Jak ubrać się jesienią i zimą na rower?
Odpowiednio.
A jak to jest odpowiednio?
Tak by na podjazdach się nie zapocić, a na zjazdach nie wyziębić. Znalezienie złotego środka, jak zwykle jest najtrudniejsze.
Przedstawiam wam moje tipy i sposoby na utrzymanie komfortu jesienią i zimą
Jak ubrać sie na rower jesienią i zimą – TO ZALEŻY :)
To, jak najlepiej ubrać się na rower, jest oczywiście zależne od miliona czynników. Ja proponuję w pierwszej kolejności odpowiedzieć sobie na nastepujące pytania:
Jaka jest temperatura?
Inaczej ubierzemy się przy +5 a inaczej przy -5. O -15 nie wspominam, bo sama aż takim hardcorem nie jestem i przy -15 chowam się pod kołdrę. Oczywiście im niższa temperatura tym wprost proporcjonalnie więcej ciuchów na sobie. Im niższa temperatura tym trudniej ubrać sie tak, by na podjeździe nie było za gorąco a na zjeździe za zimno.
Jaka jest wilgotność i czy stwierdzamy obecność opadów atmosferycznych oraz wiatru?
W przypadku deszczu i mokrego śniegu konieczne jest zastosowanie wszystkich możliwych sposobów ochrony przed wodą. Mokre ciuchy to zimne ciuchy, zimne i mokre ciuchy to szybkie wychłodzenie i ryzyko wylądowania na L4. Wilgotność powietrza oraz wiatr też są istotne. Im większa wilgotność tym mocniejsze odczucie zimna. Im większy wiatr, tym szybciej się wychładzamy. Takie tam oczywiste oczywistości.
W jakim celu wychodzę na rower?
Czy ma to być zwykła wycieczka, trening, dojazd do pracy, czy jeszcze co innego. Na trening będziemy oczywiście ubierali się dość lekko, bo intensywność najprawdopodobniej sprawi, że szybko się rozgrzejemy. Na wycieczkę możemy ubrać się cieplej. Gdy zakładamy wolniejsze tempo oraz ewentualne postoje powinniśmy wziąć kilka rzeczy na zmianę do plecaka – zapasowe rękawiczki, drugi buff, czapka na głowę.
Jaki będzie charakter trasy
Na szosie mało pracujemy ciałem, prędkości są większe oraz cześciej bywa się na otwartych przestrzeniach narażonych na wiatr. Potrzebne zatem są cieplejsze ciuchy. W terenie, w lesie, jeżdżąc nazwijmy to MTB po płaskim, możemy ubrać się nieco lżej, bo większa praca ciałem uwalnia większe ilości ciepła. Las chroni także przed wiatrem. Najwieksza zabawa jest, gdy wybieramy się w tereny górskie, gdzie czekają nas długie podjazdy i zjazdy. Opracowanie własnej strategii na to by na podjeźdźie się nie zgrzać a na zjeździe nie wychłodzić zajmuje zazwyczaj kilka wyjazdów, na których nie raz odmrozimy sobie paluszki.
Jaka jest moja wytrzymałość na zimno?
Jesteś zmarzluchem, czy lubisz zimno? Masz zawsze chłodne ręce i kłopoty z krążeniem, czy wszędzie gdzie jesteś otwierasz okna, bo jest ci gorąco? Mam znajomych, którym zimą wystarczają zwykłe rowerowe rękawiczki. Ja muszę mieć grube, ocieplane, nieprzewiewne rękawice, podobne do narciarskich. Podobnie z butami. Są tacy, co im wystarczy ciepła skarpeta w letnim bucie, są tacy co do zimowych butów wciskają jeszcze chemiczne ogrzewacze.
Cztery podstawowe zasady, jak ubrać się na rower jesienią i zimą
Z racji tego, że jest to blog mtb/enduro z nastawieniem na fun to większość wskazówek w tym artykule dotyczy oczywiście jazdy po górach w formie wycieczkowej. A w górach trzy najważniejsze zasady to:
Zatrzymaj wiatr
Kolarzu drogi zapamiętaj – wszelkiego rodzaju windstoppery to Twoi sprzymierzeńcy w walce z zimnem. Czapka, buff, kurtka, spodnie, rękawiczki, skarpetki. Najlepiej żeby wszystko było z materiału, który zabezpiecza Cię przed wiatrem. I nie mam tu na myśli tylko mega drogich ciuchów z super membranami. Przenikający kości zimny wiatr zatrzyma zwykła „ceratowa” kurtka, a w razie awarii przed przewianiem ochroni Cię nawet gazeta czy foliowy worek.
Ubiór na cebulkę
Cebula, jak ogry ma warstwy. Zimą musisz być jak ogr. Musisz mieć warstwy.
Kilka warstw i odpowiednie ich dobieranie znacząco poprawia komfort jazdy.
Zimą trzeba być trochę jak niemiecki turysta w Alpach, który w ogromnym plecaku ma zawsze kilka kompletów ciuchów na zmianę.
Przy okazji warto pamietać, że wychodząc z domu powinieneś czuć lekki chłód. Wtedy gdy organizm wejdzie na obroty będziesz czuł się komfortowo.
Luz
Do jazdy na rowerze jesienią i zimę musisz podchodzić na luzie.
To prawda, ale ta zasada dotyczy jednak czego innego. Generalnie chodzi o to, by nie było nam ciasno. Buty, skarpetki, rękawiczki, bielizna termoaktywna muszą być stosunkowo luźne. Ucisk może utrudniać krążenie krwi, a przez to bardzo szybko zaczną nam drętwieć kluczowe jeśli chodzi o odczucie zimna części ciała – dłonie i stopy.
Rzeczy na zmianę
Zimą kolarz górski musi przeprosić się z plecakiem. Jeśli jeździsz z nerką, porzuć nadzieje, że zimą cokolwiek się do niej zmieści. No chyba, że jesteś wyjątkowo odporny/a na chłód. Ja polecam w plecaku zawsze mieć drugie rękawiczki, buffa, czapkę, cienką kurtkę lub najlepiej kamizelkę, którą wykorzystasz na podjazdach. W wersji na bogato przyda się także lekka kurtka lub kamizelka puchowa.
Głowa i twarz
Moja babcia zawsze zwracała mi uwagę, żebym zakładała czapkę, bo większość ciepła ucieka nam przez głowę. Nie wiem, co na to amerykańscy naukowcy, ale ja jestem skłonna się z tym zgodzić. Głowa to jedna z ważniejszych części ciała, o które musimy zadbać na rowerze jesienią i zimą.
W zależności od wspomnianych wyżej w rozdziale „TO ZALEŻY” punktów na głowie powinna wylądować:
– nieprzewiewna opaska,
– windstopperowa czapka,
– kominiarka – ale ta utrudnia oddychaanie i wilgotnieje od środka,
– w trakcie dłuższych przerw można pokusić się o cywilną czapkę – na przykład taką jak moja – Czapka Enduro.
Jaki kask zakładać zimą? Ten sam który ubierasz latem.
Okulary czy gogle?
Zimą bardzo ważna jest też ochrona oczu. Warto zdecydować się na bardziej zabudowane okulary lub nawet gogle. Ja, przyzwyczajona do jazdy w goglach, nie wyobrażam sobie zimowej jazdy w górach bez nich. Dobrze dopasowane do kasku gogle znakomicie chronią także nasze zatoki przed przewianiem. Gogle Adidas, w których jeżdżę mają przydatny ficzer – podwójną szybkę, dzięki czemu nie mam żadnych problemów z ich parowaniem. Decydując się na zakup googli lub okularów na zimę warto zwrócić także uwagę na dostepne kolory szkieł. Ja zimą wybieram te przezroczyste, ale czasem na śniegu przydadzą się te przyciemniane.
Jak zadbać o skórę na mrozie?
Mogłoby się wydawać, że tytuł tego podrozdziału przypadkiem trafił tu z innego blogu. Ale nieeee. Nasza skóra jesienią i zimą także potrzebuje ochrony. Tłusty krem i pomadka na usta zapewnią komfort, za co twója skóra ci podziękuje.
Dłonie
Wybór rękawiczek to sprawa bardzo indywidualna. Ja zimą i jesienią mam ten problem, że na początku bardzo cieżko rozgrzać mi dłonie. Pierwsze pół godziny jazdy to zazwyczaj jakaś masakra. Potem, gdy się rozgrzeję na podjeździe, często jest mi tak ciepło, że ściągam rękawiczki i jadę bez nich. Dlatego bardzo często biorę ze sobą dwie pary rękawic i w miarę potrzeb je zamieniam. Druga para rękawiczek przyda się też na wypadek przemoczenia tej pierwszej.
W stosunku do rękawiczek bardzo ważna jest wspomniana wcześniej zasada, by nie były one za ciasne i nie ograniczały krążenia krwi. Wtedy bowiem nigdy nie rozgrzejemy naszych dłoni.
W moim przypadku, w zależności od poziomu odczuwalnego zimna, używam.
– Liv Hearty
– Craft (nie mam pojęcia jaki to model)
– Liv Norsa X Cold Weather
– Bontrager RXL water softshell
Czy rękawice narciarskie nadadzą się na rower? Najprawdopodobniej tak, ale mogą się trochę bardziej ślizgać na gripach niż te rowerowe a także być mniej ergonomiczne.
Chemiczne ogrzewacze na rowerze? Gdy same rękawiczki nie wystarczą można też zastosować chemiczne podgrzewacze dostępne we wszystkich sklepach turystycznych lub większości sportowych.
Stopy
Stopy i buty to temat rzeka. I znów muszę napisać, że nie ma jednego sposobu na to, by nogi nam nie marzły. Wszystko bowiem ZALEŻY.
Najlepiej oczywiście mieć specjalne rowerowe buty na jesień i zimę. Pisałam o tym tutaj – Poradnik o tym, jak wybrać jesienno-zimowe buty na rower.
A co gdy nie możemy sobie na to pozwolić?
Ochraniacze na buty + but z SPD
Jeśli jesienią i zimą jeździsz na szosie lub gravelu, to neoprenowe ochraniacze na buty będą świetny rozwiązaniem. Jeśli jednak w trakcie jazdy zdarza Ci się trochę przespacerować czy podprowadzić rower, to już tego typu ochraniacze zdecydowanie odradzam. Dlaczego? Po pierwsze, szybko je zniszczysz. Zrobią się dziury i potargają się w kontakcie z kamieniami. Po drugie na śniegu zaczną się zsuwać, zbierać śnieg i generalnie będą bardziej udręką niż ułatwieniem.
Na rynku dostępne są też tego typu ochraniacze do butów bez bloków. Niestety nie miałam możliwości ich wypróbowania. Jeśli macie jakieś doświadczenia napiszcie proszę w komentarzu.
Skarpetki nieprzemakalne
Moje odkrycie od dwóch sezonów. Najpierw znalazłam Dexshelle, teraz testuję nieprzemakalne skarpetki Bridgedale (test ukaże się wkrótce). Takie rozwiazanie dobrze sprawdza się nawet ze zwykłym letnim butem. Oczywiście but powinien być trochę luźniejszy, bo takie skarpetki zazwyczaj są grubsze. Wodoodporne skarpetki nie dość że są wodoodporne to do tego nieprzewiewne, więc nawet w letnim bucie mamy jako taki komfort. Na dodatek wiele modeli ma w składzie wełnę merino, co jeszcze bardziej poprawia odczucia. Nieprzemakalna skarpetka z butem pod platformy daje całkiem duży komfort. W przypadku butów z blokami trzeba pomysleć jeszcze o sposobie odizolowania stopy od bloku. Przez blok ucieka bowiem najwięcej ciepła, a zimny, często zamarznięty pedał SPD emituje bardzo dużo zimna.
Platformy + buty trekingowe
Chyba najlepszy sposób na zimę. Ciepło, wygodnie, można bez obaw spacerować z rowerem więcej niż jeździć. Do takiego buta można włożyć ciepłe skarpetki narciarskie lub w celu zwiększenia ochrony nieprzemakalne z punktu powyżej.
Jeśli w swojej turystycznej garderobie masz stuptuty, też można je wypróbować.
Patent „na czecha”
To w skrócie: cienka skarpetka, woreczek foliowy i druga, grubsza skarpeta. Mimo iż noga w tym poci się przeokrutnie to podobno działa znakomicie. Gdzieś kiedyś czytałam o tym, iż ten patent jest bardzo popularny wśród podróżników, ale robiąc research do artykułu nigdzie nie potrafiłam tego znaleźć.
Chemia?
W przypadku stóp ciekawą alternatywą wydają się być chemiczne ogrzewacze wkładane do butów. Niestety albo mam do nich pecha, albo nie potrafię prawidłowo używać, albo one zwyczajnie nie działają. Nie wiem. Zawsze gdy wkładam je do buta po chwili robią się zimne. Jest to najprawdopodobniej spowodowane brakiem dostępu powietrza, które konieczne jest by zachodziła reakcja dająca ciepło.
Tułów, tyłek i nogi
Teraz musimy wrócić do fragmentu o warstwach. Jesienią i zimą najważniejsze jest ubieranie się na cebulkę i możliwość manipulacji między poszczególnymi elementami ubioru. Ważne jest, by materiały, z których zrobiona jest odzież, były w miarę oddychające i broń boże nie powinny być bawełniane.
Poniżej przegląd mojej jesienno-zimowej szafy. W zależności od warunków pogodowych i samopoczucia wybieram różne kombinacje tych ubrań. Im cześciej jeździ się w trudnych warunkach pogodowych, tym łatwiej dobrać odpowiednią garderobę.
Bielizna termoaktywna
Bielizna to pierwsza warstwa. Styka się bezpośrednio ze skórą i jest bardzo ważna dla dobrego samopoczucia na rowerze. Może być lżejsza i cieńsza lub grubsza i konkretniejsza. Bielizna musi oddychać, nie może być zbyt opinająca. Dzięki niej nasza skóra pozostanie sucha, a co za tym idzie organizm łatwiej utrzyma odpowiednią temperaturę a my nie wyziębimy się podczas postoju.
W mojej szafie mam bieliznę kupowaną w Lidlu, dwa komplety Bruebeck i X-bionic. Wszyskich ich używam regularnie, z każdej jestem bardzo zadowolona.
W wielu przypadkach bielizna termoaktywna zrobiona jest z dodatkiem wełny Merino. To fajna sprawa, bo dzięki Merino bielizna nie śmierdzi, a gdy jest mokra to i tak grzeje. Kupując taką bieliznę zastanów się jednak czy wełna Cię nie gryzie. Mogłoby to być bardzo upierdliwe podczas tripu.
Bielizna termoaktywna w przypadku kolarza to zazwyczaj tylko koszulka. Chyba raz zdażyło mi się założyć pod rowerowe spodnie getry termoaktywne. Było wtedy bardzo zimno – Pradziad
Koszulka rowerowa z długim rekawem
Gdy na zestaw koszulka termoaktywna+kurtka jest za zimno, dorzucam do tego zwykły rowerowy jersey. Pełni on wtedy rolę dodatkowego ogrzewacza.
Podobną funkcję może zapewniać też rowerowa bluza, ale ja ich raczej nie używam.
Kamizelka windstopperowa
W połączeniu z bielizna termiczną najlepsza na zimowe podjazdy. Chroni tułów przed wiatrem i jednocześnie dzięki braku rękawów ułatwia wentylację. Często tego typu kamizelki z przodu mają nieprzewiewny materiał, a z tyłu zwykłą siateczkę. Taka kamizelka to bardzo dobra inwestycja. Przydaje się w ciagu całego kolarskiego roku, w zależności od tego co mamy pod spodem.
Cienka kurtka wiatrówka
Gdy nie pada rzęsisty deszcz i temperatury oscylują w okolicach 5-10 stopni taka cienka kurtka mieszcząca się w małej kieszonce koszulki lub plecaka sprawdza się znakomicie. Do tego zazwyczaj zakładam bieliznę termoaktywną pod spód i komfort jazdy utrzymuje się na wysokim poziomie. Czasem tego typu kurtkę zakładam zimą na podjazdy, gdy temperatura jest poniżej zera i jest już za zimno na kamizelkę.
Grubsza kurtka z membraną lub softshell
Opinie na temat tego typu kurtek są podzielone. Czy warto wydawać kosmiczne pieniądze, na rzeczy które, jak deklarują producenci, oddychają i są super ekstra funkcjonalne, a gdy je zakładasz to średnio jesteś o tym przekonany?
Jeśli dużo jeździsz jesienią i zimą to chyba tak. Jeśli nie jesteś na rowerze każdego weekendu, to zdecydowanie lepiej pokombinować z wcześniej opisanymi przeze mnie elementami garderoby.
Jedno jest pewne, są sytuacje, kiedy cienka wiatrówka nie wystarczy. Wtedy warto mieć konkretniejszą kurtkę. Do tej pory w zestawie miałam nieprzemakalną Endurę Singletrack, aktualnie korzystam z czegoś pośredniego – Liv Delphin
Kurtka Puchowa
Zabieram ją na bikepackingowe wyjazdy, gdy wiem, że będzie dużo postojów, albo noc pod chmurką. W Rudawach puchówka była w ciągłym użyciu – Bikepackingowe przedwiośnie.
Spodenki z pieluchą
Nie wiem dlaczego, ale z dołem mam zawsze większy problem niż z górą i bardzo często nie potrafię się zdecydować, co na siebie włożyć. Ale może to kwestia ciągłego problemu, który opanował przecież wszystkie kobiece garderoby. Milion ciuchów, a dalej nie ma się w co ubrać :)
Jesienią i zimą wykorzystuję więc różne kombinację.
Pierwsza warstwa to w zależności od temperatury i pogody:
– krótkie spodenki z pieluchą,
– długie spodenki z pieluchą,
– długie zimowe, windstopperowe spodenki z pieluchą
Szorty
Na górę lecą zaś, także w zależności od pogody:
– krótkie szorty
– krótkie szorty nieprzemakalne na tyłku lub zaimpregnowane Nikwaxem,
– długie spodnie (tak na prawdę tych nie posiadam i jestem na etapie zakupu ;))
Ochraniacze
Czy zimą jeździmy w ochraniaczach? Jestem już tak do nich przyzwyczajona, że w górach mam je na kolanach zawsze. Oprócz tego, że chronią w przypadku gleby, to jeszcze stanowia dodatkową izolację przed zimnem.
Podsumowanie
Ufffffffff….. Czy wyczerpałam temat rowerowych apareli do końca? Chyba nie. O tym, jak ubrać się na rower jesienią i zimą można by napisać książkowe kompendium. Mam jednak nadzieję, że chociaż jakaś jedna rada okaże się dla każdego z czytających pomocna.
Pamiętajcie, nie warto rezygnować z jazdy na rowerze z powodu pogody. Dla zachowania zdrowia psychicznego dobrze jest choć w weekend wyjść na świeże powietrze.
Im częściej będziecie to robić, tym łatwiej będzie się Wam ubrać i odpowiednio dopasować odzież.
A jeśli chłód i deszcz Was nie przekonuje, to zawsze możecie zainwestować w trenażer i wsiąść na Zwifta. Tam nawet ulewy nie straszne.