Beskid Żywiecki to miejsce, w które najbardziej ciągnie mnie zawsze jesienią. Czy to wpływ widoków, które w jesiennej ciepłej pomarańczowo-bordowej poświacie są jeszcze przyjemniejsze dla oka niż zazwyczaj. Czy to chęć odpoczynku od typowych hamburgerowych miejscówek typu Bielsko Biała czy Srebrna Góra, w które najczęściej jeździ się w „sezonie”?
W tym roku, po przejechaniu wyścigu Carpatia Divide, którego trasa szła górskim rowerowym klasykiem – czerwonym szlakiem z Wielkiej Raczy w kierunku Wielkiej Rycerzowej, w rejony Worka Raczańskiego ciągnęło jeszcze bardziej.
Wielka Racza – Grupa Wielkiej Raczy – Worek Raczański
Wielka Racza to jedna z tych gór, do których zawsze czujesz respekt. Wjazd na 1236 metrów n.p.m. do łatwych nie należy. Można to zrobić czerwonym szlakiem od Zwardonia (szykuj się na spory wycisk) lub nieco łatwiej, żółtym szlakiem z Rycerki Górnej.
Wielka Racza jest najwyższą górą tak zwanego Worka Raczańskiego, czyli Grupy Wielkiej Raczy, formacji ciągnącej się od Przełęczy Zwardońskiej aż do Przełęczy Glinka.
Szlaki w tych rejonach są wymagające i specyficzne, jak wszystkie chyba szlaki graniczne. Przejazd czerwonym szlakiem granicznym od Zwardonia przez Wielką Raczę po Wielką Rycerzową jest jednym z żywieckich klasyków MTB/enduro. Często wycieczkę taką przeciąga się aż przez rezerwat Oszast do przełęczy Glinka. Ja tej wersji nie jechałam, ale kusi by pojechać kiedyś aż pod Pilsko.
TRASA: Rajcza – Rycerka Górna – Wielka Racza – Wielka Rycerzowa – Muńcuł – Ujsoły – Rajcza
Po krótkim pikniku na polanie pod wieżą widokową, postanawiamy szybko ewakuować się z tego miejsca. Ilość hałaśliwych, popijających browarki ludzi oraz szalejących bez umiaru dzieci zdecydowanie przekracza nasze normy.
Wbijamy się na czerwony szlak prowadzący w kierunku Przełęczy Przegibek.
Ścieżka najpierw prowadzi widokowymi halami, które łapią już jesienne kolory, by potem uciec w las i zmienić się w wąskiego, miejscami technicznego singla, wijącego się wśród zieleni.
Po drodze zaliczamy dwa niedługie wypychy, ale szlak zdecydowanie warty jest tej chwili wysiłku.
Spod Bacówki na Rycerzowej żółtym szlakiem docieramy do zielonego i wdrapujemy się na Muńczoł (Muńcuł). To podjazd typu „neverending story”. Niby już myślisz, że koniec, a tu za wzniesieniem kolejna górka.
Na szczęście zjazd z Muńczoła to podobne „neverending story”, tylko że w dół.
Ojjjjjj, ten szlak zajmuje silne miejsce w pierwszej 20 szlaków bliskich memu sercu.
Zdecydowanie polecam, jeśli lubisz ciasne single, stromizny, kamienie i korzenie przeplatane przyjemnym flow po łąkach.
Cud miód, malina,
Z racji iż, ponieważ było już późno, a nasze resztki skupienia zupełnie zaangażowane zostały przez wymagający zjazd, zdjęć oczywiście nie ma i musicie uwierzyć na słowo, że warto tam się przejechać.