Czeski Javorovy to kolejna miejscówka, która tak mnie zauroczyła, że mogłabym tam wracać co weekend.
Single z odpowiednim stosunkiem sztucznych elementów do naturalnego podłoża.
Szczypta kamieni, korzeni, czasem błota.
Cieszące widokami, trawersujące single.
Kolejka ułatwiająca zrobienie konkretnej wycieczki.
Kofola i Holba.
Niestety nie będzie to artykuł opisujący dokładnie każdą smaczną ścieżkę. Traile te bowiem podobnie jak wiele polskich ścieżek egzystują na granicy legalności.
Może jednak wyjdzie to na plus, bo wycieczka na Javorovy może okazać się świetnym sposobem na poznanie nowych ludzi. A chętnych przewodników nie brakuje, wystarczy tylko popytać tu i ówdzie.
Myślę, że gdy rzucicie okiem na zdjęcia z minionego weekendu nie będę musiała was przekonywać, że na Javorovy warto zawitać.
Mimo iż na zjazdach czasu nie było na cykanie (wyznacznik dobrej trasy), to i te zdjęcia potrafią zajawić.
Pogoda zdawała się być iście ęduro, aleciwa już kolejka dawała radę.
Las kusił i zachęcał do eksploracji.
Zjazd zielonym (agrafkowym) szlakiem jest idealny na rozgrzewkę. Pisałam już o nim tutaj.
Można idealnie wyrobić się na kolejny wjazd na górę lanovką …
… by tym razem siłą nóg dostać się do schroniska…
… i na sam szczyt Javorovego.
Zjazd „do rzeki” lub do miejscowości Reka, jak kto woli, to trasa najpewniej zbudowana przez miejscowych, którzy idealnie wykorzystali możliwości terenu i widoki. Zdjęć brak, bo było zbyt fajnie, by się zatrzymywać. Musicie uwierzyć na słowo.
Będąc już na dole, by podzielić się wrażeniami ze zjazdu warto zatrzymać się w jednej z okolicznych jadłodajni.
Przy Kofoli i Palacinkach trzeba niezwłocznie naładować akumulatory na podjazd.
By znów dostać się na właściwą stronę góry trzeba złożyć duchowi gór ofiarę w postaci kilku kropli potu. Jednak bądźcie pewni, kolejny zjazd stokrotnie to wynagrodzi. Dowodem owego wynagrodzenia jest znów brak zdjęć :)
Gdy na szczyt wjechaliśmy po raz kolejny spotkaliśmy ekipę paraglajciarzy.
Jak się okazało był wśród nich organizator zawodów KATUSHA, w których razem z Arturem i jego bratem mamy zamiar wystartować we wrzesniu.
Poprosił nas by w Polsce rozesłać wici o fajnej imprezie, co niniejszym czynię.
Zawody polegają na pokonaniu wyznaczonej trasy przez trzyosobową sztafetę – paralotniarz+biegacz+rowerzysta. Każdy ma swoją działkę i każdy musi zrobić co do niego należy jak najszybciej.
Jeśli nie macie znajomego glajciarza, nie martwcie się, wystarczy skontaktować się z organizatorami, a oni wam takowego załatwią :)
Wymiernym efektem startu w zawodach ma być podobno pokazanie władzom iż rowerowe ścieżki na Javorovym są lubiane przez bikerów co zaskutkuje ich zalegalizowaniem.
Wtedy będę mogła je już bez problemu dla was opisać.
Po miłej rozmowie przyszła kolej na ostatni już tego dnia zjazd.
Dla takich momentów warto to robić.
Lanovka
Na koniec kilka ważnych informacji odnośnie jazdy kolejką.
Oficjalna strona gdzie można sprawdzić ceny, pogodę i to czy kursuje jest tutaj.
Koszt jednego wjazdu z rowerem to 70 koron. Warte uwagi jest to, że można płacić kartą :)
Kolejka jeździ co godzinę.
Panowie z obsługi wieszają rower i ściągają go u góry.
W celu zabezpieczenia roweru warto wziąć ze sobą piankową otulinę lub ochraniacz zamontować na ladze amortyzatora. Spsób zawieszenia roweru może go uszkodzić lub porysować.
Dla tych którzy potrzebują tracka: