Co roku, gdy przychodzi do nas pani zima, przeżywam pewnego rodzaju dysonans poznawczy. Dalej chciałabym każdy weekend spędzać w górach i jeździć na rowerze. Jednocześnie nieprzyjemny wiatr i szczypiący mróz każą siedzieć w domu i nie wystawiać nosa spod kołdry.
Są oczywiście sporty alternatywne – bieganie, basen, narty biegowe. Jeśli jednak chciałbyś tak jak ja, wreszcie znaleźć sposób na zimową jazdę na rowerze, to zapraszam do lektury, dzięki której przekonasz się, że jazda na rowerze zimą nie jest taka trudna.

Jaki rower wybrać? Jak przygotować rower do zimy?
Wracając do clou – odstaw szosę do kąta.
Wszyscy trenujący na szosie w zimie to w moich oczach albo osoby nie w pełni rozumu albo superbohaterowie. Prędkość, jaką trzeba osiągnąć aby się rozgrzać na szosie, jest wprost proporcjonalna do wiatru, który przewierca na wylot wszystkie możliwe windstoppery, które na siebie założysz. Czy ma to sens? Wydaje mi się, że nie za bardzo.
Ważne jest więc odpowiednie wybranie roweru i miejsca treningu.
Jeśli nie potrafisz żyć bez lycry, wąskich opon i na dodatek jesteś z północy naszego kraju wybierz przełaja i wskocz w las czy pobliską puszczę, gdzie drzewa osłonią cię od wiatru.
Jeśli mieszkasz na południu (czyt. blisko gór), i planujesz cotygodniowe zimowe wycieczki, zdecydowanie warto zainwestować w fat bike-a. Oczywiście, można tez wziąć zwykły rower MTB, włożyć do niego najszersze z opon, jakie zmieszczą się w ramie i udać się w góry (lub w rejon gdzie w lesie jest kilka wzniesień).
Wybierając cel wyprawy zwróć uwagę na charakterystykę terenu w jaki się udajesz. Zimowe trasy nie mogą być stromymi sztajfami, gdzie serce błaga o litość. Najlepiej wybrać delikatnie nachylone szutry, na których to ty a nie góra decydujesz o poziomie intensywności. Odpowiedni poziom intensywności w zimowym jeżdżeniu jest bowiem najważniejszy. O tym jednak dalej.
Przygotowując rower do zimowej jazdy trzeba pamietać o jego odpowiednim zabezpieczeniu. Woda, błoto, syf z ulicy i sól (jeśli planujesz przejazdy przez aglomeracje), nie wpływają dobrze na nasz sprzęt. Zimą szczególne mocno trzeba dbać o kondycje napędu.
Co trzeba zrobić przed zimową jazdą?
jeśli potrafisz zrób zimowy przegląd roweru (lub oddaj na serwis) – sprawdź stan łożysk, suportu, sterów, nasmaruj wszystko porządnie, tak by woda nie dostała się do środka
wyczyść napęd i solidnie nasmaruj łańcuch gęstym smarem
sprawdź stan opon – łysy bieżnik nie wróży niczego dobrego
zmień opony na większe – wybierz większy balon i agresywniejszy bieżnik – na przyczepność i tak nie ma co liczyć, ale efekt placebo może zadziałać
pedały – spd czy platformy, oto jest pytanie
dobierz odpowiednie (niższe) ciśnienie w oponach
jeśli masz fulla pobaw się ustawieniami tłumienia odbicia i przemyśl zastosowanie mniej gęstego oleju – osobiście zimą wolę gdy rower jest bardziej sztywny, więc dopompowuję więcej powietrza i zwiększam tłumienie odbicia
błotniki – w przypadku MTB sprawdzają się tylko te w wersji mini,
dętki – jeśli jeździsz w systemie bezdętkowym, zastosowanie dętek na zimę jest sensownym posunięciem (foto poniżej – uwierz mi, nie chcesz bawić się z mlekiem przy minusowych temperaturach)
oświetlenie – zimą szybko robi się ciemno a wycieczki potrafią się nieźle przedłużyć, posiadanie lampek to konieczność

Jak ubrać się na rower zimą?
Temat dobioru odpowiedniej odzieży do jazdy na rowerze zimą nie jest łatwy. Każdy z nas ma inną termikę ciała i inaczej reaguje na chłód. Podejmowane wybory w tym przypadku są bardzo indywidualne. Dwie podstawowe zasady obowiązujące wszystkich to ubiór na cebulkę i posiadanie ciuchów na zmianę.
Wszelkiej maści windstoppery, windblocki i inne – z tego materiału w mojej garderobie jest: konkretna kurtka, obcisłe spodnie z wkładką, rękawiczki, czapka na głowę. Najgorszy zimą jest wiatr, który wdziera się wszędzie, a gdy tylko trochę sie zapocisz, mocno potęguje odczucie zimna.
Ubiór na cebulkę czyli… – Ubrać się na rower zimą nie jest łatwo. Zaczynamy od zrobienia siku dobrej termicznej bielizny, druga warstwa w postaci ocieplanej bluzy i na górę kurtka, która chroni przed wiatrem. Często do tego zestawu dobieram też cienki szosowy bezrękawnik (idealny na podjazdy). Jeśli kurtka, którą masz ma właściwości oddychające, to będzie dodatkowym plusem. W dolnych rejonach windstooper też się przyda, gdy go nie mamy, wystarczą cieplejsze obciślaki na szelkach, a na to krótkie lub długie spodnie o właściwościach choć trochę wiatro i wodoodpornych. W przypadku długich spodni trzeba zwrócić uwagę na szerokość nogawki, by ta nie wkręcała się w korbę.
Stopy – wcześniej jeździłam w patencie: letnie buty, takie które nie są mocno obcisłe + skarpety merino lub dexshell + neoprenowe ochraniacze na buty. Nawet dawało to radę, choć od bloków zawsze ciągnęło chłodem. Jak zachowują się ochraniacze na buty, w trakcie podchodzenia, pewnie wiecie. Jeśli nie, to dobrze, wasze zdrowie psychiczne zostało oszczędzone.
W tamtym roku zdecydowałam się więc na zimowe buty na rower. Z wielkim bólem wyciągałam pieniądze ze skarbonki, ale wiedziałam, że warto. Ostatecznie dzięki temu, że czytacie tego bloga w ramach współpracy otrzymałam buty Bontrager Winter Shoes, których nie oddałabym już nikomu za żadne skarby. I gdyby przyszła konieczność ponownego ich zakupu nawet bym sie nie wahała. W opinii wielu osób warte uwagi są również zimowe buty Force.
Dłonie gdy temperatura spada poniżej 10 stopni na moich dłoniach już lądują lżejsze rękawiczki z przeciwwiatrową membraną. Wytrzymuję w nich tak do okolicy zera. Gdy temperatura spada poniżej zera, wyciągam cięższy sprzęt – zimowe rękawice Bontragera RXL. Niestety gdy je kupowałam był tylko model z pięcioma palcami. Teraz kupiłabym te trójpalczaste.
Aktualnie dość ciekawy model zimowych rękawiczek zaprezentował Kross. Ale w opinii wielu bikerów zimą na rowerze znakomicie sprawdzają się też rękawice narciarskie.
W przypadku ekstremalnych mrozów można zaryzykować pogies (dzięki Fil).
Głowa – kask bezwarunkowo, pod nim buff lub winstoperowa czapka i do tego gogle. Zimą bez gogli ani rusz. Moje ciągle łzawiące oczy już po pierwszym tripie w goglach bardzo mi za to podziękowały.
Ubrania na zmianę – to podstawa, by w plecaku były zawsze dwa dodatkowe buffy (merino), para rękawiczek i skarpetek, a nawet bielizna termo na górę. Jeśli masz puchową kamizelkę, pullover lub kurtkę, którą można porządnie skompresować, dobrze mieć ją w plecaku. Gdy nagle okaże się, że potrzebny jest dłuższy postój, kurtka okaże się nieoceniona. Jazdy w produktach puchowych raczej nie polecam.
Plecak, a w plecaku – zimowy trening oczywiście, jak każdy wykonujemy na lekko, jednak na zimowe wycieczki trzeba zabrać ze sobą tyle rzeczy, że na pewno nie zmieścisz się do plecaka. A do niego proponuję dodatkowo włożyć jeszcze powerbanka, scyzoryk i koc termiczny. Safety First :)
Jeśli masz jakieś swoje patenty na to, jak ubrać się na rower zimą, pisz w komentarzach. Niech inni skorzystają.

Co jeść zimą?
Zimą wyjątkowo mocno trzeba zwracać uwagę na odpowiednią ilość kalorii, które dostarczamy naszemu organizmowi. Przed wycieczką/treningiem trzeba zjeść odżywczy i pożywny posiłek. Do plecaka na wycieczkę koniecznie zabieramy termos z gorącą herbatą z miodem lub sokiem malinowym.. Nigdy nie używałam bidonów termicznych. Jeśli macie jakieś doświadczenia z nimi, napiszcie proszę w komentarzu, czy działają. Do tego czekolada lub inna węglowodanowa przekąska. W wyjątkowych sytuacjach (np Sylwester) polecam grzane wino. Pamiętajcie tylko, że alkohol tak naprawdę nie rozgrzewa i w przypadku dużych mrozów może wywołać efekt odwrotny do przewidywanego
Czekolada, czekolada i dużo kalorii. Omnomnom :)

Jazda na rowerze zimą – moje triki
Chemiczne środki wspomagające
Uzupełnieniem garderoby mogą być różnego rodzaju maści rozgrzewające .
Na rynku dostępnych jest wiele specyfików różnych marek. Ja największe doświadczenia mam z kosmetykami Sportsbalm. Smaruję maścią rozgrzewającą stopy oraz całe nogi aż do kolan. Nie działa to jak grzejnik włożony do buta, ale wyraźnie wspiera krążenie i minimalizuje odczucie chłodu w tych rejonach. Przed użyciem maści rozgrzewających warto przeczytać, na jakie temperatury są one przeznaczone. Zdarzyło mi się bowiem użyć za mocnej maści w stosunku do chłodu na zewnątrz. Odczucie parzenia i pieczenia było nieprzyjemne.
Pozytywne działanie maści marki Sportsbalm da się odczuć także po powrocie z wycieczki/treningu. Pod prysznicem, w wyniku działania ciepłej wody maść wnika w skórę powodując przyjemne ciepło jeszcze przez około 15 minut po kąpieli. Wtedy wystarczy już tylko kocyk, herbatka i półgodzinna regeneracja po treningu niemal idealna.
Zimowe kosmetyki
Zimą nie można zapomnieć także o odpowiednim zabezpieczeniu naszej skóry, która na mrozie nie ma lekko. Pamietajmy by podczas jazdy na rowerze zimą nie używać kremów nawilżających, bo zawarte w nich składniki będą działały negatywnie na naszą skórę. W sklepie wybierajmy produkty tłuste i specjalnie przeznaczone na mróz. Do ust przyda się specjalna pomadka. Ja bez kremu do rąk na zimne warunki też nigdzie się nie ruszam.
Rozgrzewacze chemiczne wkładane do butów i rękawiczek
Chemiczne ogrzewacze to element, którego faktycznie zdarza mi się używać podczas jazdy na rowerze zimą, jednak przyznam, że czasem mnie zawodzą. Problem z nimi jest taki, że aby działały potrzebują ciagłego dostępu tlenu, a w zimowych butach jednak tego tlenu bywa za mało i zazwyczaj grzeją na pół gwizdka.
Dobra ekipa
Rzadko kiedy jeździmy sami. Odpowiednia ekipa to podstawa. Dobry humor i klimat na tripie sprawia, że temperatura odczuwalna jest wyższa. A tak serio, to ważne aby między uczestnikami nie było kolosalnych różnic w kondycji. Maratonowy wycinak na wycieczce z eksplorującymi teren „turystami” zamarznie już na pierwszym podjeździe. Oczywiście przerysowałam to. Ale mam nadzieję, że zrozumieliście, o co chodzi.
W tym miejscu warto też wspomnieć o brejkach.
W zimowych warunkach brejki niestety muszą być krótkie. Pozowanie do zdjęć odpada. Przerwa na kanapkę czy siku też musi być zoptymalizowana. Gdy przydarzy nam się guma, sprawę trzeba załatwić ekspresowo (choć nam w tej sytuacji ostatnio zrobiło jakoś dziwnie ciepło :))

Tlen, tlen, tlen
W tym cały ambaras, że jazda na rowerze zimą tudzież treningi (zwał jak zwał) odbywające się na zewnątrz powinny mieć charakter przede wszystkim tlenowy. Interwały i wysokie tętna zostaw sobie na trenażer, gdzie przy okazji bez problemu zapanujesz nad poziomem intensywności a efektywność jednostki będzie większa. Weekend to czas na frajdę i spokojne długie wyjeżdżenie na średnich obrotach.
Wspomniane wcześniej długie szutrowe podjazdy pozwolą Ci idealnie zapanować nad swoim organizmem. Intensywność jazdy powinna być wystarczająco wysoka, by utrzymać odpowiednią ciepłotę ciała, ale nie doprowadzić do zapocenia się i przyspieszonego oddechu. Wysoki tlen na granicy progu AT to najbardziej efektywny trening, a ciepło przy nim akuratne (oczywiście na podjeździe, nie na płaskim).
Na odcinki zjazdowe wybieramy szlaki o zupełnie odwrotnej charakterystyce niż podjazdowe. Im więcej techniki, pracy ciała, konieczności skupienia się na zjeździe, tym wolniej, mniej wiatru i dzięki temu cieplej. Istnieją oczywiście odstępstwa od tej reguły. Gdy dosypie śniegu i szeroki zjazd z białym po osie może nas skutecznie rozgrzać.
Lepiej też wybierać trasy interwałowe, w których nie ma piekielnie długich podjazdów i piętnastominutowych zjazdów, na których człowiek mimo wszystko się wychładza.
Schroniska
Bardzo ważny element w planowaniu trasy. Ich obecność nie tylko ratuje życie w sytuacjach kryzysowych ale i też zdecydowanie uprzyjemnia dobrego tripa.
Gdy przygotujesz się w ten sposób, jazda na rowerze zimą stanie się dużo bardziej komfortowa i bez problemu spędzisz z przyjemnością kilka godzin w górach na świeżym powietrzu. Jazda na rowerze zimą jest super. Jeśli nie wierzysz zajrzyj do poniższych wpisów.
Zimowe fatowanie na Pradziadzie
Masyw Śnieżnika – zimowy bikepacking
Jura Krakowsko-Częstochowska w zimowej odsłonie
Wpis zaktualizowany. Pierwotny pojawił się na blogu: 10.01.2016r
