Są takie wyścigi, w których chce się startować co roku. Miejsce, trasa, organizacja i ludzie.
Gdy te cztery elementy zgrają się ze sobą, otrzymujemy pyszny weekend pełen gravelowych smakołyków. To mój czwarty raz na GravOn-ie i jestem pewna, że nie ostatni. Uwielbiam to miejsce, tę trasę ludzi i klimat, jaki mają Izery i Karkonosze.
Gravmageddon 2024 – zobaczcie, jakie to było dobre.
Już za niecały miesiąc – 1.10 – startują zapisy do kolejnej edycji.
Bądźcie czujni, bo pakiety rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.
Tu będą zapisy KLIK
Gravmageddon 2024 – czwarte starcie
Po lipcowym odpoczynku, którego psychicznie i fizycznie potrzebowałam, wiedziałam, że nie ma szans na start na długim dystansie. Noga nierozkręcona. Niby ultra to głównie głowa, ale wiadomo z pustego i Salomon nie naleje. Nie miałam złudzeń. Mimo iż kusiła próba pobicia zeszłorocznego rekordu i chęć zmieszczenia się w 24 godzinach, to wiedziałam, że to marzenia z kategorii niespełnialnych.
Nie ma jednak tego złego. Krótki dystans, okazał się wcale nie taki krótki i jego pokonanie też stało się tez sporym wyzwaniem.
Trasa Gravmagedon 2024
Poniżej znajdziecie trasy długiego i krótkiego dystansu. Pierwsze co rzuca się w oko, to że krótka trasa wcale nie jest taka krótka :) No bo co innego wykręcić 180 km po płaskim lub lekko pagórkowatym terenie a co innego w górach z przewyższeniem rzędu czterech tysięcy metrów!!!
GravOn-owe atrakcje
Nie ulega watpliwości, że ta trasa to kwintesencja gravela i najlepsze co można zebrać do kupy w Izerach i Karkonoszach. Tu nie ma chwili wytchnienia. Tu cały czas coś się dzieje.
3… 2… 1… 0… START i po krótkiej szutrowej rozgrzewce od razu wpadasz na wymagające podjazdowe single Rowerowych Olbrzymów . Gdy te się kończą, liczysz na chwilę oddechu, ale tu od razu wyrasta przed Tobą Przełęcz Karkonoska, czyli najtrudniejszy szosowy podjazd w Polsce, piekielnie stromy i piekielnie wymagający. Potem, o dziwo, jest chwila oddechu i widokowy zjazd do Szpindlera. Ale oczywiście nie trwa to za długo, bo zaraz wyrastają znów przed Tobą Dvoračky!!! Tam to nawet prowadzenie roweru jest wyzwaniem, bo buty ślizgają się na asfalcie.
To wszystko oczywiście połączone jest z niesamowitymi krajobrazami i klimat. Czeska Jizerka i Smedava kuszą chilloutowym klimatem i zachęcaja do postoju oraz odpoczynku. Monumentalny Ještěd robi wrażenie. Jeśli nigdy nie widziałeś tego „budynku w kształcie obracającego się hiperboloidu”, to będzie niemałe zaskoczenie.
Kolejne kilometry szutrów i czeskich asfaltów przeplatają się z odcinkami, które są niczym OSy z zawodów samochodowych lub enduro – Single pod Smrkem i Singletrack Świeradów. Tutaj trzeba potrafić w techniczne zjazdy i ciasne zakręty.
A gdy wypadając z singla znów liczysz na odpoczynek, to wiesz, że będzie krótki, bo zaraz po kilku kilometrach, o dziwo, płaskiej tasy znów pojawia się on – podjazd w Gierczynie. Oj bolą nogi na samą myśl o nim. Sytuację osładza jedynie PIT STOP w Domku Pod Orzechem, gdzie niesamowici gospodarze zadbają o każdego zawodnika a Koło Gospodyń wiejskich napoi i nakarmi solidnie.
Na koniec już tylko izerskie atrakcje po polskiej stronie – Kopalnia Stanisław, Hala Izerska, Chatka Górzystów, Orle. Nogi pieką, ale Samolot musi być podjechany.
W końcu wpadasz na metę obolały, przemielony i przebodźcowany.
Wkładają Ci w rękę zasłużone bezalkoholowe, solidną porcję makaronu i sadzają na leżak.
Teraz jest wreszcie chwila, by przetrawić i przeanalizować wszystko co wydarzało się przez ostatnie kilkanaście godzin.
Gravmageddon 2024 – film
Mam nadzieję, że ten opis nie przeraził Was a jedynie rozbudził wyobraźnię i zasiał ziarenko chęci spróbowania tej niesamowitej przygody. Jeśli nie to zobaczcie ten film.
GravOn – ludzie
Wszystko to oczywiście byłoby niczym, gdyby nie ludzie.
Zawodnicy, organizatorzy, Ci znajomi i nieznajomi.
Gdyby nie Oni, gdyby nie Wy ta impreza nie wyglądałaby tak, jak wygląda.
Dzień przed naszym startem razem z Kasią, Bartkiem i Michałem pojechaliśmy na bufet kibicować długodystansowcom. Kibicowanie jest fajne. Zobaczenie wyścigu od drugiej strony i możliwość choć minimalnej pomocy zawodnikom na bufecie oraz na trasie buduje jeszcze lepszą atmosferę i poczucie jedności. To wspólne przezywanie tej przygody.
Przy okazji dziękuję Wam, wszystkim kibicującym i to czytającym. Wasza energia i wsparcie jest nieocenione.
Podsumowanie
Czy pojadę na tę imprezę w przyszłym roku?
Pytanie raczej retoryczne.
No bo jak mogłoby mnie zabraknąć na wyścigu, z którym jestem od samego początku.
To dlaczego wracam, to oczywiście nie tylko trasa. Na GravOn-ie spotykasz najlepszych ludzi – i tych organizujących i tych startujących. Na GravOn-ie dostajesz niezapomniany klimat i atmosferę miasteczka zawodów, na GravOn-ie możesz liczyć na dobrą organizację – świetnie zaopatrzone bufety i przepaki.
To jak? Widzimy się? :P
Dzięki że jesteście
Zdjęcia autorstwa ROWEREM PO SWOJEMU