O Tremalzo napisane zostało chyba już wszystko. Kultowa przełęcz w równie kultowej miejscowości, nad kultowym jeziorem. Mogłabym napisać, że kto jeszcze nie zaliczył Tremalzo, ten nie może nazywać się kolarzem górskim, ale wtedy pewnie któryś z niedostrzegających żartu w tej wypowiedzi czytelników, od razu wystartowałby z hasłem, jak ja tak mogę pisać.
Poprzestanę więc na tym, iż na Tramalzo wypada choć raz w życiu podjechać. Jeśli jeszcze tam nie byłeś „drogi czytelniku” to pomyśl o nadrobieniu tej zaległości.
Garda 2011 - wszystkie wpisy :)
Lago di Garda na gravelu - wszystkie wpisy
Na Tremalzo byliśmy do tej pory dwa razy. Za pierwszym razem, jakieś 8 lat temu, na maratonowych rowerach ze skokiem w okolicy 120mm dzielnie pokonaliśmy trasę liczącą 75 km i 2200 metrów przewyższenia. Szlak pod względem widokowo-wycieczkowym zrobił na nas ogromne wrażenie, pod względem ścieżkowo-technicznym mieliśmy mieszane uczucia. Możecie poczytać o tym we wpisie – Z Lago di Garda na Tremalzo. Z drugim razem na Tremalzo wwiózł nas Shuttle Bus i zjechaliśmy nad jezioro w stylu nieco bardziej ęduro. Wyszukaliśmy kilka fragmentów ciekawszych ścieżek i powiedzmy, że byliśmy trochę bardziej zadowoleni niż za pierwszym razem – zobaczcie sami – Tremalzo bardziej enduro.
Zgodnie z zasadą „do trzech razy sztuka” przyszedł czas na trzecie (może jednocześnie ostatnie) podejście do tej kultowej przełęczy i zjazdu.
Tym razem wymyśliliśmy sobie przewrotnie, iż skoro Tremalzo to „głównie nudne szutry” to dlaczego by nie przejechać tej trasy na gravelu, potocznie nazywanym własnie „szutrówką”.
Tremalzo – Via del Ponale
Każdą wycieczkę na Tremalzo zaczyna się od Via del Ponale. Też jednej z najbardziej charakterystycznych ścieżek rowerowych w Europie.
Wiem, za dużo w tym tekście nagromadzenia słów „klasyczny”, „kultowy” etc. No sorry, ale taka jest Garda :)
Mamy tu więc klasik wiu na jezioro i tunele.
Zbieramy się szybko, bo już dość późno, a nas czeka drugi odcinek specjalny dzisiejszego dnia.
Fragment do Passo Guil jest dość szybki, wiedzie klimatycznym trawersem wzdłuż zbocza raz w dół raz w górę. Jeśli dobrze pamiętam, zawsze w tym miejscu było wiele „momentów” z mega widokiem na jezioro. Teraz drzewa i krzaki urosły i zasłaniają wszystko. Może to i dobrze, bo nie zatrzymujemy się za często.
Za Passo Guil zaczyna się szlak 422 do Pregasiny. Jest on dość wymagający, ma sporo śliskich kamieni i korzeni. zupełnie nie nadaje się na gravela. Można oczywiście wybrać łatwiejszą opcję, czyli 421 do Leano, ale nie byłabym sobą gdybym nie postanowiła zaryzykować. Artur nie ma wyjścia.
Okazuje się, że nie jest tak źle, jak się spodziewaliśmy. Zmęczone brakiem amortyzacji ręce już dają się we znaki, ale pokonujemy w siodle 90% pierwszego fragmentu 422.
Gdy kończy się pierwsza część szlaku 422, do wyboru jest jechać jego drugą częścią lub odbić na Punta dei Larici. Drugą część 422 już sobie odpuszczamy. To nie jest szlak dla cienkich opon i sztywnych ram. Nie próbujcie tego.
Do Rivy docieramy po 11 godzinach od startu z Torbole. Samej jazdy wyszło 6 godzin i 10 minut. Licznik pokazał 73 kilomety i 1930 metrów przewyższenia. Nie licząc fragmentu szlaku 422, cała trasa jest przejezdna rowerem gravelowym. Były oczywiście miejsca, gdzie plomby dzwoniły, a ręce drętwiały i przyjemniej byłoby z jakimiś milimetrami skoku z przodu oraz regulowaną sztycą, ale zarówno mi jak i Arturowi ta trasa na gravelu całkiem się spodobała i, o dziwo, nie mieliśmy po niej ochoty pierdyknąć rowerem w kąt.
Jeśli ten wpis zainspirował Cię do podobnego czynu przemyśl to dwa razy. Proszę.
Chcesz znaleźć więcej podobnych tras znajdziesz je tutaj na gardatrentino.it