Zeszłoroczny festiwal Joy Ride wspominam bardzo pozytywnie.
Pomimo kontuzji, która sprawiła, że nie mogłam wziąć udziału w zawodach enduro, był to bardzo dobrze spędzony czas. Chillowanie i niestartowanie ma bowiem swoje plusy.
W tym roku co prawda udało się już wystartować w Kellys Enduro, ale pechowa pogoda również bardziej zachęcała do krążenia w okolicy festiwalowego miasteczka niż babrania się w wszędzie obecnym błocie.
Day 1
Pierwszego dnia festiwalu w planach miałam objazd OSów enduro. Jednak ciągle przypominający o sobie deszcz sprawił, że ostatecznie lepszym pomysłem okazał się przegląd stoisk wystawców.
Jak to w przypadku kobiet bywa najczęściej, na pierwszy strzał poszły ciuchy. Festiwal jest bowiem miejscem, gdzie wreszcie można coś dotknąć , przymierzyć i zobaczyć na własne oczy, a nie tylko w internetach i katalogach.
Aaaa, zapomniałabym, pierwszym pierwszym stoiskiem był jednak namiot Bike :)
Wracając do ciuchów, dziwnym trafem pierwszy na mojej drodze pojawiła się namiot chłopaków z Rocdaya.
Dziwnym też przypadkiem Piotr uzupełniał akurat kultowe już ciastki.
Mniam.
Poza ciastkami zapytałam oczywiście o damską kolekcję. W męskich spodenkach Rocdaya jeżdżę już prawie od roku i jestem z nich bardzo zadowolona. Niestety drogie panie, musimy jeszcze poczekać.
W oczekiwaniu na damską kolekcję zaczęłam chociaż komponować ubiór Arturowi.
Z pełnym ciastek brzuchem można było spokojnie zwiedzać dalej.
Local to firma którą już jakiś czas temu wpadła mi w oko, niestety okazało się że nie jestem na bieżąco z trendami, bo kolory których szukam w tym roku, modne były dwa sezony temu :)
Plusa należy przyznać za biały i jasny namiot wystawcy, który sprawiał, że kolorowe ciuchy prezentowały się wyjątkowo dobrze.
Stoisko Foxa to zupełnie inna bajka, ale tu również przyciągnęły mnie kolory. Tegoroczne połączenia kolorystyczne w zarówno damskiej jak i męskiej kolekcji bardzo mi się podobają.
Przy okazji zawsze można spotkać jakiąś celebrytke :)
Zamykając tematykę kolorów, nie można nie napisać o stoisku SEVEN iDP.
Wielu znajomych zwróciło uwagę na ich kaski FF oraz ochraniacze.
Testy rowerów
Festiwal to też oczywiście rowery i rowerowy szpej.
Możliwość zobaczenia i przejechania się na maszynach od XC, po DH i elektro sprawia, że każdy zastanawiający się nad kupnem roweru musi tu przyjechać.
Specialized, Whyte, Canyon, Rose, Romet, Dartmoor, Kross, Intense, GT,
No, było w czym wybierać.
Sama miałam zarezerwowane trzy rowery na niedzielę, jednak po sobotnim enduro ochota na błoto jakoś mi przeszła :)
Oczywiście najczęściej byłam na stoisku firmy Romet :)
Największe stoisko miało Shimano, które również dzielnie pomagało w serwisie.
Ciągle lejący deszcz sprawił, że opony stały się towarem pożądanym. Niestety w Maxxisie można było tylko podotykać i pokonwersować :)
Na stoisku Cane Creek odbywała się bardzo fajna akcja. Każdy mógł wsadzić do swojego roweru damper InLane i sprawdzić jak to działa.
Wieczorem zaś odbyły się okołorowerowe konkurencje i dekoracja za pierwszą konkurencję festiwalu – Bike Sprint. Wygrał ją oczywiście Marcin Motyka.
Strony: Strona 1, Strona 2