Tradycją stało się już, że przed i po każdym bikepackingowym wyjeździe mocno studiuję listę sprzętu, jaki ze sobą zabrałam. Optymalizacja ilości i wagi zabieranych ze sobą rzeczy ma znaczenie i realny wpływ na samopoczucie podczas wyjazdu. Zarówno gdy weźmiemy pod uwagę wagę roweru ze wszystkimi tobołkami, jak i to, czy wszystkie rzeczy zostały wykorzystane, czy czegoś nie brakowało etc.
Gdy przed startem Carpatii kręciliśmy się po rynku w Ustroniu, wiele osób zwróciło uwagę na małą ilość bagażu, jaki posiadałam. Nie wiem, czy było go mało, bo rower z dwoma bidonami ważył bagatela 19 kg, gdy dodamy do tego jeszcze nerkę, która wstępnie ważyła 1 kg, ale okresowo wypychana była pewnie pod dwa… No cóż mimo wszystko pochwalę się co tam miałam w torebkach, bo wydaje mi się, że spakowałam się całkiem optymalnie.
Przy okazji chciałabym uprzedzić komentarze, które na pewno się pojawią. Zabawa w bikepacking w wersji light tania nie jest. Oczywiście, nie trzeba iść tą drogą i tak samo dobrze (no prawie) bawić się na trochę cięższym rowerze z trochę cięższym sprzętem. Ja nie mam kondycji ani siły, by targać kilogramy i wybrałam drogę LIGHT. Posiadany sprzęt uzupełniam sukcesywnie. Ostatnio na przykład, zamiast wydawać kasę na piątkowe piwkowanie kupiłam sobie multitoola Sidekick Leathermana, podobno powinien być na wyposażeniu torebki każdej szanującej się kobiety ;)
Dobierając sprzęt na bikepackingowy wyjazd, trzeba pamietać o jednym: jak to w życiu bywa, nie ma zestawu idealnego dla każdego. Pakując się trzeba rozważyć wiele zmiennych: swoje tempo jazdy, priorytety – wycieczka/wyścig, pogodę, teren w jaki jedziemy, dostępność wody, schronisk, zabudowań, domostw. Warto zwizualizować sobie różne sytuacje, do których może dojść podczas wyścigu/wyjazdu. Na przykład – co założymy na siebie i jak spędzimy nocleg, gdy złapie nas deszcz, burza, albo co zrobimy, gdy nie znajdziemy otwartego sklepu, schroniska?
Inaczej spakujemy się na wycieczkę, trochę inaczej na wyścig. Inaczej spakuje się osoba zakładająca przejazd trasy bez/z małą ilością snu, inaczej ktoś, kto bez spania nie wyobraża sobie kolejnych kilometrów.
Moja lista sprzętu układana była z perspektywy osoby, która komfortowo, ale w dalszym ciągu minimalistycznie ma spędzić tydzień w górach, korzystając raczej ze schronisk, ale nie wykluczając noclegu pod chmurką.
Priorytetem była niska waga zabieranych rzeczy i ich wielofunkcyjność (np kamizelka puchowa noszona wieczorem, może też służyć do spania i ocieplać śpiwór w nocy, dzięki czemu można wziąć lżejszy śpiwór).
Lista sprzętu zabranego na Carpatia Divide
Zacznijmy od zestawu do spania, bo on zawsze stanowi największy objętościowo element bagażu.
Szykując się do startu zakładałam, że uda się znaleźć noclegi w schroniskach w łóżku, ewentualnie na glebie, w najgorszej opcji na dworze przy schronisku. Wybrałam więc zestaw: lekki śpiwór, mata i bivy bag. Bivy bag w moim przypadku spełnia głównie funkcję ochronną dla maty, której bałabym sie kłaść bezpośrednio na ziemi czy kamieniach, w drugiej kolejności stanowi sposób na minimalne ocieplenie śpiwora i jego ochronę przed rosą czy wilgocią, po trzecie bivy chroni mnie przed owadami.
śpiwór Małachowski Ultralight 200 w nieprzemakalnym kompresyjnym worku Sea To Summit
mata Therm-A-Rest NeoAir UberLite
bivy bag The North Face
Potem mamy ubrania:
spodenki w wkładką na zmianę
koszulka z krótkim rękawem na zmianę z merino – Icebreaker Amplify
zestaw do spania – bielizna termiczna Brubeck – getry i długi rękaw
majtki
kamizelka puchowa Cumulus
krótkie spodenki do chodzenia wieczorem Salewa
skarpetki zwykłe, nieprzemakalne, kompresyjne
rękawki – nie ma na fotach, bo dołożyłam w ostatniej chwili
kurtka przeciwdeszczowa – Gore C5 Active Trail Hooded Jacket
spodenki przeciwdeszczowe Endura MT500
buff, czapeczka pod kask
Większość ubrań, zestaw do spania i kosmetyki ulokowane były w nieprzemakalnym worku Sea To Summit 13 litrów zamocowane na kierownicy za pomocą uprzęży Packman polskiej firmy Triglav.
Kurtka przeciwdeszczowa musiała być pod ręką dlatego wylądowała w Nerce Evoc, spodenki nieprzemakalne wylądowały w jednej z siateczkowych kieszonek Packmana (tak, by też w razie czego mieć do nich szybki dostęp), w drugiej siateczkowej kieszonce wyladowały skarpetki wodoodporne i zapasowe rękawiczki i rękawki (też by mieć do nich szybki dostęp).
Na jednym ze zdjęć widać jeszcze klapki – ostatecznie ich nie wziełam, wszędzie w schroniskach chodziłam boso :)
Powyższy zestaw sprawdził się idealnie. Wieczorami na noclegu było ciepło, w deszczu sucho, a w słońcu komfortowo i dzięki merino „bezzapachowo”.
Kosmetyki w przypadku kobiety mogą być sprawą problemową. Na szczęście w Rossmanie można zaopatrzyć się w mini-pudełeczka, które umozliwiają zabranie wszystkich potrzebnych specyfików.
szczotka i pasta do zębów
krem do twarzy
krem na otarcia
regeneracyjny krem po jeździe na wypadek otarć
antyperspirant w kremie – okazał się zbędny
mokre chusteczki
żel pod prysznic
Razem z kosmetykami mini zestaw pierwszej pomocy:
plastry Granuflex Extra Thin
Diky – przeciwbólowy środek w atomizerze (za poradą Ala Ma Koła)
tabletki przeciwbólowe i witaminy
plastry zwykłe i szczypce do wyciągania kleszczy
dwie chusteczki antybakteryjne
stopery do uszu – must have by zasnąć
krople do nosa
koc termiczny – schowany w sakwie na ramie
środek przeciw komarom – schowany w nerce
Na Carpatii nie chciałam korzystać z torby podsiodłowej z jednej zasadniczej przyczyny – komfort na zjazdach. Niezależnie od tego, czy masz sztycę regulowaną (ja miałam) czy nie, zjazdy z podsiodłówką są zwyczajnie niekomfortowe. Nie możesz wystawić tyłka za siodełko, środek ciężkości jest z beznadziejnym miejscu. Jednym słowem, nie, nigdy podsiodłówki w mtb.
Pod siodełkiem zamocowałam tylko małą torebkę z Evoca, w której znalazł się zestaw naprawczy na wypadek awarii roweru.
mini tool
klocki hamulcowe na zapas – dwa komplety
łyżki do opon
łatki
spinka do łańcucha
sznurek, gumka, rzep
gumowe rękawiczki
ratunkowa pisanka do opon
smar do łańcucha
dętki ultralight – przymocowane do ramy
Dodatkowo w torebce Evoca zmieściły się jeszcze światełka – Giant Recon 900, tylne czerwone i czołówka Petzl. Nie zakładałam jazdy po ciemku.
W sakwie Apidury umieszczonej na ramie znajdowała się głównie elektronika:
Do tego wspomniany wcześniej koc termiczny, jeszcze jedne gumowe rękawiczki na wypadek deszczu, pomadka, multi tool Leatherman.
Pakując się, bardzo zależało mi na tym, by na Carpatię nie zabierać plecaka. Mając obciążone plecy zawsze mam problem z napięciem w okolicy karku i barków. Dlatego wzięłam ze sobą niezawodną nerkę Evoc Hip Pack Pro, do której spakowałam kilka batoników i żeli na wypadek mojej avarii ;) kurtkę przeciwdeszczową, zipy, środek na komary, foliowy portfel, mambowe naklejki i telefon. Do nerki okresowo trafiało także jedzenie kupowane w sklepach na zapas, by nie zginąć w głuszy.
Dodatkowo wzięłam ze sobą małe zapięcie do roweru. Nie ma go na zdjęciach, bo kupiłam je godzinę przed wyjazdem do Ustronia :)
W ten sposób spakowany rower wyglądał tak…
Wszystko ważyło w okolicy 20 kilogramów z dwoma bidonami pełnymi wody.
Poza drobnymi poprawkami, na chwilę obecną wydaje mi się, że na moje potrzeby miałam zestaw idealny.