Szuter Master to cykl zawodów gravelowych rozgrywanych w różnych rejonach Polski w formule jednodniowego wyścigu na dwóch dystansach – długim i krótkim. Od momentu pojawienia się długodystansowych maratonów terenowych, które liczyły po kilkaset kilometrów, niemal pewne było, że pojawią się i krótsze wyścigi. Szuter Master idealnie wypełnił istniejącą lukę. Start w jednodniowych zawodach jest mniej angażujący niż w kilkudniowym ultra, nie wymaga tyle czasu poświęconego na przygotowania jak i sam wyścig. To idealny sposób by spróbować swoich sił a potem zrobić kolejny krok w stronę dłuższych ultra.
W zeszłym roku nie udało mi się wystartować w ani jednej edycji Szuter Master.
Kalendarz pęcznieje od imprez a w każdy weekend odbywa się nieraz po kilka wyścigów.
Wybór między nimi nie jest łatwy.
Po licznych pozytywnych opiniach, wiedziałam jednak, że w tym roku jakiegoś „Szuter Mastera” zaliczyć trzeba.
Dzięki temu, że kwiecień nie jest jeszcze bardzo obstawiony, padło na kwietniową edycję rozgrywaną w okolicach Bolimowskiego Parku Krajobrazowego.
Szuter Master Centrum – moje przygotowania
Przygotowania do jednodniowego wyścigu nie są zbyt skomplikowane. Z wielu lat startów w maratonach MTB a potem enduro została mi pewnego rodzaju rutyna.
Bardzo dobrze wiem, co trzeba przygotować i ogarnąć. Nie ma większego stresu.
Rower i sprzęt
Tradycyjnie już start zakładałam na rowerze Liv Devote, czyli kobiecym gravelu siostrzanej marki Giant.
Rower od roku dzielnie towarzyszy mi w moich maratonowych bojach i sprawdza się idealnie. W tym roku nastąpiła jednak mała zmiana – postanowiłam po roku przerwy wrócić do napędu z jednym blatem z przodu. W tym sezonie jeżdżę zatem na napędzie 1×12 z korbą 40z oraz kasetą 10-50. O tym dlaczego tak się stało napiszę w jakimś następnym artykule.
Druga, nieco mniejsza zmiana to opony. Na startowe koła DT Swiss GRC1400 postanowiłam założyć opony Tufo Thundero o rozmiar większe niż w zeszłym roku. Z 40 mm przesiadłam się na 44 mm i jak się okaże było to bardzo dobre posunięcie.
Do nawigacji także tradycyjnie służył mi Garmin Edge 830.
Na rowerze dwa bidony 0,65 ml, podsiodłówka z narzędziami na wypadek awarii, food pouch z Decathlonu wypchany żelkami i Apidura Top Tube Bag z kilkoma drobiazgami.
Ubranie
Rano przed startem było dość zimno, bo w okolicy 5 stopni. Trzeba było ubrać się nieco cieplej. W ciagu dnia temperatura miała dochodzić do 15 stopni, więc całkiem spory rozstrzał. Podczas tego startu postanowiłam ostatecznie przetestować komplet ubrań od Assos z serii Spring Fall.
Pod spód założyłam cienką bieliznę termiczną z merino, a na górę kamizelkę JMP.
Zestaw ten sprawdził się idealnie w ciagu całego dnia jazdy.
Foto. Manuel Uribe Foto
Paliwo
Zarządzanie energią na Szuter Master jest proste, ponieważ ułatwiają to bufety znajdujące się na trasie. Zakładałam więc jazdę z jednym postojem na pierwszym bufecie, gdzie uzupełniłam wodę i zjadłam jednego banana.
Resztę jedzenia – kilka żeli i batoników oraz żelki gumisie miałam w food pouchu.
Szuter Master Centrum – trasa
Trasa Szuter Master Centrum była tym czego potrzebowałam w ten weekend. Było szybko, dynamicznie, płasko i przez to bardzo wyścigowo. Łatwy charakter ścieżek i spora ilość asfaltów skłaniały do depnięcia w pedał. W początkowej fazie formowało się nawet sporo pociągów, w których można było jechać jeszcze szybciej niż samemu. Lubię od czasu do czasu takie gonki. Wydaje mi się wtedy, że jestem szybka ;)
Trasa bardzo mi się spodobała i idealnie wpasowała się w moją dyspozycję tego dnia.
Trzeba jednak zwrócić uwagę, że tego typu płaskie trasy nie dają wytchnienia. Nie ma zjazdów, nie ma podjazdów, trzeba cały czas kręcić pedałami. Jest to bardzo specyficzne i mimo wszystko wymagające. Jak sześć godzin metodą ciągłą na trenażerze.
Szuter Master Centrum – relacja filmowa
Podsumowanie
Pierwszy start w Szuter Masterze był bardzo udany. Trasa, klimat, organizacja, wszystko było na wysokim poziomie.
No może poza wpadką z pierogami i Fajrantem, którego nie było, bo większość zawodników po dekoracji szybko się zmyła.
Jednak co się odwlecze to ni uciecze i mam nadzieję, że ten fajrant jeszcze w tym roku zaliczę :)
Jeśli zastanawiacie się nad startem w tych zawodach to zdecydowanie mają moja polecajkę :))
