Wisełka 500 to młodsza siostra Wisły 1200 rowerowego ultramaratonu biegnącego wzdłuż najdłuższej rzeki w Polsce. Zawodnicy mają do pokonania dużo krótszy dystans, ale trasa jest niemal tak samo wymagająca. Start w tych zawodach to dobra rozgrzewka przed podjęciem wyzwania pełnej Wisły 1200 a także na spróbowanie swoich sił w długich dystansach. W tym artykule przedstawiam moje przygotowania, relację z zawodów oraz podsumowanie startu.
Gdy jesienią zeszłego roku zastanawiałam się nad kalendarzem startowym 2023, nieśmiało zaczęłam spoglądać na stronę Wisła 1200. Pomyslałam, że świetnie byłoby wystartować w tym ultramaratonie jeszcze raz i porównać swój pierwszy start „ultra” (5 lat temu), kiedy byłam jeszcze zupełnie zielona i nawet nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, do startu teraz, gdy trochę wyścigów już przejechałam i trochę poznałam ten klimat i charakter zawodów.
Niestety plany solidnych treningów zimą a potem przełożenia tego na długie jazdy wiosenne i nabijanie jak największej ilości kilometrów nie został zrealizowany. Nie wiem, o co chodzi, ale cały czas cierpię na brak czasu :) Do tego doszły liczne choroby oraz wyjazdy i na mojej Stravie pod koniec czerwca nabite było zaledwie 4,5 tys. kilometrów. Czy taki „trening” może przełożyć się na komfortowe przejechanie 1200 km? Nie sądzę. Zdecydowałam się więc, że spróbuję podjąć wyzwanie Wisełki 500, czyli krótszej wersji dystansu koronnego.
Wisełka 500 – przygotowania, założenia i lista sprzętu
Przygotowanie do wyścigu Wisełką 500 zaczęłam całe dwa dni przed startem. Wiedziałam, że będę chciała zrobić tę trasę w jednym ciągu, bez spania oraz z jak najmniejszą liczbą odpoczynków. W tej sytuacji nie trzeba było jakoś specjalnie przygotowywać roweru ani obmyślać zestawu, który miałam wziąć ze sobą. Tym bardziej, że pogoda na wyścig zapowiadała się łaskawie (temperatura w nocy nie miała spaść poniżej 10 stopni). Oczywiście brałam pod uwagę sytuację, że nie dam rady przejechać tak długiego dystansu na raz, więc awaryjny nocleg planowałam w Toruniu lub trochę dalej. Ale o tym miało zadecydować samopoczucie.
Co ze sobą zabrałam?
- rower gravelowy Liv Devote Advanced Pro
- torba na ramę Top Tubę Bag Apidura
- food pouch Apidura
- torebka z narzędziami pod siodełko
- 2 bidony – 750 ml oraz 950 ml
- bidon narzędziowy z batonikami
- licznik Garmin 1040 Solar
- światło przednie Lezyne Macro Drive 1300
- światło tylne Lezyne
- narzędzia – tool, 2 dętki, samuraje, scyzoryk, łyżki do opon, smar, pompka, srebrna taśma,
- ubrania w bagażu: kurtka przeciwdeszczowa, spodenki przeciwdeszczowe, rękawki, buff,
- ubrania na sobie: koszulka, spodenki cargo, kamizelka, czapeczka, rękawiczki bez palców, skarpetki,
- buty spd Rapha
- jedzenie: około 20 sztuk żeli i batoników marki Sponser, croissant z serem pleśniowym
- chusteczki mokre, chusteczki suche,
- dokumenty
- telefon
Oczywiście w ramach przygotowań sprawdziłam czy rower jest sprawny :)
Potem opracowałam listę sklepów i miejsc, gdzie planowałam się zatrzymać.
Wgrałam trasę do Garmina, przygotowałam bidony i byłam gotowa.
Relacja filmowa
Wisełka 500 rozpoczęła się od początkowych problemów z nawigacją. Na szczęście szybko sytuacja kryzysowa została opanowana i mogłam jechać spokojnie, skupiając się na swoim tempie oraz przecudnych widokach.
Trasa, jak to w przypadku Polskiego Kolarstwa Przygodowego, była bardzo urozmaicona. Było chyba wszystko – asfalt, szutry, leśne ścieżki, polne drogi, single, jazda w pokrzywach i ostach. No i oczywiście wały, wały, wały w nieustannym towarzystwie Wisły.
Samopoczucie podczas całego wyścigu było bardzo dobre. Nogi trochę bolały, ale generalnie czułam się super. Regularnie jadłam i starałam się nie naginać z tempem jazdy. Kolejne kilometry mijały całkiem przyjemnie, no może nie licząc wiatru który w tym dniu był wyjątkowo nieprzychylny zawodnikom. Pomyslałam nawet, że całkiem fajnie byłoby wystartować w Wiśle 1200.
Niestety na około 180 kilometrze Wisełki 500 zaczęło pobolewać mnie lewe kolano i zaczęła się gonitwa myśli w głowie. Jechać, nie jechać, odpocząć w nocy i jechać dalej następnego dnia czy zupełnie zrezygnować?
Podjęcie decyzji było bardzo trudne. Z jednej strony czułam się super, z drugiej strony wiedziałam, że jazda z bolącym kolanem to spore ryzyko.
Czy zdecydowałam się na dalszą jazdę? Aby poczuć ten klimat i te dylematy zachęcam do obejrzenia relacji filmowej :)
Wisełka 500 – podsumowanie
Po 31 godzinach i 17 minutach udało się dojechać do mety.
Zajęłam 2 miejsce wśród kobiet i 9 open.
Zaryzykowałam, ale ostatnie godziny były już walką z samym sobą.
Podjęcie decyzji o jeździe do końca chyba nie było zbyt odpowiedzialne.
Ale cóż, tak zrobiłam.
Czy jestem zadowolona z wyścigu? Bardzo.
Przede wszystkim z tego, że przez cały jego czas miałam dobre samopoczucie, nie licząc jednego momentu w południe, który trwał może z 10 minut, nie chciało mi się spać i głowa działała dobrze.
Poniżej wrzucam film podsumowujący te start oraz odpowiedzi na pytania, które obserwatorzy zadali na Instagramie, do którego śledzenia oczywiście zachęcam :)
Czy wystartuję w przyszłym roku w Wiśle 1200?
Być może :))
Jeśli zastanawiasz się nad startem w tym wyścigu, wrzucam jeszcze mini galerię zdjęć zrobionych przez EMTEBOWO.