
Po wczorajszej Plassen Runde dziś postanawiamy odpocząć od rowerów, wykorzystać pogodę i wybrać się w góry pieszo.
Okazuje się, że to bardzo dobry pomysł. Żal troszkę marnować taka pogodę na chodzenie, ale w złej pogodzie na wysokości 2 tysięcy metrów tez nie jest dobrze.
Jedziemy więc do Obertaun i stamtąd kolejką jedziemy na szczyt Krippenstein 2108 m.
Pogoda i okoliczności przyrody pozwalają na totalny relaks.
Po drodze spotykamy grupę alpejskich miśków wędrowników.
Oraz grupę glajciarzy.
Podziwiamy widoki – Hallstatter See z 5 Fingers
A w dół zjeżdżamy na dupolotach :)
Po dwóch godzinach spędzonych u góry zjeżdżamy do Obertraun, bo w brzuchach już burczy.
Niestety z knajpami jest kiepsko, albo skrócone menu, albo specjały ze szpekiem i cebulką w nazwie. Oj Austria pod względem jedzenia dla sportowca ciężkawa jest dosyć.
Na dodatek już na dole na parkingu łapie nas deszcz zapowiadający zupełne załamanie pogody. Jedziemy do Bad Goisern w poszukiwaniu papu. Deszcz przekształca się w ulewę, a ta w gradobicie tak mocne, że wszystkie auta na drodze zatrzymują się i szukają jakiegoś schronienia. Ostro.
W Bad Goisern też nic nie zachęcającego do jedzenia. Kupujemy tylko druga mapę i wracamy do Gosau, gdzie zaspakajamy nasz apetyt pizzą w jedynej sensownej restauracji.
