Liv Pique Advanced to mój główny rower w tym sezonie. Sporo osób zdziwiło się, gdy wybrałam właśnie ten model. 100 mm skoku, geometria maratonowo-wyścigowa, 29 calowe koła z oponami z dość ubogim bieżnikiem. Dlaczego taki wybór? A dlatego, że właśnie tego było mi trzeba. Na eksploracyjno-wycieczkową jazdę po górach, której ostatnio bardzo mi brakowało, Liv Hail z 160 mm skoku to zdecydowanie za dużo, na dodatek potrzebowałam wygodnego i lekkiego roweru, na którym przejadę Pomorską 500.
Ten wpis miał ukazać się dużo wcześniej w formie pikepornowej, niestety COVIDowe zawirowania sprawiły, że tak się nie stało. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo razem z prezentacją wrzucam od razu moje wrażenia z jazdy po pół roku i 2 tysiącach wspólnych kilometrów. Jest pełniej i konkretniej :)
Jeśli spodobał Ci się rower zapraszam na stronę dystrybutora – LIV Polska
Z rowerami jest jak z samochodami, aby nimi chętnie jeździć powinny się nam podobać. Tak, wiem, pisałam już o tym milion razy. Ale skoro to prawda…
Rowery Liv są ładne, nawet więcej – są bardzo ładne. Kształty i malowania sprawiają, że nie można się na nie napatrzeć :)
Rama Liv Pique została w 2020 roku zaprojektowana zupełnie od nowa. Zgodnie z ideologią 3F czyli FIT, FORM, FUNCTION, ma zapewniać idealne dopasowanie roweru do kobiecego ciała i stylu jazdy.
Mała zgrabna rama z kołami 29 cali prezentuje się bardzo dobrze. Zwinność i dynamika – to widzę, gdy na niego patrzę.
Liv Pique Advanced – geometria i tabela rozmiarów
Mam 162 cm wzrostu i mimo iż w przypadku roweru enduro Liv Hail Adv jeżdżę na rozmiarze M, to już decydując się na Liv Pique wybrałam S-kę. Jak widać dość nieadekwatnie ma się to do tabelek, według których powinnam miec nawet rozmiar XS. Dlatego rower zawsze dobrze jest przymierzyć w sklepie.
Na szczęście mój wybór okazał się słuszny. Pique w rozmiarze M byłby za długi i moja pozycja za bardzo wyciągnięta. W przypadku S-ki od razu po zajęciu miejsca na siodełku poczułam się jak u siebie, bardzo wygodnie i komfortowo.
Geometria Liv Pique to według mnie idealne wypośrodkowanie sportowego zacięcia z wygodą i komfortem jazdy w terenie. Kąt główki ramy wynoszący 68,5 stopnia daje pewność i bezpieczeństwo na zjazdach, a jednocześnie nie utrudnia podjazdów, krótki tylny trójkąt sprawia, że rower jest zwrotny, a nieco dłuższa baza kół zapewnia stabilność.
www.liv-cycling.com/pl
www.liv-cycling.com/pl
Rama Pique w wersji Advanced jest w pełni karbonowa (także tylny trójkąt) i ma „lekkie” malowanie. Nie wiem co to dokładnie oznacza, ale gdzieś ostatnio przeczytałam, że lakier z ramy potrafi ważyć nawet 200 gram, więc w sumie specjalne „lajtowe” malowanie może mieć sens.
Jak już jesteśmy przy malowaniu, to graficzki Liv jak zawsze zrobiły dobra robotę. Rower w zależności od kąta padania światła ma różne kolory. Już przyzwyczaiłaam się, że gdy jeżdzę na Livkach to zawsze zwracają one uwagę innych rowerzystów czy nawet spotkanych w górach turystów.
Wewnętrzne prowadzenie kabli sprawia, że rower dobrze wygląda i łatwiej zamocować na nim torby bikepackingowe. Od razu po wyciągnięciu z kartonu rower okleiłam zabezpieczającą folią The Trail.
O karbon trzeba dbać, więc rama od dołu zabezpieczona jest specjalnym gumowaniem. Wylatujące spod kół kamienie nie są jej straszne.
Na tylnym trójkącie zamontowano także zabezpieczenie przeciw obijaniu się łańcucha.
System zawieszenia i kokpit
W dość dziwnej kolejności robię ten bike-check, ale jakoś tak mi się te zdjęcia poukładały.
W przypadku Liv Pique mamy oczywiście kultowe zawieszenie Maestro i 100 mm skoku z przodu i z tyłu.
Co ciekawe, zarówno tył jak i przód są blokowane jednocześnie z manetki na kierownicy. Kto czytał relację z zeszłorocznej Carpatia Divide, ten na pewno pamięta, że w specjalnie pozbywałam się blokady amortyzatora, bo uważałam, że w górach jest mi ona nie potrzebna, a dodatkowe linki utrudniają montaż torby na kierownicy.
Tym razem, szykując się na Pomorską 500 postanowiłam obydwie blokady pozostawić i dać im szansę. Wpływ na to miała trasa, na której znajdowało się sporo odcinków asfaltowych i szutrów. Jak możecie się domyślać, tym razem blokady bardzo się przydały i na razie zostawiam je w tym rowerze.
Za flow oraz odpowiednią trakcję na zjazdach odpowiedzialny jest Fox Float DPS w wersji Performance. Działa bardzo dobrze i nie można się do niczego przyczepić, ale trochę kusiłoby wrzucenie kaszimowej wersji.
Zakres regulacji to: ciśnienie, tłumienie odbicia i blokada skoku z manetki – w prostocie tkwi siła. Jeśli potrzebujecie info na temat prawidłowego ustawienia zawieszenia w rowerze to znajdziecie je tutaj.
System Maestro lubię i chyba się już do niego mocno przyzwyczaiłam ;)
Z przodu Fox 32 Float SC Performance. Prosty, też bez zbędnych udziwnień.
Blokada zawieszenia w manetce to wygoda, ale i dodatkowy nieporządek w linkach przy kierownicy i już na samej kierownicy.
Trochę się nagłowiliśmy, by dobrze te wszystkie dźwignie poukładać :)
Napęd, system kontroli prędkości, myk-myk, koła i opony.
Napęd to serce roweru ;)
W tym roku nastąpiła nieoczekiwana zmiana, ze Srama musiałam przesiąść się na Shimano. Mimo iż od jakiegoś czasu należę do aktywnej frakcji #teamSram to możliwość sprawdzenia, jak działa 12 rzędowe Shimano XT bardzo mnie ucieszyła.
I pewnie nie zaskoczę Was, jak napiszę, że całkiem spodobało mi się to Shimano. Praca manetki i sam proces zmiany biegów jest bardziej konkretny, twardy. To taki krok w kierunku Srama i mi się to bardzo podoba.
Napęd: korba, przerzutka i manetka XT, na kasecie chyba przyoszczędzono, bo wrzucono SLXa.
Poza nienaganną pracą jest i nienaganny wygląd.
Kontrola prędkości – SLX z jednym tłoczkiem zupełnie daje radę.
Tarcze 180/160.
W rowerze seryjnie montowana jest 100 mm sztyca Giant, którą wymieniłam oczywiście na 150 mm Yep-a.
Niestety także z siodełkami Liv jakoś nie potrafię się dogadać i mimo, że wygląda całkiem dobrze to mój tyłek go nie polubił.
Nie wiem dlaczego, ale robiąc zdjęcia do tego wpisu zupełnie zapomniałam o jednym z najważniejszych i najfajniejszych elementów tego roweru, a mianowicie – karbonowe koła Giant XCR-1. Lekkie, sztywne, w wersji tubelles. To dzieki nim rower jest taki żwawy i dynamiczny. Uwielbiam.
A na kołach Maxxis Recon Race.
Bieżnik dość oszczędny i z przodu czasem na błoto wypadałoby mieć coś konkretniejszego.
Całość w wersji COVIDowej prezentuje się tak. Ten rower to jest PETARDA!!!
Liv Pique Adv – wrażenia z jazdy
Jak pisałam na początku, na Liv Pique zrobiłam około 2 tysięcy kilometrów. Jedną połowę w wersji bikepackingowej na kilku weekendowych wyjazdach i ultramaratonie Pomorska 500, drugą w wersji górskiej podczas objazdu Pasma Rowerowego Olbrzymy, Singletracka Glacensis oraz tegorocznego urlopu w Beskidzie Niskim.
Rower ten okazał się idealnym uzupełnieniem dla endurówki i gravela, które aktualnie posiadam. A gdybym z tych trzech rowerów miała wybrać jeden to chyba właśnie byłby to Pique.
Lekki full XC, jakim jest Liv Pique, to chyba najbardziej uniwersalny z możliwych rower. Na podjazdach żwawo i lekko wspina się pod górę, a na zjazdach wykorzystując nieco wypłaszczony w stosunku do ściganckich standardów kąt główki, duże koła oraz szeroką bazę kół, pozwala na pokonywanie naprawdę dużych trudności. Blokada skoku, do której nie byłam przekonana sprawdza się na łatwych szutrach oraz asfaltach i pozwala zaoszczędzić cenne waty.
Na górskich wyjazdach bikepackingowych największe profity daje niska masa roweru i karbonowe 29 calowe koła, zaś amortyzacja pozwala odpocząć zmęczonym rękom i pośladkom.
Na co już zwracałam uwagę wcześniej, to bardzo wygodna pozycja na tym rowerze. Będąc redaktorką magazynu Bike mam okazję jeździć na różnych rowerach i rzadko kiedy zaraz po wejściu na rower czuję się tak wygodnie. Komfortowa geometria pozwala też na wielogodzinne jazdy bez bóli przeciążeniowych czy kontuzji.
Wiślana Trasa Rowerowa – dwudniowy bikepacking.
Zalipie – WTR.
Ultramaraton Pomorska 500 – 513 km.
Pasmo Rowerowe Olbrzymy.
Pasmo Rowerowe Olbrzymy.
Pasmo Rowerowe Olbrzymy.
Stronie Śląskie – Singletrack Glacensis.
Trójmorski Wierch w Masywie Śnieżnika.
Podsumowanie
Liv Pique Advanced to najlepszy wybór jeśli:
– lubisz jeździć na rowerze po górach i cieszą Cię zarówno podjazdy jak i zjazdy
– szukasz lekkiego i zwinnego roweru do maratonów
– masz dość rowerów HT
– chciałabyś spróbować w górskie bikepackingi
Plusy dodatnie
– niska waga – 11,3 kg z pedałami
– atrakcyjny wygląd
– komfortowa pozycja i efektywna jazda
– ten rower tak naprawdę jest jednym wielkim plusem 😀
Plusy ujemne
– siodełko – to mocno indywidualna sprawa ale w idealnym rowerze trzeba znaleźć jakieś minusy dla równowagi
– też trochę naciągane, ale niech będzie – wideł mógłby mieć 110 mm
– cena – no niestety mimo iż na stale współpracuję z marką i jestem ambasadorem LIV w Polsce, to dalej nie wiem, dlaczego kobiece rowery są zawsze droższe o kilka procent od męskich,