Jeździliście kiedyś na rowerze po pustyni? „Po co? przecież to bez sensu.” – powiecie.
A ja Wam powiem, że warto. Warto próbować w życiu nowych rzeczy i głowę mieć otwartą.
Zanim jednak wybierzecie za swój cel piaski Sahary, warto spojrzeć na coś, co mamy tuż pod nosem. Dziś w ramach „cudze chwalicie, swego nie znacie” – Pustynia Błędowska na rowerze.
Wpis zaktualizowany, pierwotnie pojawił się na stronie 19.02.2016
Jura Krakowsko-Częstochowska
Jura Krakowsko-Częstochowska położona jest bardzo blisko śląskiej aglomeracji, w której przyszło nam mieszkać. Z tej racji dość często zdarza nam się tam bywać na rowerze. Raz nawet, porwaliśmy się na pokonanie czerwonego szlaku z Częstochowy do Krakowa. Niestety fragmenty jazdy po leśnych ścieżkach, składających się głównie z piasku, dawały się mocno we znaki. Pomysłem na poradzenie sobie z tym okazały się mocno promowane ostatnio fat bike-i. Bardzo byłam ciekawa, czy rower typu fat bike będzie w stanie zmienić odczucia z jazdy.
Rowery typu Fat Bike
Marketing, reklama, ściema, przekombinowanie – to tylko wybrane argumenty przeciwników fat bike-ów.
Dziwne że, gdy już dana osoba zaliczy fatbajkowego tripa, nagle zmienia zdanie. Nie spotkałam jeszcze nikogo, komu grubas nie przypadłby do gustu. Jeśli jesteś takim kimś odezwij się proszę.
Mnie faty kupiły. Mam wielką nadzieję i plany aby wreszcie park maszyn powiększył się o tłuścioszka. Jazda w zimie, po śniegu na takim rowerze to mega frajda, udało mi się o tym przekonać w Koutach, na Wielkiej Sowie (do której nie dotarliśmy )czy w głuszyckiej Streie MTB i w Górach Stołowych podczas wyścigu nie było ani jednej osoby, która nie byłaby oczarowana specyfiką tego typu zimowego jeżdżenia.
Do pełni szczęścia i całkowitego przeglądu możliwości roweru na 4 calowych oponach brakowało tylko jazdy po piachu. Nie trzeba było długo czekać. Walentynkowa jazda po Pustyni Błędowskiej z Fat Bike przygoda stworzyła idealna sytuację do ostatecznych testów.
Pustynia Błędowska rowerem
Pustynia Błędowska to wielka piaskownica zajmująca 33 kilometry kwadratowe. Niestety nie powstała ona naturalnie, jak inne pustynie, ale w wyniku działania człowieka. Wycinka drzew na potrzeby przemysłu odsłoniła wielkie połacia piachu, z którego składa się w większości tutejsza gleba. Następnie doszło do obniżenia poziomu wód gruntowych (również w związku z działalnością mieszkańców tych terenów). Potem naturalne procesy geologiczne przemieniły ten obszar w nietypową pustynię.
Niestety aktualnie pustynia wygląda już coraz mniej pustynnie. Znów działalność człowieka (intensywne zalesianie) sprawiła, że znaczna jej część jest już na nowo zarośnięta i pozostały tylko nieliczne odkryte fragmenty. Robiąc research do tego artykułu, w głowie dominowały dwie główne myśli. Pierwsza mówiąca, że można by wreszcie dać spokój tej przyrodzie i pozwolić jej się samej rozwijać oraz druga – trzeba tam jechać, by zdażyć przed ewentualnym końcem tego pięknego miejsca.
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy na parkingu pod Czubatką w miejscowości Klucze. To bardzo dobre miejsce, bo rozciągający się stamtąd widok na pustynię zapowiada dobrą zabawę i nastraja pozytywnie.
Bardzo lubię te okolice. Jura Krakowsko-Częstochowska najlepsza jest jesienią i wiosną. Podczas gdy w górach mamy roztopowy śnieg i błoto, tu mamy prawie to samo, ale zdecydowanie mniejsze przewyższenia i dużo łatwiejsze ścieżki. Dzięki czemu teren wybierany jest też często przez początkujących rowerowych zajawkowiczów. Szerokie leśne ścieżki, co jakiś czas miły singiel. Nie ma podjazdów gdzie trzeba się spinać, ale też amplituda wzniesień pozwala na utrzymanie odpowiedniej intensywności, by nie było zimno.
Tego dnia, jak już wspominałam wcześniej wszyscy sorry, prawie wszyscy (ale o tym później) uzbrojeni byli w opony 4+. Pokonywanie na nich szerokich leśnych piasko-szutrów dostarczało wyjątkowo pozytywnych przeżyć. Fat bike stworzony jest jednak do nieco ambitniejszych tematów. Artur postanawia sprawdzić, jak grubasek poradzi sobie w jeździe na przełaj. Testy wychodzą bardzo pozytywnie. Idzie jak dzik za żołędziem.
Dobra pogoda, dobra ekipa i dobre miejsce – czego chcieć więcej?
Jak to czego? Wszyscy z niecierpliwością wyczekują głównej atrakcji programu. Odkrytych terenów, fatamorgany, oaz z palmami…
Wreszcie nasze koła trafiają na konkretny kawał piachu. Przygotowani na walkę większość z uczestników zaskoczona jedzie dalej. Owszem mokry po nocnych opadach piasek momentami jest oporniejszy niż suchy, ale jazda w wielu chwilach przypomina jazdę po śniegu.
Potwierdzeniem teorii, że Fat Bike jednak ma sens jest Ania, która jako jedyna tego dnia miała rower na cienkich oponkach. Siłowo-wytrzymałościowy trening w piachu jaki zrobiła z pewnością będzie miał efekty w sezonie.
Pustyni Błędowskiej do Sahary oczywiście trochę brakuje. Kto nastawia się na wielogodzinne błądzenie po wydmach, musi chyba jednak rozbić tą skarbonkę i poleciec trochę dalej. Jeśli jednak masz ochotę na fajną wycieczkę w niecodziennych okolicznościach przyrody na grubym rowerze, to jest to bardzo fajna propozycja. Pustynia błędowska jest bowiem bardzo urokliwym miejscem. Jeśli nie masz fata, nie przejmuj się, na kilka dni jazdy w roku nie ma sensu go kupować. A na pewno w tej kwestii zaradzi coś Fat Bike Przygoda, ekipa z którą robiliśmy tego tripa.
Zapis GPX trasy po Pustyni Błędowskiej.