zaczyna przygrzewać mocniej i pojawiają się wyższe temperatury, wtedy w koszulce zaczyna robić się ciepło i może powodować to dyskomfort. Koszulka wydaje się więc idealnym wyborem na wiosnę i jesień oraz nieupalne lato.
Oczywiście odczucia temperaturowe mogą być dość różne w przypadku różnych osób. Mężczyźni mogą odczuwać koszulkę jako nieco cieplejszą (wiecie, to jak ze śpiworami, babeczki zazwyczaj potrzebują grubszego, bo im zawsze zimno ;))
Jeśli chodzi o wrażenia zapachowe to Merino Navy od YC to zdecydowana petarda.
Wiem, że nie każdy tego potrzebuje, ale dla testu jeździłam w tej koszulce przez pięć dni bez prania. Kilkaset kilometrów, przeszło 20 godzin na rowerze i to na prawdę działa. Nie czuć nic a nic. Bez krępacji wchodzisz do sklepu na zakupy, czy kawiarni na kawę. No i zawsze mniej prania to oszczędność na detergentach, zużywasz mniej wody oraz mniej ingerujesz w środowisko ;)
W przypadku stuprocentowej tkaniny bałam się też trochę o wytrzymałość. Jednak zupełnie bezpodstawnie. Koszulka na razie nie wykazuje żadnych cech zniszczenia, zmechacenia, nie pojawiają się dziurki. Może to też efekt tego, że tkanina jest nieco grubsza, a przez to wytrzymalsza.
Krój i rozmiar:
Przy 162 cm wzrostu, 57kg wagi i trochę zaokrąglonej budowie wybrałam rozmiar M. Koszulka bardzo dobrze leży, ma wygodny dla mnie krój, mniej dopasowany niż typowo racingowe ubrania (które ostatnimi czasy były tematem kilku internetowych afer). Jeśli szukasz koszulki w „nie dziecięcym” a „normalnym” rozmiarze, to Merino Navy na pewno będzie dobrym wyborem.
Jedyne co bym zmieniła w tej koszulce to rękawki. Są trochę za krótkie i gdy się chce założyć pod nie … rękawki :) to niestety jedne nie nachodzą na drugie i zawsze wystaje trochę gołej ręki od spodu.
Kieszonki i dodatkowe elementy:
Siła tej koszulki tkwi w prostocie. Dobry krój, trzy tradycyjne kieszonki, plus jedna dodatkowa na zamek. Silikonowe wykończenie od spodu dba o to by koszulka była w dobrym miejscu.
Moje wrażenia:
Bardzo polubiłam tę koszulkę i znalazła ona stałe miejsce w mojej rowerowej garderobie. Pewnie zabrzmi to zupełnie nieprofesjonalnie i przez to stracę kilka potencjalnych „współprac”, ale nie lubię mieć miliona ubrań w szafie (także ze względów ekologicznych), zdecydowanie wolę kilka dobrych i sprawdzonych zestawów. Dlatego do tego rodzaju testów staram się wybierać ubrania, które (mam taką nadzieję) mnie nie zawiodą.
I tak właśnie jest w przypadku tej koszulki. To bardzo dobry produkt wysokiej jakości. Kto szuka polskiej alternatywy dla topowych zagranicznych marek, ten powinien zdecydowanie zainteresować się produktami merino od Yellow Cycling.
Yellow Cycling – męska koszulka Recycled Black
W męskim zestawie wybraliśmy koszulkę wykonaną w 100% z materiałów z recyclingu.
Recycled Black to koszulka bardzo lekka, o sportowym obcisłym kroju, dlatego testował ją Artur.
Poniżej jego uwagi o tym produkcie.
Materiał:
Koszulka wykonana jest z lekkiego materiału o dobrej strukturze. Jest wygodna i dobrze leży. W kontakcie z ciałem jest bardzo przyjemna.
Mankamentem materiału jest jednak brak koloru w masie – czyli jest to biały materiał kolorowany od strony zewnętrznej, co niestety powoduje, że w miejscach gdzie jest on trochę rozciągnięty pojawia się kolor biały. Większość osób nie zwróci na to uwagi, ale stylowi perfekcjoniści mogą to wychwycić.
Krój i rozmiar:
Koszulka jest bardzo dopasowana i ma raczej sportowy styl (race fit). Dobrze układa się podczas jazdy na rowerze. Czuję się w niej wygodnie.
Rozmiarówka wydaje się być ustandaryzowana.
Przy moim wzroście 186 cm i 78 kg wagi najlepiej pasuje mi rozmiar L. W codziennym życiu oraz w ubraniach sportowych także zazwyczaj noszę L-kę.
Kieszonki i dodatkowe elementy:
Kieszonki są dosyć małych rozmiarów, ale uszyte dobrze z dodatkową kieszonką na zamek, umiejscowioną na zewnątrz kieszonki środkowej. Umiejscowienie kieszonki na zamek w środku ma swoje plusy i minusy. Włożone do niej przedmioty będąc na środku są stabilne i nie spadają na bok. Do takiej kieszonki jest jednak trudniej sięgnąć niż gdyby była po boku. To co ma dla nas większe znaczenie to jednak kwestia indywidualnych upodobań.
Dolny ściągacz i ściągacze na rękawach są osobnym elementem – doszytymi mankietami z silikonem utrzymującym stabilność. Coraz więcej produktów ma rękawki zakończone bezszwowo i nie są używane wszyte mankiety ani żadnego rodzaju zakończenia, ale to już kwestia gustu. Takie rozwiązanie powoduje, że koszulka ma dodatkowe szwy.
Zamek jest bardzo ładnie kryty materiałem i ma ochronną listwę od spodu oraz specjalny panel pod szyją. Listwa ochronna jest jednak wg mnie po złej stronie – powinna być po tej samej stronie po której jest dolna część zapinania zamka z suwakiem, a nie po stronie bez suwaka. To szczegół, ale ja na takie rzeczy zwracam uwagę.
Moje wrażenia:
W koszulce jeździ mi się bardzo dobrze. Koszulka jest wygodna, materiał przyjemny i tylko zapinanie zamka jest utrudnione właśnie przez umiejscowienie listwy ochronnej po złej stronie.
Oryginalnym rozwiązaniem jest naszycie metki koszulki po prostu na zewnątrz robiąc z niej element ozdobny. Pierwszy raz się z tym spotkałem ale wygląda to dobrze i mi się podoba.
Yellow Cycling – spodenki kolarskie Recycled Black
Spodenki Yellow Cycling Recycled Black mają dwie wersję damską i męską, które różnią się od siebie głównie wkładką i przez to minimalnie innym krojem.
Spodenki testowaliśmy oboje.
Nie, na szczęście nie jedne na zmianę.
Ja otrzymałam model damski a Artur oczywiście męski.
Materiał i wkładka:
Spodenki wykonane są z wysokiej jakości materiału, który sprawia, że bardzo dobrze się układają i leżą na tyłku. Materiał należy raczej do tych grubszych, ale nie przesadnie. Ich grubość jest zdecydowanie bardziej zaletą niż wadą.
Damska wkładka Elastic Interface (model RP Force Hybrid) dobrze dopasowała się do mojej pupy i jest wygodna na średnich dystansach. Jak spisuje się w wielogodzinnej jeździe sprawdzę pewnie dopiero w przyszłym roku przy okazji jakiegoś wyścigu ultra.
Artur: Materiał spodenek budzi zaufanie. Czarny, matowy o zbitej strukturze, co powoduje, że czuję się w nich również komfortowo pod względem psychicznym, bo wyglądają dobrze i nie prześwitują. Bardzo odpowiada mi zastosowana w spodenkach wkładka. Jest ona stosunkowo cienka i zarazem dosyć twarda. W połączeniu do kompresyjnymi spodenkami, które mocno się dopasowują daje to efekt dużej stabilności w kontakcie z siodełkiem. Bardzo dobrze czuje się rower siedząc na tej wkładce. Po kilkuset kilometrach i kilku praniach polubiłem te spodenki właśnie ze względu na bardzo dobre dopasowanie i poczucie stabilności które mi dają
Krój i rozmiar:
Przy pierwszym założeniu spodenki sprawiają wrażenie bardzo obcisłych i kompresyjnych. Ściągacze na nogawkach początkowo wpijały się w uda (mi mocniej, Arturowi nieco mniej).
Podczas gdy w większości firm zawsze pasuje mi rozmiar M, to tutaj miałam pewne watpliwości. Spodenki wydawały mi się za małe. Artur miał bardzo podobne odczucia.
Na szczęście po pierwszym praniu spodenek sytuacja znacznie się poprawiła (wykonane zdjęcia są z pierwszej jazdy jeszcze przed praniem).
Spodenki mają także stosunkowo długie nogawki. Niestety mimo iż lubię, gdy spodenki nie są krótkie, to te od Yellow zupełnie nie zgrywają się z moimi proporcjami.
Artur: Po pierwszym praniu spodenki bardzo dobrze się do mnie dopasowały. Minimalnie lepiej zaczęły pracować nogawki i przyjemniej układać się na udach. Kompresja nie zniknęła, ale teraz spodenki leżą o wiele lepiej niż przy pierwszej jeździe. Bardzo podoba mi się długość tych spodenek. Lubię długie spodenki sięgające praktycznie do kolana i to mi w nich bardzo odpowiada.
Dodatkowe funkcjonalności:
Spodenki nie mają żadnych dodatkowych bajerów, są proste i w tej prostocie tkwi ich siła. Choć przyznam, że bardzo chętnie zobaczyłabym damskie spodenki polskiej firmy z jakimś pomysłem na odpinane z tyłu szelki. Może kiedyś…
Artur: Pomysł na szelki wykonane z osobno wszytej, szerokiej taśmy wg. mnie sprawdza się bardzo dobrze. Spodenki nie posiadają profilowanych szelek, a właśnie szerokie białe taśmy, które pozwalają na drobne korekty w ich ułożeniu na ramionach. Można je nosić szerzej lub bliżej szyi, jak komu pasuje, a przez to delikatnie zmienia się stopień ich rozciągnięcia
Nasze wrażenia:
Spodenki są bardzo dobre, ale w mojej ocenie powinny przejść minimalne poprawki. Może dobrym pomysłem byłoby zaoferowanie kobietom także krótszych nogawek albo zebranie informacji zwrotnej od większej ilości użytkowniczek i przyjrzenie się jeszcze raz rozmiarówce.
Artur: Bardzo często używam tych spodenek i stosuję je jako spodenki pod spód spodenek luźnych. W takim zastosowaniu ich kompresyjność sprawdza się bardzo dobrze, bo wierzchnie luźne spodenki nie wchodzą w żadną interakcję ze spodenkami w środku. To także zaleta jakości materiału z którego zrobione są spodenki Yello.
Mankament to napisy zrobione na spodenkach, po kilku praniach sprawiają wrażenie nietrwałych i czekam tylko, gdy zaczną się odklejać. To wymaga poprawy.
Nasz werdykt:
Yellow cycling to młoda marka z bardzo dużym potencjałem. Wysokiej jakości ubrania, które oferuje są uzupełnione działaniami mającymi na celu większą dbałość o dobro naszej planety.
Mnie to przekonuje.
Dobierając rowerową garderobę na pewno warto wziąć pod uwagę ubrania kolarskie Yellow Cycling.
Jakość wykonania, dobre materiały i przemyślane kroje.
Koszulki zdecydowane 9/10 według naszej wyimaginowanej punktacji.
spodenki nieco niżej, ale w przypadku spodenek nigdy nie jest łatwo dogodzić każdemu.
Z niecierpliwością czekamy na kolejne odsłony ubrań tej marki.