Jeszcze jakieś cztery lata temu pewien znany bloger przekonywał nas i uczył, jak wytrzymać pełne nudy wielogodzinne jazdy na trenażerze. Chyba przewidział jednak sytuację i w końcu odpuścił wybierając hiszpańską wolność. Na tego typu poradniki skończyło się bowiem zapotrzebowanie – pojawił się Zwift.
Zwift – co to jest?
Zwift to komputerowa gra łącząca ze sobą świat realny z wirtualnym. Dzięki podłączeniu trenażera do komputera, przenosimy trening i stacjonarną jazdę na wyższy level. Kto do tej pory miał styczność z tradycyjnym chomikowaniem, przesiadając się na Zwifta, mocno się zdziwi. Do tego otrzymujemy nutkę współzawodnictwa i mamy przepis idealny na spędzanie długich zimowych wieczorów. Uwierzcie mi, za rok, dwa, gdy jeszcze więcej nasłuchamy się o smogu, Zwift będzie na wyposażeniu każdego szanującego się domu.
Jak działa?
Do tej pory jazda na trenażerze polegała na nudnym i żmudnym kręceniu dedykowanych treningów przy jednoczesnych próbach umilenia sobie tego za pomocą muzyki, filmów z jutuba, podcastów etc. Teraz, gdy podłączymy się do sieci, dostajemy atrakcyjna formę z elementem społecznościowej grywalizacji, dzięki czemu godzina na siodełku potrafi minąć nad wyraz szybko.
Co jest znaczące i zasadniczo odróżnia Zwifta od innych e-sportów to fakt, że tu by wygrywać trzeba faktycznie reprezentować określony poziom sportowy, nie wystarcza tylko sprawne palce i koordynacja ręka-oko.
Wymagania sprzętowe – jaki trenażer i komputer?
Aby rozpocząć wirtualną zabawę, potrzebujesz czterech głównych elementów – trenażera, komputera lub urządzenia z systemem IOS (iPhone, iPad, Apple TV), roweru oraz anteny ANT+ lub BT
Na komputerze lub urządzeniu z IOS instalujesz aplikację (wymagania sprzętowe znajdziesz na stronie), zakładasz konto na zwift.com, po odpaleniu gry pojawi ci się ekran, za pomocą którego parujesz urządzenia i rozpoczynasz wirtualną przygodę. Wszystko to zrobiłam sama, więc jest to dziecinnie proste.
Najfajniej mieć oczywiście trenażer typu „smart”, który ma wbudowany miernik mocy. Podpinasz go do prądu, łączysz przez ANT+ lub Bluetooth z komputerem, a on na bieżąco steruje obciążeniem, a czasem nawet symuluje nawierzchnię, po której jedziesz.Gdy tylko możesz pozwolić sobie na większy wydatek, ja proponuję od razu zainwestować w taki sprzęt. Dlaczego. Bo gdy na zwykłym trenażerze zakosztujesz rywalizacji w Zwift, to od razu będziesz chciał upgrade-ować zestaw. Zwift uzależnia.
Mój pierwszy miesiąc na Zwifcie spędziłam z trenażerem CycleOps Hamer, którego test będziecie mogli przeczytać wkrótce tutaj.
Kalibracja
Aby trenażer działał prawidłowo pamietaj o regularnej kalibracji.
Gdy masz tradycyjny trenażer i dysponujesz miernikiem mocy też wszystko zadziała, jednak nie masz co liczyć na odwzorywanie ukształtowania terenu, zmienianiu przez komputer obciążenia. Zabawa jest, ale już mniejsza. Odczucia będą jak na tradycyjnym trenażerze, tylko dostaniesz bonusową wirtualną rzeczywistość.
Gdy nie masz miernika mocy, nie ma co się przejmować. Zwift zakłada i taką opcję. Musisz jednak mieć zainstalowany czujnik prędkości i kadencję, na podstawie których komputer będzie wyliczał waty. Niestety jest to najmniej dokładna i miarodajna opcja. Gdzieś czytałam, że często w przypadku wyścigów osoby korzystające z tej metody nie są brane pod uwagę w klasyfikacjach. Chyba muszę wypróbować tą najprostszą opcję.
ANT+ czy BT?
W całym zestawie najważniejsza jest łączność wszystkich czujników z komputerem. Jeśli korzystasz z urządzeń Apple to BT masz zintegrowany. Gdy z PC najlepiej zainwestować w antenę ANT+ jest ona stabilniejsza. Mój zestaw pracował na ANT+ i byłam bardzo zadowolona, ani razu nie zerwało połączenia. Nie mam pojęcia, jak wszystko działa na BT :)
Realność wrażeń
Aby zabawa była jeszcze bardziej przednia, jeśli posiadasz duży telewizor koniecznie podłącz go do komputera i przed nim ustaw rower z trenażerem .
Trasy w Zwift
W Zwift dostępne są trzy mapy, trzy pewnego rodzaju światy. Codziennie gra odbywa się w jednym z tych trzech miejsc. Harmonogram i rozpiska miesięczna, informująca o tym, w które dni jeździmy, po którym świecie, dostępna jest bezpośrenio w aplikacji lub na stronie https://whatsonzwift.com. W każdym ze światów dostajemy kilka wariantów trasy, które modyfikować można także w trakcie jazdy za pomocą klawiszy kierunkowych. Ciekawostka: w grze można też w każdym momencie zawrócić.
Watopia
Watopia to wymyślony, wirtualny świat. Kolarski raj z genialnie dopracowaną grafiką i największą ilością wariantów tras. Do wyboru mamy ich 9. Można pojeździć po płaskim, można wybrać się na palący w uda podjazd w Alpach Zwifciańskich czy rundę wokół wulkanu, a nawet na jego szczyt. Gdybyśmy chcieli przejechać wszystkie możliwe szosy bez powtarzania fragmentów wyjdzie nam 41 kilometrów i 516 metrów przewyższenia. Całkiem treściwie. Warto zaznaczyć, że niektóre z wariantów tras pojawiają się dopiero po osiagnięciu 10 levelu.
Londyn
Co prawda bilety RyanAir coraz tańsze, ale kogo stać na cotygodniowe ustawki w Londynie? Tym bardziej przy zamkniętym ruchu ulicznym? Na zwiftowej mapie Londynu do wyboru mamy pięć wariantów, co w sumie daje nam 27 km oraz 155 metrów przewyższenia. Londyńska trasa to trasa klasycznego wyścigu Prudential RideLondon z kultowym podjazdem pod „BOX HILL”.
Richmond
Richmond wydaje się najmniej atrakcyjne i chyba dlatego najrzadziej widnieje w Zwift kalendarzu. Richmond to trasa Mistrzostw Świata UCI z roku 2015. Jest płaska, daje do wybrou cztery warianty, które składają się na 19 kilometrów z 65 metrami przewyższenia.
Opcje treningowe
Wchodząc do wirtualnego świata Zwift do wyboru masz trzy zasadnicze opcje.
Jazda dowolna
Jazda dowolna polega na niczym nieograniczonym kręceniu się po dostępnym danego dnia świecie. Bez planu treningowego. Ta opcja wydaje się być ciekawa tylko wtedy, gdy masz trenażer potrafiący symulować nachylenie terenu. Wtedy gdy jest pod górkę, można nieźle się napocić, a gdy jest z górki pedały same uciekają. Gdy twój trenażer nie ma opcji kierowania obciążeniem ten rodzaj jazdy/treningu będzie zwyczajnie nudny.
Trening dedykowany
W tym przypadku wybieramy jeden z dostępnych na platformie treningów lub wgrywamy swój. W Zwifcie znajdziemy kilka wartych wzięcia pod uwagę planów treningowych, nastawionych na rozwijanie konkretnych umiejętności. Wybierając jeden z nich, otrzymasz od kilku do kilkunasty zaplanowanych treningów. Najpopularniejsze plany treningowe to oczywiście te zwiększające FTP. W trakcie treningu inteligentne trenażery wykorzystują funkcję ERG, czyli nie zwracają uwagi na nachylenie terenu, jakie jest na danej tresie, ważne są tylko waty jakie musisz wykręcić przy określonej kadencji. Osoby, które aktualnie jadą w trybie workout, są obecne normalnie na trasie, jednak pokazane są z tabliczkami zainstalowanymi na kierownicy.
Co to jest tryb ERG?
To opcja dostępna w wybranych trenażerach typu smart. Wyłącza stereowanie oporem zwiazane z nachyleniem danej trasy. Dostosowuje opór konieczny do wykonania treningu w stosunku do kadencji (a nie gradientu). W tym trybie nie musisz bawić się w zmienianie biegów, trenażer sam dostosowuje obciążenie do twojej kadencji. Czyli jeśli masz za zadanie wygenerować 200 watów to przy niskiej kadencji będziesz czuł relatywnie większy opór i odwrotnie – przy wysokiej mniejszy. Waty pozostaną te same.
Ustawki, jazdy grupowe, wyścigi
Najbardziej społeczna forma treningu na Zwift. Kiedyś ludzie zmuszeni byli do szukania się po trasie czy umawiania na konkretną godzinę. Teraz istnieje funkcjonalność, pozwalająca organizować różnego rodzaju wyścigi czy wspólne treningi. Wchodząc do gry po prawej stronie ekranu masz aktualny „rozkład jazdy”. Klikasz na interesujący cię event i komputer automatycznie przenosi cię na start. Gdy jedziesz grupowy workout pamiętaj o tym, żeby przestrzegać określonych w nim zasad i zawsze słuchać lidera, który oznaczony jest na żółto. Gdy jedziesz wyścig, zwróć uwagę do której z grup określających poziom (w/kg) się wklikałeś. Gdy lubisz wyścigi i rywalizację na pewno załozysz też konto na https://www.zwiftpower.com. To platforma, która poprzez połączenie ze Stravą zbiera wszystkie wyniki z wyścigów, robi tam jakieś klasyfikacje etc. Nie używałam jej, więc niestety nic więcej wam o niej nie powiem.
Oficjalna lista eventów Zwift znajduje się tutaj – http://zwift.com/events/
Na czym polegają kategorie w Zwifcie?
By ułatwić prowadzenie wyścigów i ustawek, Zwift wprowadził kategorie, obrazujące poziom sportowy graczy. Kategorie dzielą graczy na grupy ze względu na moc jaką generują na progu FTP. Mamy pięć kategorii:
A – FTP powyżej 4 W/kg
B – FTP pomiędzy 3.2 a 3.99 W/kg
C – FTP pomiędzy 2.5 do 3.19 W/kg
D – poniżej 2.49 W/kg
E – FTP nie ma znaczenia
Od razu uprzedzę pytanie. Nie, nie opłaca się startować w innej niż swoja kategorii, bo albo się zajedziesz, albo Zwift na podstawie mocy jaką uzyskujesz automatycznie przeniesie cię do wyższej.
Zwift – cena
Tanio nie jest. Za miesięczny abonament zapłacisz 14.99$. Możliwe formy płatności to karta kredytowa/płatnicza lub PayPal. Niestety pod PayPala trzeba też mieć podpiętą kartę. Ja dotychczas tylko doładowywałam konto internetowo z banku. Niestety przy zapłacie za Zwifta PayPal każe ci podpiąć kartę.
Jeśli chcesz sprawdzić, czy Zwift warty jest twoich pieniędzy, załóż konto na platformie, a otrzymasz siedmiodniowy okres testowy (gdzieś czytałam też o opcji 25 km, ale to za mało by sprawdzić funkcjonalność Zwifta).
Zwift.pl – strona na FB
Z zimy na zimę fanów Zwifta przybywa. Na Facebooku bardzo dynamicznie rozwija się grupa Zwift.pl, gdzie głównodowodzący Jacek Tarach robi wielką robotę dla popularyzacji tej gry. Znaczna cześć wiedzy z tego artykułu pochodzi właśnie z Grupy Zwift.pl.
Jeśli masz problemy, nie wiesz jak zainstalować program, coś ci nie działa. Tam zawsze uzyskasz poradę. Najpierw warto zajrzeć do zakładki z plikami, a gdy tam nie znajdziesz satysfakcjonującej odpowiedzi, zapytaj na forum.
To grać czy nie grać?
Zwift wykorzystuje wszystko, co daje nam wirtualna rzeczywistość – jest gryrywalizacja, są emocje, kolejne levele i zdobywane archievementy. Za wyjeżdżone kilometry i jednostki treningowe dostajemy gwiazdki, jak w klasycznym psychologicznym systemie motywacyjnym.
I wiecie co? To działa.
Człowiek jest prosty i lubi proste metody. Zwift ma w sobie niemal wszystkie cechy wciągającej gry. Od coraz bardziej popularnego ostatnio e-sportu na szczęście różni się jedną zasadniczą kwestią – wymaga aktywności. I to nie małej aktywności.
Do tego gra ta jest bardzo rzeczywista, wchodzimy w nią i spotykamy znajomych, ludzi, z którymi na codzień spotykamy się na ustawkach, wyścigach, wycieczkach.
Po miesiącu ze Zwiftem, wiem że to działa. Bez względu na to, jaka jest twoja motywacja, zabawa jest przednia. Kto lubi cyferki, tego na pewno przekona fakt, że od momentu podłączenia trenażera pod komputer, ilość godzin spędzonych przeze mnie na siodełku wzrosła o 150%. Dla zwykłego utrzymania kondycji to wynik, przyznajcie, niebagatelny.
I nie, nie martwcie się, nie zostałam zagorzałą fanką kiszenia się w czterech ścianach. Zwyczajnie wykorzystuję sytuacje i możliwości, jakie daje mi życie. Jasne, mogłabym w tygodniu na łeb na szyję lecieć z pracy przed zmrokiem, zakładać maskę antysmogową, przeciskać się przez tabuny samochodów, by godzinkę pokręcić za miastem. Tylko po co? Wolę na spokojnie wsiąść sobie na trenażer o godzinie, kiedy mi pasuje, nie marnować czasu na dojazd w fajne miejsce i efektywnie wykorzystać czas poświęcony na trening (czy jak tam nazwać zimowe utrzymanie formy). Wszystko jest dla ludzi. Pamietajcie.
A zatem – Let’s Zwift i widzimy się w wirtualnej rzeczywistości:)