Kierownica, siodełko, pedały – to trzy punkty styczne, łączące rowerzystę z rowerem. Ich funkcjonalność, ergonomia i bezawaryjne działanie ma kluczowy wpływ na to, jak czujemy się na rowerze. Kto kiedykolwiek jechał na niepasującym mu siodełku, ten wie, że zazwyczaj wiąże się to z bolesnymi konsekwencjami. Dobre gripy (chwyty) pozwalają na odpowiednią kontrolę nad kierownicą i zapewniają wygodę dłoniom. Czy pedały też mają takie duże znaczenie? W przypadku platform na pewno. A co z SPD? Kąt wpięcia, siła, jakiej do tego potrzeba, podpór, jaki daje stopie i w końcu wytrzymałość. Kiepskie pedały mogą być elementem, który zepsuje nam fajnego tripa.
Jak każda kobieta lubię błyskotki, gustowne dodatki i po prostu ładne rzeczy. Gdy pod koniec poprzedniego sezonu dokonywałam wyboru roweru na ten rok i padło na Czarną Piękność – Liv Hail Advanced, od razu w głowie zrodził się pomysł customizacji i „upiększenia” roweru.
Odpaliłam Googla i zaczęłam poszukiwania zielono-limonkowych pedałów, które idealnie pasowałyby do zielonych akcentów w matowo-czarnym rowerze. O tym, że rower musi się podobać, by chciało się na nim jeździć pisałam już nie raz. I jest to temat, który nie podlega dyskusji :)
Wybierając pedały, wiedziałam też, że chciałabym wrócić do systemu kompatybilnego z SPD. Przez cały poprzedni sezon jeździłam na pedałach HT i byłam z nich bardzo zadowolona. Niestety kilka razy zdarzyło mi się zapakować do torby na wyjazd nie te buty co trzeba (z innymi blokami). Potem zawsze przy pakowaniu pilnowałam, by się nie pomylić. Często też na testach, gdy zapomniałam swoich pedałów, nie było opcji, by z blokiem HT wpiąć się w najcześciej używane w rowerach pedały Shimano.
PRO TIP: Jeśli przechodzisz na inny system najlepiej zmienić pedały we wszystkich rowerach i i bloki we wszystkich butach.
Wracając jednak do tematu – poszukiwane pedały miały być kompatybilne z systemem SPD, miały być połączeniem zatrzasku z platformą, miały być lekkie, miały być ładne i zielone.
Spełnieniem tych wszystkich wymagań okazały się pedały SIXPACK VERTIC, które już kiedyś przyuważyłam u Anny. Anna miała ten sam model tylko w pięknej czerwonej anodzie.
Znalezienie polskiego dystrybutora nie było trudne. Wizyta w sklepie też, bo okazało się, że to firma z mojego podwórka. Force Components z siedzibą w Orzeszu. Raptem 20 km od mojego domu.
SIXPACK VERTIC – pedały wpinane z platformą
Specyfikacja techniczna:
– korpus pedału wykonany jest z frezowanego aluminium CNC 6061-T6
– osie są ze stali CrMo
– waga – 356g para
– system kompatybilny z SPD,
– kąt wypięcie 4 stopnie, co daje duży zakres ruchu 8 stopni.
– Q-factor – 52.5 lub 58.5
Strona producenta: https://www.sixpack-racing.com/
Katalog: SIXPACK_RACING_CATALOG_MY2018
Polski dystrybutor: Force Components
Pedały przykręciłam do roweru dopiero w hotelu w Marakeszu. Nowy rower, wyciągnięty świeżo z pudła, nowe funkiel nówki błyszczące komponenty. Góry Atlas i Sahara to znakomite warunki do testów. Zarówno sprzętu, jak i moich nerwów, gdy „niejeżdżony” wczesniej rower spotykał się oko w oko z twardymi skałami i piaskiem pustyni. Nie było to łatwe.
Sixpack Vertic – saharyjska przygoda
Po 10 dniach w Maroku pedały nie wyglądały już oczywiście tak pięknie, jak po wyjęciu z pudełka. Kamienie porysowały trochę anodę, a piasek solidnie je przeszlifował. Ten drobny saharyjski pył wchodził wszędzie. Nie miało to jednak żadnego wpływu na kulturę pracy pedałów.
Sixpack Vertic – test i opinia
Po powrocie do Polski pedałów używam do typowej, weekendowej jazdy po górach. Mają więc jakieś 400-500 km przebiegu. Błota i jazdy w ulewnym deszczu raczej unikam, więc nie są to warunki super idealne do testów ;)
Nie licząc jednej wpadki, o której poniżej, pedały spisują się świetnie. Szczerze to nie mam pojęcia, co by tu można napisać więcej. Pedały Sixpack Vertic są ładne, działają zgodnie z oczekiwaniami, jeśli wziąć pod uwagę konkurencję dostępną na rynku, to należą do grupy topowych komponentów z najwyższej półki.
Wpadka: po dwóch miesiącach jazdy zaobserwowałam pewne trudności z wpinaniem się i wypinaniem z pedałów.
Z racji problemów kolanowych zawsze rozkręcam system wpinania najbardziej, jak się da. Tak, by bardzo łatwo i szybko można było się wypinać. Niestety coś zaczęło szwankować, więc ja zaczęłam majstrować przy śrubach odpowiedzialnych za naprężenie i siłę wypięcia. Śrubek regulacyjnych jak wiadomo jest cztery, po dwie na pedał.
W przypadku trzech z nich faktycznie okazało się, że są już odkręcone na maksa i stawiają opór, by już bardziej ich nie odkręcić. Niestety pech chciał, że czwarta tego oporu nie stawiała i ledwo włożyłam w nią imbusa, to spadła w trawę, po czym w trawę wpadły elementy składowe całego systemu skręcania. Tak, wiem, „sierota” ze mnie :))))
Na szczęście udało mi się odnaleźć wszystkie elementy i przez dobrą godzinę na chodniku pod domem próbowałam złożyć te puzzle w całość. Niestety, by to zrobić niezbędne były specjalne szczypce, których akurat nie miałam i zamiast wieczornej przejażdżki na hopki do parku, zrobiłam sobie spacer po Castoramie. Szczypce-kombinerki kupiłam, pedał złożyłam. Jestem z siebie dumna.
Jaki z tego morał?
– nie baw się w regulację pedałów na trawniku
– nigdy nie ufaj śrubkom.
Po tej przygodzie postanowiłam sprawdzić drugi element zestawu zatrzaskowego, jakim jest blok. I jak się pewnie domyślacie, to właśnie zużyte bloki były przyczyną problemów z wypinaniem się. Wymieniłam je na nowe i jak ręką odjął, wszystko zaczeło działać jak trzeba.
Potem znalazłam jeszcze informację w internecie, że w przypadku butów Ion Rascal może występować konflikt interesów między pedałem a blokiem. Można go rozwiązać, wkładając pod blok specjalną podkładkę.
Widzicie na zdjęciu, jakie mam buty? No właśnie, Rascale. Włożyłam podkładki i ostatecznie pożegnałam się z problemem wpinania i wypinania :)
RIDE ON i do następnego wpisu :)