Dziś stoję przed nie lada wyzwaniem. Chciałabym napisać Wam coś o trenażerze, którego używam w tym roku do, nazwijmy to „ moich zimowych treningów”. Problem w tym, że o tym trenażerze napisano już chyba wszystko, co można było napisać i zrobiono wszystkie filmy, jakie można było nagrać i umieścić na YouTube.
Czy jestem w stanie wymyślić cokolwiek nowego? Nie sądzę.
Dla tych więc, którzy narzekają na ciągły niedoczas, mam już tutaj podsumowanie. Nie musicie czytać tego wpisu do końca. Tacx Neo to bardzo fajny trenażer. Wszystko, co pisze o nim producent, to prawda. Jeśli stan waszego konta na to pozwala, to sobie go kupcie.
Jeśli zaś zależy wam na szczegółowym opisaniu każdej śrubki oraz funkcjonalności tego urządzenia i na dodatek znacie angielski, to na pewno znakomitym źródłem wiedzy na temat Tacx Neo będzie blog i artykuł DCRainmakera.
Oczywiście istnieje też trzecia możliwość. Zakłada ona sytuację, iż jesteście jednak ciekawi tego, jak mi jeździ się na Neo, czy jest to trenażer, który spełnia moje oczekiwania, czy znalazłam jakieś jego wady, czy może dostrzegam tylko zalety?
Zapraszam do artykułu.
Artykuł powstał w ramach współpracy z polskim dystrybutorem marki Tacx, firmą Velo.pl
Tacx Neo Smart – info producenta:
Trenażer Tacx Neo to oczywiście top of the top. Najwyższa półka trenażerów. Wyżej nie ma już nic. Pod względem ceny niestety również. Neo ma wszystko, co do tej pory można było sobie wymarzyć. No dobra, nie robi masażu i drinków z palemką, więc gdzieś tam jest jeszcze pole do rozwoju. Wracając jednak do konkretów. Według producenta Tacx Neo prezentuje się następująco.
Układ oporowy: direct drive
Koło zamachowe: wirtualne
Masa bezwładnościowa: zmienna do 125kg
Symulacja podjazdu: realistyczna do 25%
Symulacja zjazdu: tak (do -5%)
Maksymalny opór (10 sec): 2200 watt
Zasilanie: 110-230V / Brak
W zestawie z trenażerem: podstawka pod przednie koło
Komunikacja: Bluetooth Smart, ANT+ FE-C
Kompatybilne oprogramowanie : Tacx Cycling app, Tacx Training app, Tacx Desktop app, Zwift, Trainer Road.
Obsługa: tryb samodzielny, smartphone, tablet, komputer PC (Windows lub Mac)
Kompatybilność kaset: Shimano, SRAM (opcjonalnie: Campagnolo; 10 & 11 speed – po zakupie bębenka)
Unboxing i pierwsze wrażenia
Nie należę do zagorzałych feministek. Jestem zdania, iż jedne rzeczy lepiej wychodzą mężczyznom, a drugie kobietom. Owszem zdarzają się wyjątki, jednak one potwierdzają zazwyczaj regułę. Dlatego też, gdy tym razem Artur nie mógł pomóc mi w unboxingu, poczułam pewne wyzwanie. Jak się okazało, obawy były zupełnie bezpodstawne. Mimo iż pierwszy raz miałam w ręce bacik, to ściągnięcie kasety z roweru i zamontowanie jej w trenażerze okazało się całkiem proste. Cała reszta czynności, polegająca na podłączeniu Neo do prądu i zsynchronizowaniu go z aplikacjami Tacx oraz Zwift, była jak mrugnięcie oka. W moim przypadku do komunikacji z komputerem Mac wykorzystuje połączenie Bluetooth. Działa bez zarzutów.
Pierwsza jazda na nowym sprzęcie jest zawsze emocjonująca. Oczywiście od razu daje się zauważyć, a raczej niezauważyć hałas, którego Tacx Neo praktycznie nie emituje. Początkowo minimalnie źle wyregulowany napęd jest głośniejszy od działającego urządzenia. Faktycznie jest to najcichszy trenażer dostępny na rynku. Najprawdopodobniej jest to wynikiem specyficznej budowy trenażera, który nie posiada żadnych elementów ruchomych i przenoszących siłę w całym układzie.
Drugie spostrzeżenie dotyczy stabilności. Tacx Neo jest dość ciężki i ma bardzo masywną bryłę. Robi wrażenie bardzo sztywnego i stabilnego. Gdy jednak się na niego wsiądzie czuć, że ładnie pracuje na boki, dając większe odczucie naturalnej jazdy. Nie potrafię znaleźć dobrego słowa na to. Po angielsku powiedziałabym, że jest flexibility.
Kalibracja? Zapomnij.
Nie jest to czynność specjalnie wymagająca, ale brak konieczności jej wykonywania w przypadku Tacx Neo Smart jest kolejnym ficzerem odróżniającym go od konkurencji. Tacx-a nie trzeba kalibrować znów za sprawą jego specyficznej budowy. Wirtualne koło zamachowe połączone jest bezpośrednio z napędem. Nie ma elementów, które wyrabiałyby się w wyniku długotrwałej pracy.
Dla byków, którzy generują setki, a nawet tysiące watów na treningach ważne są oczywiście osiągi. Neo jest w stanie wygenerować opór dochodzący do 2200 watów. Dla mnie, której FTP to 170W, to jakaś kosmiczna liczba. Podobnie jest z symulacją podjazdu. Neo potrafi odtworzyć podjazdy z nachyleniem dochodzącym do 25%.
Pod tym względem możliwości Neo są oczywiście na wyrost moich potrzeb. Biorąc pod uwagę moc zdecydowanie wystarczyłby mi niższy model tej firmy, który także testowałam: Tacx Flux.
Przy okazji watów nie można pominąć wyjątkowej dokładności Neo w zakresie pomiaru mocy. Sama tego nie sprawdziłam, bo nie korzystam z pomiaru mocy w rowerze, ale w większości materiałów, jakie można znaleźć w internecie na temat Tacx Neo Smart, przeczytamy o wyjątkowej dokładności wskazań tego parametru.
Podczas pierwszego uruchomienia nie sposób nie zauważyć kolorowego podświetlenia trenażera, pojawiającego się w trakcie pracy. Teoretycznie pokazuje ono poziom mocy wkładanej w jazdę. Niebieski oznacza niskie wartości, czerwony pokazuje, że przestajemy się obijać i wchodzimy na wyższe Waty. W praktyce jest to raczej wizualny bonusowy dodatek, niewykorzystywany w trakcie treningu.
Gdy po zakupie Tacxa Neo, nie zapłacicie rachunków za mieszkanie i w efekcie zaplombują wam liczniki, nie ma się co przejmować. Trenażer działa bez konieczności podłączania go do prądu. Potrzebną energię produkuje sam. A raczej to Wy ją produkujecie. Jedyną funkcją, której się wtedy pozbawiamy, jest tak zwane dokręcanie na zjazdach. Cała reszta w postaci symulowania nachylenia, zmienności obciążenia, połączenie z aplikacjami i czujnikami będzie działać.
Jeśli już o dokręcaniu na zjazdach mowa… Tacx Neo posiada funkcję symulacji zjazdu do -5% nachylenia. Jeszcze bardziej wpływa to na poczucie realności jazdy na trenażerze, a przy pierwszym zetknięciu wywołuje spore zaskoczenie. Nie wiem też czy nie wywołuje to także trochę niepożądanego efektu w aplikacji Zwift, której używam regularnie. Mianowicie, od czasu gdy wsiadłam na Neo, mam wrażenie, iż podczas jazd grupowych muszę bardziej pilnować się na zjazdach, by grupa mi się uciekła. Myślę, że ma to związek z opisywana tutaj sytuacją – https://youtu.be/BrwQHAk_yDY Temat do rozpoznania.
Kolejnym bonusem, którego nie ma konkurencja, jest tak zwany „road feel”, czyli odczuwanie różnych rodzajów nawierzchni, po której się jedzie. W Zwifcie będą to na przykład belki lub szuter, po którym jeździmy w Watopii.
Przyznam, że z tą właściwością trenażera Tacx mam pewien problem. Nie do końca jest ona przeze mnie odczuwalna. Czyżbym była aż tak nieczuła? ;)
Tacx Neo Smart – test długodystansowy
Jak już wspominałam na początku, Neo zostanie ze mną przez całą zimę. Minął dokładnie miesiąc, od kiedy stanął w salonie. Polubiłam go. Czy po tym miesiącu zmieniło się coś, jeśli chodzi o wrażenia spisane powyżej? Na razie nie. Mam jednak zamiar za jakiś czas uzupełniać ten wpis, bo za jednym razem bardzo ciężko ogarnąć wszystkie związane z takim trenażerem zagadnienia. Jeśli macie jakieś pytana, to postaram się na nie odpowiedzieć w komentarzach.
Tym czasem podsumowując:
Plusy
naprawdę cichy (napęd generuje więcej hałasu),
ficzer w postaci road feel oraz symulacji zjazdu,
nie trzeba go kalibrować,
można używać go bez podłączania do prądu,
szybko i bezproblemowo łączy się z innymi urządzeniami poprzez Bluetooth Smart lub ANT+ FE-C
Minusy
nie ma sposobu na łatwe przenoszenie (chyba, że kupisz sobie torbę za 800 zł),
incydentalne „obślizgiwanie” się koła w specyficznych sytuacjach – opis wkrótce
Cena
To, jak zawsze, trudny temat.
Na stronie oficjalnego dystrybutora znajdziemy, mrożącą krew w żyłach bardziej niż morsowanie, kwotę: 5199 zł
W związku z pojawianiem się nowej wersji trenażera – Tacx Neo 2 Smart, warto polować na stare modele, bo pewnie będą z czasem taniały. I tak w internecie można znaleźć już Tacx Neo Smart za – 4449 zł
Tacx Neo Smart vs Wahoo Kickr vs Cycle Oups Hammer vs Elite Drivo
Bezpośrednimi konkurentami na rynku dla Tacx-a Neo są:
CycleOps Hammer
Wahoo Kickr
Elite Drivo
Do tej pory miałam okazję wypróbować dwa z nich – Neo i Hammera. Wybierając pomiędzy Hammerem a Neo, przede wszystkim ze względu na poziom hałasu, wybrałabym Neo. Gdyby jednak zależało mi na mobilności oraz możliwości zabierania trenażera ze sobą na wyjazdy, zawody etc to Neo straciłby kilka punktów. Jednak chyba nie na tyle, by wygrać z Neo.
Ciągle czekam na okazję wypróbowania Wahoo Kikckr. Mam nadzieję, że nadarzy się szybko.