Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po przejechaniu w zeszłym roku 350 km, w tym roku nie mogło być inaczej, trzeba było podjąć wyzwanie długiego dystansu. Ultra Race Roztocze 2024 stanęło u mnie pod znakiem 650 kilometrów, które najpierw odważnie postanowiłam przejechać longiem. Zaraz potem jednak, uświadomiłam sobie, że moja forma jak zwykle gdzieś zagubiona i nie ma wyjścia, trzeba z pokorą podejść do tego na trzy razy. Jak się okazało, był to znakomity wybór. Ale po kolei.
Na starcie Ultra Race Roztocze 2024 w Suścu pojawiło się przeszło 300 zawodników. Do wyboru mieli trzy trasy: GIGANTE – 650 km i 4500 m w górę, CLASSICO – 350 km i 2500 metrów spinaczki oraz PICCOLO – 120 km i 700 metrów w górę.
Start GIGANTE miał miejsce w piątek, CLASSICO w sobotę i PICCOLO w niedzielę.
Dzięki takiemu rozwiązaniu w niedzielę na metę zjeżdżali się zawodnicy różnych dystansów, co stworzyło bardzo fajny klimat i pozwoliło do miasteczka przyciągnąć większą liczbę kibiców.
Ultra Race Roztocze 2024 – trasa
Po przejechaniu średniego dystansu w zeszłym roku, byłam pewna, że trasa Gigante, czyli 650 km jest warta zobaczenia i zmierzenia się z nią (szkoda tylko, że moje nogi nie były o tym przekonane :))
Jak pewnie się domyślacie, nie myliłam się.
Szybkie, szutrowe leśne dukty, polne drogi wijące się wsród rzepaku i innych nieznanych mi upraw, asfalty czasem w wersji grevelowej a czasem nowiuśkie, jakby wylane specjalnie przed wyścigiem. No i wisienki na torcie, takie jak Singletrack Józefów czy przejazd przez kamieniołomy i wąwozy lessowe.
Trasa jest urozmaicona i przyjemnie płynna. Jedynie fragment za pierwszym PIT STOPEM, prowadzący w bardzo dużej cześci polami nieco się dłużył. Jeśli chcecie zobaczyć, o czym piszę, od razu odsyłam Was do relacji filmowej, która poniżej.
Jedyny minus, niestety całkiem spory w mojej ocenie, to odporność trasy na warunki pogodowe. Do tej pory organizatorzy Ultra Race Roztocze mieli szczęście, że obydwie edycje odbywały się w sprzyjającej pogodzie. Pytanie, co w przypadku, kiedy podczas wyścigu przewidywane będą opady lub, nie daj Boże, będzie padać na kilka dni przed?
Wtedy z wszystkich fragmentów, które prowadzone były malowniczymi drogami polnymi zrobi się niezła przygoda, będącą dla niektórych trudną do ogarnięcia. Po opadach na tych drogach w pierwszej kolejności powstaje wyjątkowo śliska maź, potem, przy większym udziale wody, maź zaczyna się przyklejać do kół, a co dzieje się potem, to już lepiej nie wiedzieć.
Może warto w tym miejscu schować mój pesymizm i trzymać się, tego, że na Ultra Race Roztocze pogoda jest zawsze zamówiona :)
Przygotowania, założenia i lista sprzętu
Przygotowując się do Ultra Race Roztocze nie miałam wyraźnego planu na wyścig. Zakładałam, że mogę próbować przejechać tę trasę na raz – longiem, zakładałam też możliwość jazdy romantycznej, tak by zobaczyć na Roztoczu najwięcej, jak się da.
Nie potrafiłam ocenić poziomu kondycji i swojego przygotowania fizycznego. Brak ustrukturyzowanych i systematycznych treningów, kilkudniowe okresy bez roweru, generalnie brak ładu i składu w tym moim jeżdżeniu. To nie wpływa pozytywnie na formę ;)
W związku z powyższym postanowiłam wystartować i zadecydować spontanicznie w trakcie jazdy.
I generalnie okazało się to dobrym pomysłem. Nie licząc błędów ze sprzętem, który zabrałam.
Mając bowiem w perspektywie rozbicie trasy na trzy dni, nie do końca dobrze to przemyślałam.
Rozbicie trasy na trzy dni w tym wyścigu było ułatwione i myślę, że trzeba na to zwrócić uwagę. Organizatorzy na trasie zaplanowali dwa PIT STOPy, gdzie można było uzupełnić zapasy jedzenia i picia oraz przespać się na przygotowanych materacach.
Pierwszy przystanek był na 265 kilometrze w miejscowości Turobin, drugi znajdował się na 470 km w Tomaszowie Lubelskim. Każdy z uczestników miał więc możliwość przejechania trasy rozdzielając ją na dwa lub trzy dni bez ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z noclegiem. Myślę, że w przypadku gdy ceny startu w ultramaratonach stają się coraz wyższe, jest to super pomysł godny naśladownictwa przez innych organizatorów.
Oczywiście warunki nocowania na punktach nie były super komfortowe. Jednak większość z GIGANTE znalazła swój materac i jako tako mogła zmrużyć na chwilę oko.
Biorąc pod uwagę powyższe, stanęłam na starcie z rowerem w konfiguracji jak na zdjęciu.
Zabrałam ze sobą:
- podsiodłówka z narzędziami – co mam w środku przeczytasz tutaj
- torba na ramie – Apidura – w środku żele i batoniki Sponser, chusteczki antybakteryjne,
- dwa bidony 750 ml
- fork bag Jack Wolfskin na widelec – śpiwór Cumulus, spodnie długie do jazdy w nocy, longsleeve merino, buff, kurtka przeciwdeszczowa Gore, skarpetki,
- handlebar bag na kierownicy – żele, batoniki na dwa kolejne dni, powerbank 20 000, kabelki, zapięcie do roweru Abus, dokumenty, zatyczki do uszu,
W powyższym zestawie niestety brakowało kilku rzeczy. O czym uświadomiłam sobie na pit stopie, gdy okazało się, że nie zabrałam ze sobą żadnego kosmetyku – szczoteczka, pasta, krem wielofunkcyjny, nie zabrałam rzeczy, w których można by się komfortowo przespać (długie spodnie miały być alternatywą, ale okazały się za ciepłe i za bardzo kompresyjne, merino też było za ciepłe).
Mimo wszystko jakoś udało mi się ogarnąć nocleg na pierwszym punkcie. Choć regeneracyjnym snem raczej nie można tego nazwać. Drugiego dnia zaś postanowiłam przenocować w pensjonacie w Horyńcu Zdrój, by choć trochę wykorzystać czas przeznaczony na sen.
Poza tymi „drobnymi” błędami zabrany ze sobą sprzęt spisał się znakomicie. Nowy rower ogarnięty na szybko przez Giant Gliwice i oklejony na CITO przez Adriana (tu przeczytacie o oklejaniu roweru folią) sprawdził się znakomicie na tak długiej trasie. A przyznam szczerze tu też były obawy, czy dobrze przeniosłam pozycję ze starego roweru, czy osprzęt używany pierwszy raz nagle nie okaże się jakiś falerny. Na szczęście w tym temacie wszystko zgrało się idealnie i sprzęt nie zawiódł. Co więcej spisał się znakomicie.
Relacja filmowa
Jeśli jeszcze nie widzieliście relacji filmowej z Ultra Race Roztocze 2024, to polecam ją bardzo gorąco.
Przy okazji dajcie SUBA i zostawcie łapkę w górę lub komentarz :)
Co poszło nie tak? Podsumowanie zobaczycie w osobnym filmie.
Ultra Race Roztocze 2024 – wyniki
Początkowy plan jazdy longiem i próba zmierzenia się z trasą na jeden raz została zaniechana już po pierwszych kilometrach. Za ładnie, zbyt widokowo i sielankowo jest na Roztoczu, by jeździć tam po nocy :) Oczywiście forma też na to nie pozwoliła. Nazwijmy rzeczy po imieniu.
Pokonując trasę w trzy dni, wylądowałam na drugim miejscu podium. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że wystartowały tylko dwie dziewczyny.
Mam nadzieję, że ta relacja przekona większą ilość dziewczyn do startu na długim dystansie w przyszłym roku :)
1 Anna Jurosz-Ryś 13. Meta (654km) 51:54:13
2 Dorota Juranek 13. Meta (654km) 53:28:0
Pełne wyniki znajdziecie oczywiście na stronie organizatora – Wyniki
Podsumowanie
Kalendarz gravelowych imprez pęka w szwach. Zapowiadany przez wielu upadek tej formy rywalizacji nie następuje. Trzeba jednak przyznać, że konkurencja na rynku jest i prędzej czy póżniej nastąpi pewnego rodzaju przesiew. W grze zostaną tylko dobre imprezy, z dopracowanymi trasami, sprawną organizacją oraz niezapomnianą atmosferą.
Czy będzie wśród nich Ultra Race Roztocze?
Z pewnością tak. Jestem w tej kwestii pewnie trochę nie obiektywna, ponieważ impreza ta była objęta moim patronatem medialnym. Jednak fakty mówią same za siebie.
Rejon Roztocza to bardzo atrakcyjne miejsce na wyścig. Bujne lasy, ciągnące się po horyzont pola rzepaku, pagórki rodem z Toskanii. Tu chce się jeździć.
Znakomita organizacja i mnóstwo uśmiechów. W miasteczku zawodów przed startem oraz na mecie panowała bardzo pozytywna atmosfera, wszyscy zawodnicy czuli się zaopiekowani i każdy został godnie przywitany na mecie. PIT STOPy, posiłek przedstartowy oraz afterparty – nikt nie wyszedł głodny czy spragniony.
Jedynym problemem był początkowy brak trackingu dla dystansu GIGANTE. Było to jednak spowodowane przez dostawcę trackerów.
Podsumowując – tak jeśli się zastanawiasz, to przestań i wystartuj w tej imprezie.