Nastał drugi rowerowy dzień na Gran Canarii.
Po pierwszym dniu obfitującym w podjazdy – Grand Canyon, tym razem nie chcieliśmy się przemęczać, wybraliśmy się więc na wycieczkę organizowaną przez wcześniej już wspomniany Free-motion.
Zapowiadało się nieźle.
Gran Canaria – Chira Trail : 650 metrów podjazdów a 1550 zjazdów.
Cud, miód i orzeszki.
Gran Canaria – Chira Trail
O 9.00 stawiamy się w wypożyczalni, godzinę zajmuje organizatorom ogarniecie wszystkiego. Ale w końcu lądujemy w busie i ruszamy w kierunku gór leżących w centrum wyspy.
Wywożą nas bardzo wysoko, więc odpada problem ze wspinaniem się, dziś będzie zjazdowo.
Na miejscu dzielimy się na trzy ekipy. Pierwsza na rowerach trekingowych – ci jadą po asfaltach, na luzie. Druga ekipa górska – łatwa wycieczka połączona ze szkoleniem technicznym. No i trzecia grupa – my – Chira Trail – 100% MTB.
W skład naszej grupy wchodzi oczywiście Artur, Ja, jedna Niemka oraz dwoje starszych Niemców. Na czele stoi przewodnik. Chłopak z Angli, który w wakacje siedzi na Gran Canarii, a zimą w Alpach. Ciekawy sposób na życie.
Ale wróćmy do Chira Trail…
Zaczyna się nieźle. Pierwszy odcinek to mnóstwo agrafek, po dość śliskim sypkim podłożu i z pięknymi widokami. Puszczam fantazję i zaliczam niezłego drifta na pierwszym zakręcie.
Przeceniłam swoje umiejętności, włączam więc opcję „warning”.
Niestety w tym samym miejscu wydarza się wypadek, Niemka też zalicza drifta, tyle tylko, że zakończonego glebą. Trzeba zjechać do najbliższego asfaltu i poczekać na busa, który zabiera dziewczynę do szpitala.
My jedziemy dalej i już bez większych przygód.
Zaczynają się widoki. Nie sposób się nie zatrzymywać.
Trochę w górę, trochę w dół.
Aż dojeżdżamy do punktu widokowego, skąd widać zbiornik wodny Chira. Stamtąd przyjechaliśmy :)
Krótka narada i jedziemy dalej. Trochę wyżej. I tam znów widoki.
Jesteśmy tak wysoko, że myślimy już tylko o tym, co nas czeka za chwilę – seria różnego rodzaju zjazdów o urozmaiconej charakterystyce. Liczy się jedno. Teraz będzie już tylko w dół.
Ciężko opisać wrażenia. Tam trzeba pojechać i poczuć samemu te kamienie, kamyczki, kamole, gruz i cegłówki, które wytrzepały nam tyłki.
Na jednej sekcji dostajemy radę, aby obniżyć siodełka. Okazuje się , że rada to nie na żarty. Takich kocich łbów nie widziałam jeszcze. Po tym wszystkim trzeba było wyciszyć na chwilę skołatane nerwy. Kanapki idą w ruch. Odpoczynek w takich okolicznościach…heh…
I pan przewodnik:
Zbieramy się i dalej w dół w pięknych okolicznościach przyrody.
Koniec asfaltowy. Prędkości około 60-70 km/h.
Cran Canaria – Chira Trail – trasa i gpx
Wycieczka krótka, bo około 4 godzin.
Łatwa, nie męcząca. Ot taka urlopowa.
My idziemy na obiadek a rowerki do mycia.
http://www.gpsies.com/mapOnly.do?fileId=iufjsmxxbcfsirsa