Listopad to w naszym kolarskim światku miesiąc szczególny i wyjątkowy.
Już dawno po sezonie, trzeba złapać oddech, odpocząć, zatrzymać się na chwilę, jakiś nierowerowy urlop zaliczyć.
Nie ma jednak lekko, gdy coś się kończy, coś się też zaczyna.
Odważne plany na kolejny sezon nie pozwalają na zbyt długa labę.
Większość wyciąga więc z piwnicy zimówki, z szafy buty dobiegania lub zakupuje karnet na basen i siłownię. Trzeba na nowo rozruszać kości i przypomnieć, że nie ma zmiłuj. NO PAIN NO GAIN!!!
A co, gdy ciało odmawia? Gdy nie jesteśmy w stanie przebiec ani 100 metrów, przejechać kilometra?
Trzeba improwizować.
Pozostaje rehabilitacja.
Na szczęście nigdy nie jesteśmy sami i jak wiadomo – W KUPIE SIŁA ORAZ KUPY NIKT NIE RUSZY.
Postanowiliśmy więc ze współkompanem mym drużynowym Jackiem S. wzorując się na gomolowej SSSŚ, której wyczyny można obejrzeć tu:
Rehabilitacja po rekonstrukcji ACL
Postanowiliśmy z Sufą stworzyć swoją sekcję – SAMOZWAŃCZĄ SPONTANICZNĄ SEKCJĘ REHABILITACYJNĄ.
Samozwańcza spontaniczna sekcja rehabilitacyjna stacjonuje oczywiście w Centrum Synergia w Chorzowie. Tam udajemy się średnio trzy razy w tygodniu. Oddajemy się w ręce specjalistów i walczymy.
Tak wyglądało to dziś.
Najpierw trzeba załadować nieco energii, podpięli mnie więc pod 230V …
Niech ma mina was nie zmyli. To wszak miłe złego początki.
Sufie zaś zaaplikowali lasery jakieś, ale on odważny jest i nic sobie z tego nie zrobił…
Potem pełni tej magicznej energii skakaliśmy po beretach, podestach i piłkach, ale byliśmy za szybcy i za wściekli, bo aparat nas nie potrafił złapać. Albo jemy za mało Rutinoscorbinu.
Wymyślili więc nam wolniejsze ćwiczenia – chodzenie tam i nazot :)
Dostaliśmy strażnika, który czuwał nad nami, wyłapywał i korygował wszystkie błędy.
I hece były już mniejsze…
Dalszy trening ułożony zostanie zgodnie z zasadą periodyzacji i stopniowania obciążeń. Specjaliści w Centrum Synergia znają się na rzeczy, więc o ciągły postęp jesteśmy spokojni.
STAY TUNED.