Leskowiec to góra, którą darzę dużym sentymentem. To tam pierwszy raz podczas objazdu Małego Szlaku Beskidzkiego spałam na dziko, sama, pod wiatą w ciemnym lesie z wilkami.
Tym razem Laskowiec okazał się świetnym pomysłem na kompaktową jesienną wycieczkę, gdy dzień już krótki i słońce szybko zachodzi.
Beskid Mały
Gdy zaczynałam swoją przygodę z rowerem mtb, jednym z najczęściej wybieranych wycieczkowych celów był Beskid Mały. Chyba wydawało mi się, że skoro taka nazwa, to pewnie będzie w miarę lekko i nie wymagająco. O tym, jak bardzo się myliłam, w zasadzie, przekonałam się już podczas pierwszej wycieczki, gdy ledwo co wdrapałam się stromym asfaltem na Hrobaczą Łąkę. Byłam jednak zawzięta i uparta, dlatego dopiero po którymś z rzędu wypadów zrozumiałam, że Beskid Mały nie jest taki, jak sugerowałaby jego nazwa, a na pewno nie w odniesieniu do wysokości wzniesień i nachylenia terenu.
Drugi raz o swoistości Beskidu Małego przekonałam się podczas wspomnianego we wstępie przejazdu MSB. Wypychanie obładowanego roweru pod Łamaną Skałę, Potrójną i Hrobaczą Łąkę zapamiętam na zawsze.
Wszystko to sprawiło, że w dalszej rowerowej karierze w Beskidzie Małym bywałam rzadko, żeby nie powiedzieć wcale. Tym bardziej, że pod rower enduro, a potem pod gravela te rejony zupełnie wydawały mi się nieoptymalne.
Teraz gdy na nowo w rowerowej stajni zagościł lekki full XC – Liv Pique Advanced bardziej łaskawie spoglądam w kierunku Beskidu Małego i Leskowca.
Fajnie jest po prostu pojeździć po górach, bez enduro hard-core-ów i bez leniwych szutrów. Po górskich szlakach i ścieżkach. Taki powrót do klasyki mtb.
Aaaa, zapomniałabym. Leskowiec jest też fajny, bo z Katowic w te rejony dojeżdżamy w niecałą godzinę. Więc jesienny krótki dzień i późna pobudka nie wyrządzą nam wielkiej krzywdy.
Charakter wycieczki
Dystans: 48 km
Przewyższenie: 1200 metrów
Czas: 7 godzin
Poziom trudności kondycja 1-5: 3
Poziom trudności technika 1-5: 3
Rodzaj roweru: mtb ht lub full 100 mm, a najfajniejszy będzie elektryk ;)
Beskid Mały – Leskowiec – trasa i GPX
Niebieskim szlakiem jedziemy w stronę Porabki, potem w Fabiowie odbijamy na leśne szyfry prowadzące pograniczem lasu. Jedziemy nimi aż do Brzezinki i tam wskakujemy na asfalt, który prowadzi nas z powrotem na parking pod basenem.
To był typowa, klasyczna jesienna wycieczka na rowerach MTB po górach. Nie wiem, czy ktoś jeszcze tak jeździ, ale nam się podobało.