Siedząc w pociągu do Kielc zadawałam sobie pytanie – po co ja w ogóle tam jadę?
Nie handluje niczym, nie mam sklepu rowerowego, ani drużyny kolarskiej, na blogu raczej nie piszę o nowinkach sprzętowych. Głęboko w duchu czułam jednak, że moja obecność na Kielce Bike Expo jest obowiązkowa.
Kielce Bike Expo – spacer po stoiskach
Pierwszym stoiskiem w harmonogramie był oczywiście Romet.
Firma ta konsekwentnie idzie do przodu i realizuje kolejne pomysły.
Nie mogę się doczekać, kiedy będę miała możliwość przetestowania niebieskiego Pulpecika.
Stoisk rowerowych było oczywiście dużo więcej. Mnie najbardziej ciekawiły rowery z tzw plusem.
Mimo iż w pomarańczu ten Genius był całkiem, całkiem.
Żółto-czarny Foxy też niczego sobie. Kolorami przypomina mój pierwszy rower
Firma Hibike postanowiła połączyć dwa ostatnio rozwijające się trendy – fatbike i elektryk w jednym, na dodatek z przednim zawieszaniem. Nie wiem czy to jeździ, ale na pewno wygląda ciekawie.
Na targach można było dostrzec kolejny silnie rozwijany przez wiele firm trend – rowery i akcesoria w miejskiej, ekskluzywnej stylizacji. Marki Creme i stworzony przez Krossa Le Grand zwracały na siebie uwagę.
Mnie oczywiście na Kielce Bike Expo interesowały najbardziej kolorowe stoiska.
Met Parachute – fajny, ale bez odpinanej szczęki nie ma szans konkurować z innymi light-fulface’ami
Za każdym razem gdy byłam na stoisku Uvexa ich light-FF był niedostępny, zmierzyłam wiec sobie klasykę.
Na dość biednie wyglądającym stoisku Gianta moją uwagę zwróciły oczywiście buty.
A obok kolorowego stoiska Camelbaka ciężko było przejść nie zatrzymując się.
Najbardziej jednak liczyłam na targach na możliwość przyjrzenia się rowerowym ciuchom.
Niestety trochę się zawiodłam. Ilość stoisk i marek oferujących rowerowe ubrania na Kielce Bike Expo nie powalała.
Endura, jak zawsze, stanęła na wysokości zadania. W kolejnym sezonie dalej idą w kolory.
W ubraniach bardziej obcisłych dużo do pokazania miał Martombike.
Ciekawe i oryginalne grafiki, zarówno kolorowe jak i spokojniejsze barwy, tak, to jest firma, która może zacząć konkurować z zagranicznymi. Kolarze szosowi mogą wreszcie ubierać się w polskie ciuchu.
Duże stoisko miała firma Silvini, nie znalazłam jednak na nim nic, co zwróciłoby moją uwagę.
Race Face którego dystrybutorem jest TWR ma fajne ciuchy. Ta koszulka na ten przykład jest dwustronna i z bardzo lekkiego przyjemnego materiału. Niestety w rozmowie z chłopakami na temat dostępności kobiecych ciuchów, głównym argumentem był, fakt, że nie wydajemy kasy na sportowe ciuch, a na szpilki.
Jak to jest dziewczyny? To prawda? Bo ja mam zupełnie inne wrażanie.
Stoiskiem, na które wpadałam najczęściej był Fox.
Mega kolory, miłe towarzystwo, dobry bit, a przede wszystkim ciągle pełna miseczka z krówkami działały jak magnes.
A gdy już mi było za słodko, pomocą służyli chłopcy z Rocday serwujący pyszną kawę w spokojniejszym klimacie.
O mocno widocznych na targach miejskich rowerach i akcesoriach już pisałam.
Idealnym uzupełnieniem tych stylizacji w kwestii ubioru mogłaby być niedawno powstała polska marka ULKI. Lekko, delikatnie i kobieco, coraz bardziej podobają mi się takie klimaty.
I niestety, z ciuchów to by było na tyle.
No może były jeszcze stoiska Craft (zupełna ignorancja przez wystawce tematu rowerowej mody, pomimo sporych możliwości tej firmy), czy Santini (niczego się nie można przyczepić, dobry produkt), ale zupełnie nie zwróciły mojej uwagi.
Po tym niby-shoppingu przyszła pora na odpoczynek.
I nie było z tym problemu, bo wiele stoisk oferowało wygodne kanapy.
Ilość kaw wypitych na Kielce Bike Expo zdecydowania podwyższyła mi średnią tygodniową.
Czerwona kanapa przystojnych chłopaków z Bikeworld nawet mimo wpadki z zimną kawą była bardzo wygodna, na stoisku Bike, zawsze znajdowałam wytchnienie i miłe towarzystwo Rudej, a marka Sportsbalm sprezentowała mi całkiem fajną paczuszkę.
Dłuższą chwile spędziłam też na rozmowach z Michałem.
I Tomkiem :)
Bardzo miło wspominam tez wizytę na stoisku Bikeline.
Pyszny malinowy zapach i delikatna konsystencja. Nie, nie, to nie krem ani pilling do ciała, to dla Tolka, pamiatka i prezent z targów.
Po tych wszystkich niezwykle ciekawych i miłych spotkaniach, a także wieczornym afterparty, już wiem, że Targi Rowerowe Bike-Expo to impreza, którą muszę wpisać do kalendarza na stałe.
Nawet taki początkujący bloger jak ja zdecydowanie znajdzie tu swoje miejsce.