Może to dziwne, ale od samego początku mojej rowerowej przygody wiedziałam, że coś jest na rzeczy.
Dawno, dawno temu, gdy kupowałam swój pierwszy rower o przeznaczeniu MTB i zakładałam bloga na Bikestats.pl czułam w kościach, że coś się święci. Gdy już po roku stwierdziłam że sztywniak to nie dla mnie i mimo, iż wszyscy straszyli, że full buja, nie podjeżdża i rano nie robi jajecznicy, zaryzykowałam. Po raz pierwszy przekroczyłam rowerową strefę komfortu i pewności.
Już wtedy ciągnęło wilka do lasu.
Nie pamiętam dokładnie skąd to się wzięło, ale gdzieś, ktoś, jakoś nazwał mnie enduro-girl.
Mnie, dla której trzy korzenie na krzyż w chorzowskim parku były trudnością techniczną.
Już wtedy uświadomiłam sobie, że często nie liczy się prawda, a tylko odpowiednie wrażenie.
Miałam fulla i to zobowiązywało.
Trzeba było stanąć na wysokości zadania.
Na szczęście lubiłam to. Balansowanie na granicy umiejętności. U dzieci nazywa się to strefą najbliższego rozwoju. To jakby jeden krok dalej niż posiadane umiejętności. Tylko takie akcje wywołują reakcje. Tylko podejmując ryzyko i idąc krok do przodu stajemy się lepsi.
W zapędzie zamiłowania do trudnych (w moim mniemaniu) tras postanowiłam wystartować w zawodach, gdzie uświadomiłam sobie, że szlaki po których jeździłam wcześniej wcale trudne nie były. Jednak jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B. Mimo, iż jestem zupełnie świadoma, że to doskonała sztuczka manipulacyjna dałam się zmanipulować sama sobie.
Po raz kolejny przypomniało mi o sobie N’duro.
I wszystko byłoby piękne, gdyby nie fakt, że ja wcale dobra w te klocki nie jestem i co gorsza, na każdym kroku się o tym przekonuje. Dochodzą do tego niewyleczone kontuzje i wyobraźnia, która u progu trzydziestki robi swoje.
Jednak duch N’duro jest cierpliwy i wytrwały. Powoli i konsekwentnie nie pozwala o sobie zapomnieć.
Co z tego wyniknie? Sama jestem ciekawa. Na razie ciągle boję się określić, zrobić ten krok.
Już N’duro czy jeszcze coś innego?
W poszukiwaniu odpowiedzi w niedzielę trafiliśmy ponownie na trasy Enduro Trails w BB, by rozprawić się z kilkoma momentami. Ale nie łudźcie się, ścianka jeszcze nie zaliczona, więc i dalej odpowiedzi brak.
Panie Premierze – jak żyć?